ROZDZIAŁ 10

667 66 4
                                    

Postanowiłam nie kontynuować wątku urodzinowego. Przechodzimy do kolejnego rozdziału.

Rozdział dedykuję
sweet-Julcia.
Nie gniewaj się za mój komentarz. To tak zwane "zboczenie zawodowe". W szkole brałam udział w konkursach ortograficznych. A poza tym, tak jak mówiłam, nie znam za bardzo tej postaci.

Ok, a teraz rozdzialik.

Catherine obudziła się w swoim łóżku. Był ranek. W domu panowała cisza. Dziewczyna udała się do łazienki, wykonała niezbędną toaletę, po czym zeszła do kuchni. Wchodząc, poczuła zapach jajecznicy i świeżego mleka. Przy stole siedział chłopak w czarnych, półdługich włosach. Najdziwniejsze w nim było to, że miał wycięty "wieczny" uśmiech. Jednak dziewczyna nie przestraszyła się.
-Ja Cię znam...Ale nie wiem skąd.-powiedziała.
-Powoli. Nazywam się Jeffrey Woods. Dla przyjaciół Jeff. Nie lubię jak się do mnie mówi pełnym imieniem.
Catherine zaśmiała się.
-Robicie sobie ze mnie żarty? !?! Mówiłam już, że kompletnie w to nie wierzę! !!-po czym wybiegła do swojego pokoju.

W TYM SAMYM CZASIE

Sally próbowała skontaktować się z Catherine. Postanowiła to zrobić poprzez lustro znajdujące się w pokoju przyjaciółki.
-A co jeśli się nie uda?-spytał Toby.
-Przypominam ci, że to był twój pomysł.-powiedziała Jane.
-Tak, wiem. Ale co jeśli Sally nie wróci?
-Już mówiłam, że jeśli nie spróbuję, to na pewno zginiemy. Tak powiedział Offender. Nic nie tracę.-odpowiedziała.
Po czym zniknęła.

Catherine siedziała w swoim pokoju. Jeff sprzątnął zwłoki Tomasza. Dziewczyna nie tęskniła za nim. W głębi serca była wdzięczna chłopakowi, że uwolnił ją od niego. Żałowała tylko śmierci cioci. Ona jedna była dla niej miła i dobra. Kątem oka zauważyła jakiś ruch w lustrze. Spojrzała na nie.
"Musiało mi się wydawać. "-pomyślała.
Jednak po chwili znów to zauważyła. Popatrzyła tam jeszcze raz. Krzyknęła z przerażenia.
Jeff siedział dalej w kuchni. Odechciało mu się jeść. Nie wiedział, co robić. Ona mu nie wierzy... Jeśli tak dalej pójdzie, Creepypasty przestaną istnieć. Nagle z góry usłyszał przerażony krzyk Catherine. Pobiegł do niej.

Dziewczyna ujrzała w lustrze małą dziewczynkę. Krzyknęła nie dlatego, że się wystraszyła jej. Gdy zobaczyła Sally, nagle wszystkie jej wspomnienia wróciły, uderzając w jej serce i duszę.

Jeff dobiegł do pokoju Catherine. Otworzył drzwi. Zastał następujący widok:
Dziewczyna podbiegła do lustra ze łzami w oczach.
-Sally! To Ty?-mówiła przez łzy.
-Tak, Kat. To ja. Musisz nam pomóc. Jeśli natychmiast czegoś nie zrobisz, wszyscy zginiemy.
Drzwi pokoju zaskrzypiały. Catherine spojrzała w tamtym kierunku. Zobaczyła chłopaka.
-Jeff!!!-rzuciła mu się na szyję.-Przepraszam. Tak bardzo Was przepraszam...-mówiła przez łzy. Tym razem były to łzy szczęścia.

Koniec rozdziału 10. Mam nadzieję, że się podobał. Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania.

Odnaleźć drogę Where stories live. Discover now