26.

4K 283 78
                                    

- Niall, proszę nie zostawiaj mnie tutaj z nią. - błagałam.

- Mercy, nie mogę zostać, mam rozprawę. - westchnął. - A Ty nie możesz wychodzić, jesteś chora. - dodał. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i pociągnęłam nosem. 

- Jesteś okropny. - mruknęłam.

- Możliwe, ale mnie kochasz. - uśmiechnął się, a ja wywróciłam oczami. 

- Ty chyba naprawdę chcesz by ona mnie zabiła. - odparłam. 

- Nic Ci nie zrobi, obiecuję. - zapewnił. - Ty też jej nic nie robisz. 

- Zastanowię się. - wzruszyłam ramionami i weszłam do salonu, gdzie Jasmine siedziała na kanapie i oglądała jakiś program kulinarny. 

- Obiecujesz mi to, prawda? - spytał, a ja cicho się zaśmiałam. 

- Zobaczymy jak wrócisz do domu. - powiedziałam, a on podniósł brew do góry i podszedł do mnie. 

- Nie będziesz sama, Pani Caroline zaraz przyjdzie. - powiedział i położył dłonie na moich biodrach. Jasmine uważnie nam się przyglądała i przy okazji mordowała mnie wzrokiem. 

- Będzie tu za dziesięć minut. - przypomniałam mu. 

- Dasz sobie radę. - powiedział i cmoknął mnie w usta. Odsunął się ode mnie i ruszył do wyjścia. - Widzimy się za góra trzy godziny! - krzyknął i po chwili już go nie było. 

- Dobra, robimy tak. Ty nie przeszkadzasz mi, ja nie przeszkadzam Tobie i wszyscy są szczęśliwi. - zwróciłam się do Jasmine. 

- Nie rządź się tak w moim domu. - warknęła. Wywróciłam oczami i oparłam dłonie o oparcie kanapy. 

- Spokojnie, za parę godzin mnie już tu nie będzie. - syknęłam i wyszłam z salonu.

Muszę to zrobić. 

*Niall pov*(polecam włączyć piosenkę ;))

- Wróciłem! - krzyknąłem i zdjąłem swoje buty. 

- Cześć kochanie. - usłyszałem, a przy mnie pojawiła się Jasmine. Szybko się odsunąłem i zmarszczyłem brwi. 

- Gdzie Mercy? - spytałem. 

- Nie mam pojęcia. - powiedziała. Wszedłem do salonu, ale jej tam nie było, potem poszedłem do kuchni, gdzie była tylko Pani Caroline. 

- Widziała Pani Mercy? - spytałem, a kobieta zaprzeczyła. Wyszedłem z kuchni i wbiegłem na górę. W łazience nic, w sypialni nic. Wszedłem do garderoby, ale jej tam nie było. 

Ona nie mogła tego robić. 

Podszedłem do półki, gdzie trzymałem walizki i zobaczyłem, że jedna zniknęła. 

Cholera. 

Wyszedłem z garderoby i z szafki nocnej zabrałem jedną rzecz. Wyszedłem z sypialni i zbiegłam na dół. Założyłem swoje buty i ignorowałem totalnie krzyki Jasmine. Wsiadłem do samochodu i szybko odpaliłem silnik, po czym wyjechałem z posesji. Ruszyłem w stronę lotniska, ponieważ wiedziałem, że właśnie tam pojechała. Ona nie mogła mnie zostawić, nie po raz drugi. Tym razem nie pozwolę jej wyjechać, nie pozwolę jej zniknąć. Nie popełnię tego błędu drugi raz. Wjechałem na parking lotniska i zostawiłem samochód. Biegiem ruszyłem do wejścia. Musiałem znaleźć ją jak najszybciej. Najgorsze było to, że nawet nie wiedziałem, gdzie ma zamiar polecieć. Na komputerze nie było żadnych stron z ofertami lotów, więc musiała je usunąć. 

- Pasażerowie lotu sto czterdzieści na Malediwy są proszeni o przejście do bramek! - usłyszałem. Podszedłem do rozpiski na lotnisku i znalazłem lot numer sto czterdzieści. (uznajmy, że coś takiego jest)

Bramka dwadzieścia.   

Ruszyłem w tamtym kierunku i zacząłem się rozglądać. Wiedziałem, że ona tutaj będzie. Zawsze chciała polecieć na Malediwy. 

- Mercy! - krzyknąłem, gdy zobaczyłem znajomą sylwetkę. Brunetka odwróciła się i na jej twarzy zobaczyłem lekki szok. Szybko do niej podbiegłem i wtuliłem ją w siebie. - Boże, dlaczego chciałaś to zrobić? - spytałem i łapałem jej twarz w dłonie 

- Tak byłoby lepiej. - szepnęła. 

- Uwierz, że nie byłoby. - odparłem. - Nie wyjedziesz, nie pozwolę Ci. 

- Niall, możesz być szczęśliwy z Jasmine. 

- Nie chcę jej, rozumiesz? Kocham Ciebie i tylko Ciebie. To z Tobą chcę mieć dzieci, z Tobą chcę się ożenić. Ona się dla mnie już nie liczy. Nasz związek to przeszłość, rozumiesz? - powiedziałem i klęknąłem przed nią. Wyciągnąłem czerwone pudełeczko z kieszeni. - Miałem to zrobić trzy lata temu, ale uciekłaś, nie pozwolę Ci na to drugi raz. Jesteś jedyną kobietą, z którą chcę się zestarzeć, chcę mieć z Tobą dzieci. Jesteś jedyna, Mercy. Kocham Cię najbardziej na świecie i nikt nie liczy się, oprócz Ciebie. - wyznałem. - Czy zostaniesz moją piękną żoną? - spytałem i otworzyłem pudełeczko. Brunetka porozglądała się po tłumie, który utworzył się w okół nas i w końcu spojrzała na mnie.

- Tak. - powiedziała,  aja szeroko się uśmiechnąłem. Wstałem na równe nogi i założyłem pierścionek na jej placu. Po czym objąłem ją ramionami w talii i podniosłem. Wpiłem się w jej wargi, a ludzie, którzy widzieli moje oświadczyny zaczęli klaskać. 

- Kocham Cię. - powiedziałem, gdy przerwaliśmy pocałunek. 

- Wiem. - uśmiechnęła się. 

Kocham ją najbardziej na świecie. 

XXXX

Powinnam się uczyć na OTPG (Organizacja i technologia produkcji gastronomicznej) i na fizykę, a zamiast tego piszę dla was rozdziały xd 

Marcelina x 

Lawyer 2||n.h. ✔Where stories live. Discover now