29.

3.9K 247 29
                                    

- Gotowa? - spytał Niall, a ja przełknęłam ślinę. Dzisiaj miałam poznać rodziców mojego narzeczonego. Cholera, przecież ja tu zaraz zejdę. Blondyn wyszedł z salonu, a ja zaczęłam nerwowo gryźć dolną wargę. Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne przeczucia, że oni mnie nie polubią. Słyszałam coraz bardziej zbliżające się głosy, a po chwili w salonie pojawił się Niall w towarzystwie niskiej blondynki i dość wysokiego bruneta. 

- Kto to? - spytała, a ja zaczęłam mieć złe przeczucia. 

- To Mercy. - powiedział Niall i podszedł do mnie. - Moja narzeczona. - dodał i złapał mnie za rękę. 

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się lekko. Blondynka mierzyła mnie wzrokiem przez chwilę, po czym podeszła do mnie i przytuliła mnie.

- W końcu ktoś normalny. - powiedziała. Objęłam ją lekko i uśmiechnęłam się. - Nigdy nie lubiłam tej całej Jasmine. - mruknęła i odsunęła się ode mnie. 

- Tak samo ta Jasmine nie lubiła Ciebie. - usłyszałam. 

- Co Ty tu robisz? - spytał Niall, a ja zacisnęłam dłonie w pięści. 

- Przyszłam po resztę rzeczy. - mruknęła i wyszła z salonu. 

- Załatwię to. - mruknął i wyszedł zaraz za nią. 

- Boże, co za irytująca baba. - przewróciła oczami. - Jestem Maura. - przedstawiła się. 

- Miło Panią poznać. - powiedziałam. 

- A ja Bobby. - odezwał się w końcu jej mąż. 

- Mercy. - przedstawiłam się oficjalnie. 

- Więc ile masz lat? - spytała Maura i pociągnęła mnie za sobą na kanapę. 

- Dwadzieścia dwa. - odpowiedziałam. 

- Pracujesz? - dopytywała. 

- Aktualnie nie, ale mam zamiar czegoś poszukać. Lubię pracować. - uśmiechnęłam się. 

- Jak się poznaliście? 

- Czy to przesłuchanie? - do salonu wrócił Niall. 

- Próbuje się czegoś dowiedzieć o mojej przyszłej synowej. - powiedziała kobieta, a ja lekko się uśmiechnęłam. Blondyn wywrócił oczami i stanął za kanapą. 

- Napijecie się czegoś? - spytał. - Kawa, herbata, może coś mocniejszego? 

- Herbata. - powiedziała Mura. 

- Możemy napić się czegoś mocniejszego. - powiedział Bobby. - I tak nie prowadzę. - dodał. 

- Zostają państwo? - spytałam.

- Tak, na dwa dni. - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Niall poszedł do kuchni by zrobić mi i Pani Maurze herbatę, a kobieta nadal zadawała mi pytania. Cieszyłam się, że mnie polubiła. To znaczy ja tak to odczuwałam. 

***

- Było źle? - spytał Niall, gdy wieczorem kładliśmy się do łóżka. 

- Nie, polubiłam ich. - uśmiechnęłam się i przykryłam się kołdrą. 

- Oni polubili Ciebie, Mers. - uśmiechnął się, po czym cmoknął mnie w policzek. 

- Twój brat mnie nie lubi. - odparłam. 

- Nim się nie przejmuj, przejdzie mu. - mruknął, po czym zaczął całować mnie po szyi. Przymknęłam powieki i przygryzłam wargę, gdy blondyn znalazł mój czuły punkt. - Kocham Cię, Mercy. - szepnął do mojego ucha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego uśmiech. Przybliżył się bardziej i rozpoczął pocałunek. Położyłam dłonie na jego karku i oddałam pocałunek. Dłonie Niall'a zaczęły majstrować przy mojej koszulce, więc odsunęłam się od niego. 

- Twoi rodzice są za ścianą. - przypomniałam mu. 

- Więc musisz być cicho. - uśmiechnął się cwanie. 

***

Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Ubrałam swoją bieliznę, koszulkę Niall'a i jego bluzę, po czym wyszłam z sypialni i zeszłam na dół. Czułam piękny zapach dochodzący z kuchni i wiedziałam, że Pani Caroline przygotowuje śniadanie. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się mój najlepszy przyjaciel. 

- Co Ty tu robisz o - przerwałam i spojrzałam na zegarek. - o siódmej rano? - spytałam. 

- Chciałem Cię wyciągnąć na zakupy. - powiedział i nie proszony wszedł do środka. - Widzę, e było ostro. - zmierzył mnie wzrokiem, a ja posłałam mu złowrogie spojrzenie. 

- Człowieku jest siódma rano gdzie chcesz iść na zakupy? Wszystko jest zamknięte. - weszłam za nim do salonu. 

- Ups, chyba musimy poczekać tutaj. - uśmiechnął się i opadł na kanapę. 

- Nienawidzę Cię z całego serca. - syknęłam i usiadłam obok niego.

- Może najpierw się ubierz. - powiedział rozbawiony. 

- Wal się. - warknęłam. 

- Dzień dobry. - usłyszałam kobiecy głos. Spojrzałam na wejście do salonu i zobaczyłam mamę mojego narzeczonego. - My się chyba nie znamy. - spojrzała na mojego przyjaciela. 

- Ryan Cavanaugh, przyjaciel Mercy. - wstał i ucałował dłoń Maury. 

- Pieprzony casanova. - szepnęłam pod nosem. 

- Co tam burczysz, Mers? - spytał Ryan. 

- Nic. - uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę. Wstałam z kanapy i schowałam ręce do kieszeni bluzy. - Pójdę się ubrać i możemy iść na te zakupy. - powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z salonu. Na schodach minęłam tatę Niall'a, który posłał w moja stronę uśmiech. Weszłam do sypialni, ale Niall'a tam nie było. Weszłam do garderoby i wybrałam ciuchy na dzisiaj. Wyszłam z pomieszczenia, gdy w tym momencie do sypialni wszedł Niall w samym ręczniku, który zawiązany był na jego biodrach. Uśmiechnął się w moją stronę i podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i cmoknął mnie w usta.

- Dzień dobry. - powiedział, a ja się zaśmiałam.

- Tylko teraz mi się tu nie pieprzcie. - spojrzałam w stronę drzwi, gdzie był Ryan. - Idziemy na zakupy, Mers. 

- Wal się. - prychnęłam i minęłam go w drzwiach. Weszłam do łazienki i szybko się rozebrałam. Weszłam do kabiny i szybko się umyłam. Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Ubrałam się, wysuszyłam i umyłam zęby. Ryan na pewno nie pozwoliłby mi zjeść śniadania. Wyszłam z łazienki, a mój przyjaciel stał oparty o ścianę z telefonem w ręku. 

- Wyrobiłaś się w piętnaście minut, jestem dumny. - powiedział, kładąc dłoń w miejscu, gdzie jest serce. 

- Możemy już iść? - spytałam zła. 

- Nie denerwuj się tak, okres masz? 

Idiota. 

XXXX

Możecie mnie zakopać żywcem, zastrzelić, powiesić, utopić, co tylko chcecie, ale was przepraszam. Totalnie opuściła mnie wena na jakiekolwiek opowiadanie. Nic nie mogłam napisać, a ten rozdział piała jakoś od trzech tygodni, może mniej. Mam nadzieje, że mnie za to nie znienawidzicie.

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now