25.

3.9K 270 73
                                    

Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Delikatnie zrzuciłam rękę Niall'a i wstałam z łóżka. Znalazłam bluzę blondyna i założyłam ją na ramiona. Wyszłam z sypialni i schodami zeszłam na dół. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam swoje włosy. Otworzyłam drzwi i miałam ochotę zamordować osobę, która stała przede mną. 

- Co tu robisz? - spytałam zła. 

- Jak to co? Wprowadzam się. - powiedziała i weszła do środka trącając mnie ramieniem. Postawiła walizki koło schodów i zaczęła się rozglądać po korytarzu.

- Kto powiedział, że się tu wprowadzasz? - zapytałam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Jasmine jakby mnie nie słyszała, weszła do salonu, a ja zaraz za nią. 

- Kochanieńka, ten dom należy do mnie, mogę się tu wprowadzić kiedy tylko będę chciałam. - uśmiechnęła się złośliwie. 

- Z tego co pamiętam dom jest Niall'a. - odparłam. 

- Kupiliśmy go razem po ślubie, więc w połowie należy do mnie. - wzruszyła ramionami. 

- Dobra, co tu robisz? 

- Jakbyś nie wiedziała. - prychnęła. - Będę miała dziecko z MOIM mężem, więc to chyba oczywiste, że wrócimy do siebie i będziemy razem mieszkać. 

- Nie jesteście małżeństwem od trzech lat. - przypomniałam jej. 

- Tak Ci powiedział? - spytała. - Miałam dokończyć sprawę rozwodową, ale tego nie zrobiłam. Formalnie, nadal jesteśmy małżeństwem. - powiedziała, a mnie coś ukuło w klatce piersiowej.

- Dlaczego nie pozwoliłaś mu odejść? 

- Bo go kocham i on należy do mnie.

- Niall nie jest rzeczą. - warknęłam. 

- Nie, ale nadal jest mój. - uśmiechnęła się. - Myślisz, że kogo wybierze. Głupią małolatę czy kobietę, z którą będzie miał dziecko?

- Ona nie jest głupią małolatą. - usłyszałam. Niall stanął obok mnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Nie miał na sobie koszulki, jedynie szare dresy. 

Cholera.

- Dlaczego nie dokończyłaś naszego rozwodu? - spytał. 

- Bo Cię kocham. - uśmiechnęła się do niego.

- Ale ja nie kocham Ciebie. - powiedział szybko. 

- Masz zamiar zmarnować sobie życie z tą wywłoką?! - pisnęła. 

- Nie mów tak o niej. - stanął w mojej obronie. - Jest tysiąc razy lepsza od Ciebie. - dodał. 

- Nie wstyd Ci? - zwróciła się do mnie. - Odbiłaś mi męża. 

- To było trzy lata temu. - powiedziałam spokojnie. 

- Nigdy Ci tego nie zapomnę, gówniaro. - syknęła. 

- Dosyć tego. Co tu w ogóle robisz? 

- Wprowadzam się, nie pozwolę by NASZE dziecko mieszkało w małym mieszkaniu. - powiedziała. Ona robiła to specjalnie. Chciała zaznaczyć, że będzie miała dziecko ze swoim byłym mężem. 

- Powiedział Ci, że je uznam, ale nie masz prawa wchodzić do naszego życia. - odparł blondyn. 

- Zastanów się, Niall. - zaczęła. - Kogo znasz dłużej? Z kim się ożeniłeś? Z kim będziesz miał dziecko? Kogo bardzie kochasz? - spytała, a ja nie wytrzymałam i odwróciłam się. Wyszłam z salonu i słyszałam krzyk Niall'a, ale zignorowałam go. Weszłam na górę, po czym weszłam do sypialni i po moim policzku spłynęła samotna łza. Weszłam do garderoby i znalazłam swoją walizkę. 

- Nie pozwolę Ci roić tego drugi raz. - blondyn złapał moje nadgarstki. 

- Tak będzie lepiej, Niall.

- Dla kogo? Dla nas czy Jasmine? - spytał.

- Dla waszego dziecka. - szepnęłam. - Zniknę i nigdy się o mnie nie dowie, rozumiesz? 

- Nie zrobisz tego, nie pozwolę Ci. - szepnął. - Za bardzo Cię kocham. 

- Niall, musisz zrozumieć, że gdy ono dorośnie będzie mnie oskarżać o rozpad waszego małżeństwa, a tego nie chcę. - odparłam. 

- Nie przejmuj się tym. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać. - Nie pozwolę Ci uciec, nie popełnię drugi raz tego samego błędu.

Ale ja go popełnię. 

***

- Mercy, będzie dobrze. - powiedział Ryan, gdy wieczorem rozmawiałam z nim przez skype. 

- Jakoś mnie to nie przekonuję, Ryan. - odparłam. - To wszystko jest porąbane. 

- Wiem, ale nie możesz uciec, nie znowu. - powiedział. - Wszystko się ułoży, obiecuję. - dodał, a ja uśmiechnęłam się lekko. Podniosłam wzrok i zobaczyłam wchodzącego Niall'a do sypialni z dwoma kubkami herbaty. 

- A jak na Malediwach? - spytała i odebrałam kubek od blondyna. Irlandczyk usiadł obok mnie i uśmiechnął się o mojego przyjaciela. 

- Jest cudownie! Jedynie was zamorduję za ta drogi prezent. - powiedział.

- Zawsze chciałeś tam polecieć. - przypomniałam mu.

- Mieliśmy tu przylecieć razem. - dodał, a ja się zaśmiałam. 

- Wiesz, jakoś trudno byłoby nam w trójkę. - powiedziałam, a Ryan się zaśmiał. 

- Muszę kończyć, Brad mnie wzywa. - poruszył zabawnie brwiami. 

- O nie. - zaśmiałam się.

- Miłej zabawy. - zaśmiał się Niall. 

- Dzięki. - uśmiechnął się brunet. - Kocham was. - dodał, a po chwili połączenie zostało przerwane. Westchnęłam i zamknęłam laptopa. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i upiłam łyk herbaty. 

- Nie myśl o tym, Mers. - odezwał się Niall.

- Jak mam nie myśleć o Jasmine, kiedy jest tylko dwa pokoje dalej ode mnie? - spytałam. Tak, Jasmine jednak u nas została. 

- Nie przejmuj się nią. - odparł i odłożył swój kubek an szafkę nocną, po czym zaczął całować mnie po szyi. 

- Ona ma ochotę mnie zamordować, Niall. - powiedziałam. - Boję się zasnąć. - dodałam. Blondyn westchnął i wstał z łóżka. Odłożyłam kubek na szafkę i przykryłam się kołdrą. Niall przekręcił klucz w drzwiach i wrócił na łóżko. 

- Teraz tu nie wejdzie. - powiedział i objął mnie ramionami w talii, a swoją głowę oparł na moim ramieniu. 

- Skąd wiesz, że nie ma magicznych mocy przenikania przez drzwi? - spytałam, a blondyn zaśmiał się. 

- Wiem,że nie ma, bo spędziłem z nią połowę mojego życia. 

Zabolało. 

XXXX

Hejoo! 

Jak się podoba? 

Marcelina x

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now