ROZDZIAŁ 11

647 64 6
                                    

-Oczywiście, że coś zrobię. Tylko powiedz mi co?-poprosiła Catherine.
Sally wzruszyła ramionami.
-Tego niestety nie wiemy.-dziewczynka spojrzała na Catherine i Jeffa, siedzących na łóżku.
-Już wiem!-zawołała Kat.-Wróćmy do rezydencji. Przekonamy ojca, żebym została. Jeff! Zabierz mnie tam!!!-ekscytowała się dziewczyna.
-Już o tym myślałem.-powiedział chłopak.-Ale co jeśli Slender znów Cię gdzieś wyśle i będzie pilnował jeszcze lepiej niż teraz?
-Może być i tak...-Catherine usiadła z powrotem, zrezygnowana.
-Może ją spróbuję go przekonać...Ale musisz mi pomóc. -powiedziała Sally.
-Ja tobie? Niby jak?
-Pamiętasz naszą zabawę kwiatami? Potrafisz znów to zrobić?
-Jasne!I patrz na to!-nagle torebka dziewczyny uniosła się płynąc wolno w powietrzu, Po czym miękko wylądowała na jej kolanach.
-SUPER!!!-zawołali razem Jeff i Sally.
-Ale to mi się na razie nie przyda. Kat, podejdź do lustra.
Dziewczyna wykonała polecenie.
-Dobrze. A teraz spróbuj wyobrazić sobie, że jestem pąkiem kwiatu. Potem mam rozkwitnąć.
-Co? Sugerujesz, że mam sobie wyobrazić, że jesteś dorosła?
-Dokładnie.
-Jesteś pewna?
-Dziewczyno! Nie chcę spędzić wieczności w ciele ośmiolatki!!!
-Masz rację! Ominęłoby Cię wiele przyjemności! -powiedział Jeff, po czym zachichotał.
-JEFFREY! - zawołały jednocześnie dziewczyny.
-No już dobrze. Będę grzeczny.
-To co? Spróbujemy? -zapytała Sally, gdy ten się już uspokoił.
-Dobrze.
Catherine podeszła do lustra. Skupiła się na wizerunku przyjaciółki. Wysiliła całą wewnętrzną siłę. Zamknęła oczy...A kiedy je otworzyła...
Ojciec raz w życiu pokazał jej wizerunek matki. Zapamiętała go na całe życie.
-MAMO! MAMO! TO TY PRAWDA?!?-dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie miała możliwości wpływu na wygląd dorosłej Sally. Po prostu bardzo chciała, żeby tamta dorosła. I tyle.
-Nie... to dalej ja-Sally.-spojrzała po sobie.-Dziękuję Ci!
-Nie ma za co. Ale jak to ma nam pomóc?-nie rozumiała Catherine. -Zostaw to mnie. Najważniejsze, że uwierzyłaś. Teraz muszę wracać. Aha...Jeff?
-Co?
-Trzymaj ręce z daleka od Kat.
-Spokojnie. Nie będę startować do dziewczyny kumpla.
-Hej! Ja tu jestem!

W rezydencji wszyscy czekali z niecierpliwością na powrót Sally. Nagle do pokoju weszła obca kobieta.
-Kim jesteś?-spytała Jane, podchodząc do niej z nożem.-I co zrobiłaś naszej małej Sally?
-Spokojnie Jane. To ja.-kobieta na dowód, że mówi prawdę, pokazała jej bliznę w kształcie gwiazdki.
-Jak ma na imię twój ulubiony miś? -dziewczyna była podejrzliwa.
-Teddy (załóżmy, że to prawda-przyp. Autorki)-odpowiedziała.
Jane odłożyła nóż.
-Co Ci się stało? Jesteś...dorosła.
Sally opowiedziała wszystkim o spotkaniu z przyjaciółmi. I przedstawiła swój plan.
-Może się udać.-powiedział Toby, gdy opowieść dobiegła końca.

Podoba Wam się ta książka? Jeśli tak, to postanowiłam dodać kilka rozdziałów więcej. Jeśli nie jest za ciekawa, to będą jeszcze tylko 3.
Piszcie w komentarzach jak chcecie.
Z góry dzięki za czytanie.
WASZA CATHERINE.

Odnaleźć drogę Where stories live. Discover now