12.

5.2K 327 38
                                    

*Mercy pov*

Tydzień później, po rozprawie razem z Niall'em mieliśmy wrócić do Londynu. Przez cały dzień chodził uśmiechnięta i nic ani nikt nie mógł mi popsuć humoru. Blondyn nadal był na rozprawie, a ja pakowałam swoje rzeczy. Walizka Niall'a również tutaj były, ponieważ wprowadził się do mnie na ostatni tydzień pobytu w Mediolanie. Schowałam ostatnią bluzę i położyłam ręce na biodrach. Porozglądałam się po wnętrzu i uśmiechnęłam się lekko. Spędziłam w tym mieszkaniu nie cały rok i jakoś nie będę za nim tęsknić. 

- Jestem! - usłyszałam i uśmiechnęłam się lekko. Do sypialni wszedł Niall ubrany w garnitur i z uśmiechem na twarzy. 

- Wygrałeś? - spytałam. 

- Tak. - odpowiedział. Podszedł do mnie i cmoknął mnie w usta. - Musimy się sprężać, za dwie godziny mamy samolot. 

- Jestem już spakowana. - powiedziałam. 

- Czyżby? A ta sterta ciuchów w szafie? 

- Cholera. - przeklęłam i podeszłam do szafy, która była otwarta. Za plecami usłyszałam jego śmiech, na co wywróciłam oczami. Szybko wyciągnęłam ciuchy i zaczęłam je składać. Chowałam je do walizek, które jeszcze miały miejsce, a jak nie miały, to zaczęłam chować je do walizki Niall'a. Pół godziny później skończyłam swoją pracę i wyszłam z sypialni. Niall stał w salonie z kubkiem, jak dobrze wiem kawy i patrzył na Mediolan, który rozciągał się przed nim. Nie miał już an sobie garnituru, tylko czarne spodnie i białą koszulkę. - Odliczam godziny do powrotu. - powiedziałam i opadłam na kanapę. Niall odwrócił się w moją stronę z uśmiechem, po czym napił się kawy. 

- Jeszcze półtorej godziny, Mers. - powiedział. Podszedł do kanapy i usiadł na drugim jej końcu. 

- Tęsknie za Londynem. - marudziłam. 

- To trzeba było się stamtąd nie ruszać. - powiedział, a ja zmrużyłam oczy, gdy zobaczyłam jego uśmieszek. 

- Jakie zabawne. - prychnęłam. Niall uśmiechnął się i przybliżył się do mnie. Oparł ręce na podłokietniku i oparciu kanapy i nachylił się nade mną.

- Kocham Cię. - szepnął prosto w moje wargi, po czym pochylił się i musnął moje wargi swoimi

- Ja Ciebie też.

***

Wylądowaliśmy w Londynie o godzinie piętnastej. Na mojej twarzy cały czas widniał uśmiech. Wróciłam do swojego kraju, miasta. Władowaliśmy walizki do samochodu Niall'a i wyjechaliśmy z parkingu lotniska. Ruszyliśmy ulicami Londynu, a ja cały czas rozglądałam się w okół jak małe dziecko, tylko po to by sprawdzić czy nic się nie zmieniło. Nie zmieniło się, wszystko było takie samo i cieszyłam się z tego.

- Niall, pominąłeś zakręt. - zauważyłam.

- Chyba nie sądziłaś, że po tyn wszystkim pozwolę Ci mieszkać u Louis'a. - uśmiechnął się.

- To jest porwanie. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- Nazywaj to jak chcesz, kochanie. - powiedział, a ja wywróciłam oczami. Po chwili wjechał na posesje, a ja lekko się uśmiechnęłam. Wypakowaliśmy walizki z samochodu i zaczęliśmy je wnosić do domu.

- Panie Horan? - usłyszałam znajomy głos. W korytarzu pojawiła sił starsza kobieta, która przyciągnęła blondyna do uścisku. - Mercy, dziecko, gdzieś Ty się podziewała? - spytała i również mnie przytuliła. - Nawet nie wiesz, co tu się działo, gdy Cię nie było. - powiedziała i odsunęła się ode mnie. - Ciesze się, że już wróciłaś.

- Również się cieszę, Pani Caroline. - uśmiechnęłam się. Kobieta zniknęła w kuchni, a ja zostałam sam na sam z Niall'em. - Co? - spytałam.

- Ze mną się tak nie wita. - mruknął, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili blondyn od mnie dołączył i gdy się uspokoiliśmy, wróciliśmy do wnoszenia walizek. 

***

Stałem pod domem i czekałam aż ktoś łaskawie otworzy mi drzwi. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zaczęłam tupać nogą. 

- Idę! - krzyknął w końcu. Po chwili drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazał się Louis. - Mercy? Co tu robisz? 

- Wróciłam, ale ktoś nie chciał mi otworzyć drzwi. - warknęłam. 

- Boże, tak się cieszę! - krzyknął, ignorując moją wypowiedź. Przytulił mnie, a ja wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi. - Gdzie masz walizki? 

- U Niall'a, teraz zostaję tam.

- Co? - odsunął się. - Jak to tam?!

- Louis, mam dwadzieścia dwa lata, nie sądzisz, że nie powinnam siedzieć Ci na głowie? 

- Jesteś moją siostrą, zawsze możesz siedzieć mi na głowie. - uśmiechnął się. - Ale czekaj? Co z Luke'iem? 

- Rozstaliśmy się. - powiedziałam.

- I wróciłaś do Niall'a. - skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a ja przytaknęłam głową. - Jesteś szczęśliwa? 

- Oczywiście, że tak. - powiedziałam. 

- Po pierwsze - dlaczego stoicie na zewnątrz? Po drugie - Mercy, wróciłaś! - usłyszałam. Louis odsunął się i zobaczyłam Eleanor. Brunetka podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Cieszę się, że jednak postanowiłaś wrócić. 

- Ja też. - uśmiechnęłam się.

- Wejdziesz? - spytał Louis. 

- Nie, chciałam się tylko przywitać. - powiedziałam. - Wpadnę jutro, obiecuję. Musze się jeszcze rozpakować. 

- Gdzie mieszkasz? - spytała.

- U Niall'a. 

- Wróciliście do siebie? 

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Musze już iść. - powiedziałam. Pożegnałam się z bratem oraz ego dziewczyną i wyszłam z posesji. Ruszyłam w kierunku domu Niall'a i rozglądałam się po okolicy. Nic się tu nie zmieniło. Nagle zatrzymałam się w pół kroku zszokowana. Otworzyłam szeroko oczy i wpatrywałam się w osobę, która stała niedaleko mnie.

Jasmine.

XXXX

Nowy rozdział. 

Zapraszam na nowe opowiadanie pt. policeman - mam nadzieje, że wam się spodoba. 

Marcelina x 


Lawyer 2||n.h. ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora