ROZDZIAŁ 3

980 78 4
                                    

Na początku wyjaśnię mój punkt widzenia (pomoże to zrozumieć dalszy ciąg opowieści ). Otóż w tej książce wszystkie creepypastowe postacie wyglądają tak, jak w dniu kiedy przyłączyły się do Slendermana. Pomio, iż czas mija, postacie nie starzeją się.
OK, mam nadzieję, że mniej więcej zrozumiałe. Przechodzimy do rozdziału.

Catherine była bardzo samotna.
Nie znalazła z nikim wspólnego języka. W pokoju była z dwiema dziewczynami. One jednak nie zwracały na nią uwagi, bądź dogryzały jej. Teksty na poziomie :"Amnezja? Przypomniałaś już coś sobie?"
"Księżniczka nie wie z jakiego zamku pochodzi?", itp. były codziennością. W szkole to samo. Nie miała nawet się komu wyżalić. Doszło do tego, iż poprosiła dyrektorkę ośrodka, by mogła za drobną opłatą pomagać w kuchni. Ta widząc jej sytuację, zgodziła się. Poznała tam pewną starszą kucharkę, Teresę. Kobiecie żal było dziewczyny. Pewnego dnia po skończonej pracy, powiedziała:
-Wiesz... Kocham rośliny. Posadziłam nawet pestkę cytryny. Wyrosła, ale nigdy nie zawitła. Dałam jej ostatnią szansę w tym roku, jednak pączki znów opadają.-żaliła się.
Dziewczyna podeszła do rośliny i delikatnie dotknęła kruchy pąk. Po chwili... pąk rozchylił się, przemieniając w piękny kwiat.
Obie popatrzyły po sobie zaskoczone.
-Nie wiedziałam, że masz rękę do roślin.-powiedziała Teresa.
-Ja też nie...
-Lepiej nikomu o tym nie mówmy. Nasza słodka tajemnica. A teraz zmykaj na kolację i kladź się spać. Już późno. Dobranoc, Catherine.
-Dobranoc pani Tereso.

TYMCZASEM W DOMU CREEPYPAST

W

szyscy siedzieli w salonie. Mieli ponure miny. Mała Sally dostała ataku płaczu.
-Chcę żeby Catherine wróciła! Dlaczego jej tu nie ma? To moja przybrana córka...- dziewczynka zaniosła się szlochem.
-Córka? Chyba matka...-poprawiła ją Jane tej Killer.
-Nie! Właśnie, że córka! Tak naprawdę mogłaby być moją prawnuczką! Odkąd się urodziłam jako człowiek, minęło 150 lat!-wykrzyczała mała.
Jane zastanowiła się. Historia śmierci Sally była smutna. Jednak wieczność w ciele 8-letniej dziewczynki też nie prezentował się lepiej. Z rozmyślań wyrwało ją pojawienie się Slendermana.
-Sally, już późno. Niech Jane odprowadzi Cię do pokoju.
-A nie możesz Ty? Kiedyś Ci to nie przeszkadzało. Chcę żebyś dzisiaj Ty ze mną poszedł.
-Nie.
-Dlaczego?
-Dlatego.
-Ale...
-Koniec dyskusji. Jane, odprowadź ją.
Po czym wyszedł, udając się do swojego gabinetu. Zamknął drzwi na klucz i opadł na krzesło . Zakrył dłońmi twarz.
"Uspokój się. Przecież to dziecko. 8 letnie dziecko. Nie możesz czuć do niej niczego innego niż ojcowska miłość. "-mówił sobie w myślach. Jednak wiedział, iż nie jest to prawda. Kilka lat temu to rzeczywiście on zajmował się nią i dorastajacą Catherine. Kiedy córka usamodzielniła się, została mu tylko Sally. Pewnego dnia, mała rzuciła mu się na szyję, mówiąc, że go kocha.
"Ja też Cię kocham Sally. Jesteś dla mnie jak druga córka."
"Ale ja Cię nie kocham jak ojca. Ja Cię kocham jak...jak kobieta mężczyznę."-wspominał tamtą rozmowę.

Zmieszał się wtedy. Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie zwracając uwagi na jej wyznanie, wyszedł z jej pokoju, życząc dobrej nocy. Kiedy był sam, przemyślał całą sprawę. Chociaż była w ciele dziecka, tak naprawdę była tylko 5 lat młodsza od niego. Być w ciele dziecka wieczność... Tortura gorsza od piekła. Od tego momentu przestał poświęcać Sally tyle uwagi co zawsze. Obserwował ją tylko wtedy, kiedy nie miała o tym pojęcia. Z obserwacji wywnioskował, że wielu osobom udzielała mądrych rad. Gotowała, sprzatała... Tylko ciałem była dzieckiem.Mentalnie dorosłą kobietą. Nie wiedział kiedy zaczął odwzajemniać jej uczucie. Od tamtego momentu zaprzestał nawet "podglądania" jej. Tak. Dalej ją kochał. I przez to teraz musi cierpieć wiele innych osób...

U JANE I SALLY

-Jane? Mogę Cię o coś spytać?
-Oczywiście.
-Jakie to uczucie kochać? I być kochanym?
-Nie wiesz? Przecież my wszyscy Cię kochamy. Możesz nam ufać, brać z nas przykład, no i w ogóle. ..-odpadła zaskoczona.
-Ale ja mówię o miłości między kobietą a mężczyzną.
-...
-Bo ja kogoś kocham...
-Kogo? Oczywiście nikomu nie powiem.
-Moją miłością jest...Slenderman.

U CATHERINE

"Nie wiem, co się wtedy stało. Po prostu dotknęłam tej rośliny i kazałam jej zakwitnąć. A ona to zarobiła...Tak po prostu. Gdy wróciłam do pokoju, dziewczyn nie było. Siedziałam sama nad kubkiem herbaty. Zapomniałam wziąść łyżeczki, która leżała na szafce nieopodal. Skupiłam na niej wzrok, a ona zaczęła się poruszać i spadła z szafki. Nie był to przeciąg. Okna i drzwi były pozamykane. Spróbowałam jeszcze raz. Łyżka poruszyła się i zaczęła sunąć w moją stronę. Przebyła kilka centymetrów, po czym strasznie rozbolała mnie głowa. Czy ja naprawdę jestem nienormalna? OK,kończę ten wpis, bo dziewczyny wróciły. "-Dziewczyna zamknęła pamiętnik i włożyła go do zamykanej na klucz szafki.

Koniec rozdziału 3. Dziekuję za pierwszą gwiazdkę i zapraszam na nastepny rozdział jutro.

Odnaleźć drogę Where stories live. Discover now