11.

5.1K 370 90
                                    

Tego samego dnia poszłam do hotelu, w którym mieszka Niall. Musiałam wyjaśnić z nim parę spraw, a bez tego nie chciałam wyjeżdżać. Zapukałam do odpowiednich drzwi, a po chwili otworzył mi je wysoki blondyn bez koszulki, w samych dresach. 

- Mercy, coś się stało? - spytał.

- Nie, ja tylko...

- Niall, kto przyszedł? - usłyszałam kobiecy głos. Obok blondyna pojawiła się niska blondynka z roztrzepanymi włosami i ubrana w koszulkę Niall'a. 

Okej, zabolało. 

- Mercy? 

- Wiesz, to nie ważne. - wymusiłam uśmiech. - Wpadnę innym razem. Cześć. - dodałam i odwróciłam się. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku wind, nie zwracając uwagi na krzyki blondyna. Szybko nacisnęłam odpowiedni przycisk i drzwi zamknęły się. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Tyle chciałam mu powiedzieć, tyle wyznać, ale nie mogłam. Znalazł sobie kogoś innego, a czyja to wina? Oczywiście, że moja. To ja stchórzyłam i nikt inny nie był winny tylko ja. Zawsze mówiłam, że wszystko psuję i to jest cholerna prawda. Wysiadłam z windy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Nawet nie pożegnałam się z recepcjonistką. Wyszłam z budynku i ruszyłam w kierunku mieszkania Louis'a, dławiąc się łzami. Ludzie posyłali mi różne spojrzenia, ale nie przejmowałam się nimi. Po prostu szłam przed siebie, nie zwracając na nich uwagi. Bo to wszystko cholernie bolało.

A najbardziej moje serce.

*Niall pov*

- Mia, chyba powinnaś już pójść. - zwróciłem się do dziewczyny, gdy Mercy tylko odeszła. 

- Co? Niall, o czym mówisz? - spytała zmieszana. - Mieliśmy razem spędzić wieczór, pamiętasz? 

- Ale nie chcę. - warknąłem. 

- To przez tą dziewczynę, tak? - spytała, a ja zacząłem ją ignorować. - Pojawiła się ona i od razu mnie odrzucasz. 

- To miał być tylko seks, nic więcej, więc nie wiem o co ta afera. - powiedziałem. 

- Tylko seks?! - pisnęła. - Śpimy ze sobą odkąd się tu pojawiłeś, myślałam, że zaczynamy coś do siebie czuć. 

- Może tylko z Twojej strony. - powiedziałem niezbyt miłym tonem. - Nic do ciebie nie czuję. 

- Ale ja do Ciebie tak. - powiedziała, a ja spojrzałem na nią. - Zakochałam się w Tobie. - uśmiechnęła się lekko. 

- Przykro mi, ale ja nic do Ciebie nie czuję. - powiedziałem i wszedłem do sypialni. Musiałem pojechać do Mercy, musiałem z nią porozmawiać. Zabrałem z szafy koszulkę i bluzę. Założyłem ja na siebie i wyszedłem z pomieszczenia. Mia nadal stała w sypialni, tylko w mojej koszulce. - Kiedy tu wrócę, ma Cię tu nie być. - powiedziałem i założyłem swoje czarne supry oraz zgarnąłem kluczyki od samochodu. Wyszedłem z pokoju hotelowego i szybko ruszyłem do windy, która była otwarta. Nacisnąłem przycisk i musiałem poczekać chwilę, aż będę na parterze. Obok mnie stała kobieta z dzieckiem na rękach, które uważnie mi się przyglądało. Spojrzałem na chłopca i uśmiechnąłem się lekko do niego, przez co i on się uśmiechnął. Wyszedłem z windy i wybiegłem z budynku. Wsiadłem do samochodu i szybko go odpaliłem. Wyjechałem sprawnie z parkingu i ruszyłem w kierunku jej domu. Po paru minutach już tam byłem. Zapukałem do drzwi, a po chwili otworzył mi je wysoki blondyn. - Jest Mercy?  - spytałem.

- Nie. - odpowiedział. - Nie mieszka już tu. 

- Co? Dlaczego? - spytałem zdziwiony. 

- Zerwaliśmy. - odpowiedział. - Mieszka w mieszkaniu swojego brata. - dodał. 

- Luke, proszę powiedz, gdzie to jest. - powiedziałem. Chłopak westchnął i podał mi adres. Podziękowałem mu i pobiegłem do auta. Wsiadłem do samochodu i wyjechałem z posesji. Ruszyłem w kierunku odpowiedniej ulicy i po chwili byłem już pod odpowiednim budynkiem. Zamknąłem auto i wszedłem do środka. Luke podał mi piętro i numer pokoju, więc od razu wsiadłem do windy. Wjechałem na odpowiednie piętro i zapukałem do odpowiednich drzwi. Po chwili przede mną pojawiła się niska brunetka. 

- Porozmawiamy? - spytałem, a ona przytaknęła głową i odwróciła się. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi, po czym wszedłem do niewielkiego salonu. - To co zobaczyłaś, to...

- Nie tłumacz się. - przerwała mi. - Przecież to Twoje życie i robisz z nim co chcesz. - powiedziała patrząc na mnie. - Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wracam do Londynu. - dodała. 

- Dlaczego mi to mówisz?

- Bo nie chcę już uciekać, Niall. - szepnęła. - Wracaj do tamtej dziewczyny, a mną się nie przejmuj.

- Nie ma tamtej dziewczyny. - powiedziałem. - Nic mnie z nią nie łączy. 

- Nie musisz się...

- Muszę. - przerwałem jej. - Te trzy lata to była udręka, rozumiesz? Kochałem Cię, nadal Cię kocham i nie mogłem pogodzić się z tym, że mnie zostawiłaś. Potem, gdy Cie znalazłem, okazało się, że masz narzeczonego, kurwa, umierałem. Nie mogłem Cię przytulić, pocałować, bo nie byłaś moja, nadal nie jesteś, ale kocham Cię, cholernie Cię kocham.

- Kochasz mnie? 

- Tak. - odpowiedziałem szybko. 

- Moja ucieczka byłą najgorszą decyzją jaką podjęłam w życiu. - powiedziała, a mnie zatkało. - To moja wina, to ja stchórzyłam, to ja uciekłam. - mówiła. - Wiesz dlaczego zakochałam się w Luke'u? Ponieważ przypominał mi Ciebie. Z wyglądu i z charakteru. Byliście podobni, a ja nie mogłam o Tobie zap... - przerwałem jej pocałunkiem. Ucieszyłem się, gdy zaczęła oddawać moje pocałunki. Przez te trzy lata tak bardzo mi ich brakowało. Odsunęliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.  

- Załatwię sprawę Hemmings'a o wrócimy razem do Londynu. - powiedziałem patrząc jej w oczy. Przygryzła wargę i cholera, tęskniłem za tym.

- Okej. - szepnęła. 

XXXX

Macie swoje NERCY! 

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now