ROZDZIAŁ 7

710 65 6
                                    

"Coś tu jest nie tak. Slenderman najpierw pozbywa się Catherine, a potem ni stąd, ni zowąd sprowadza ją z powrotem, nikomu nic nie mówiąc. Dziwne. Nawet jak dla mnie..."-rozmyślania Tobiego przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.
Do pokoju wszedł Ben w towarzystwie Sally.
-Musimy z Tobą porozmawiać.-w skrócie opowiedzieli mu o dziwnym zachowaniu przyjaciółki.
-Może jeśli Ty do niej pójdziesz, to sobie coś przypomni.-zaproponowała Sally.
-Dobrze. Przyjdźcie do mnie dziś po kolacji.-po czym on i jego goście opuścili pokój.
"Fałszywa" Catherine siedziała w salonie. Nagle przyszedł Toby. Uradowana dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
-Witaj kochanie. Tęskniłam za Tobą. Zrobiłam nawet twoje ulubione danie. Poczekaj, zaraz przyniosę.-udała się w stronę kuchni.
"Cóż... Wygląda jak Kat, pamięta mnie. No i zaraz przyniesie moje kochane gofry, których nie jadłem, odkąd ona zniknęła..."-pomyślał, zanim zobaczył jak dziewczyna wchodzi z talerzem pełnym...naleśników.
Podała mu je.
-Smacznego. Wiem, że długo ich nie jadłeś.
-Dz...dzięki, Catherine.

Jeff dostał misję od Slendermana. Miał wyjechać do Polski. Operator nie martwił się o to, że spotka się z prawdziwą Catherine. Miał zająć się terenami nadmorskimi, a ona była w górach. Poza tym on jest za leniwy, żeby podejmować takie przedsięwzięcie na własną rękę. Zadanie nie było trudne, więc pojedzie sam.

Nastały dni, w których przybrani rodzice dziewczyny byli w domu. Całymi dniami szorowała podłogi, myła okna, gotowała... W końcu nastały wakacje. Tomasz (przybrany ojciec), został poproszony o zaopiekowanie się chorą ciotką. Kobieta była bardzo Stara, toteż przyjął on propozycję z chęcią, licząc na spadek po niej.
Poszedł na poddasze do pokoju Catherine.
-Pakuj się. Jedziemy do Gdyni. Zaopiekujesz się naszą chorą ciotką.
Dwa dni potem byli na miejscu.

Jane siedziała przy łóżku Sally. Chociaż sama nie czuła się dobrze, z małą było znacznie gorzej. Nie miała siły nawet wstać. Gorączka męczyła ją trzeci dzień. Nagle usłyszały pukanie do drzwi, po czym nie czekając na zaproszenie wparowali Ben, Hoody, Masky i Toby.
-Jak tam?-spytał ten ostatni.
-Coraz gorzej. Gdzie Slender?-spytała Jane.
-Musiał wyjechać na kilka dni. Gdybyśmy nie czuli się tak źle, to możnaby urządzić niezłą imprezę.-powiedział z uśmiechem Masky. Jednak nikt nie miał na to ochoty.
-Zauważyliście, że Slendy ostatnio chodzi? Od kilku dni nie widziałam, żeby używał teleportacji. To dziwne.
-Jane ma rację.-przytaknął Toby.-Zapewne to przez to, że się tak źle czujemy.
-M-m-może pow-winniśmy skontaktować s-s-się z Offendermanem?-zaproponował Hoody.
-Czemu akurat z nim?-Sally.
-Bo jeśli Slenderman wie co się dzieje, to jego bracia z pewnością też będą wiedzieli. A że mamy namiary tylko na niego...-dokończył myśl kolegi Toby.
-...to jest on naszą jedyną nadzieją.-weszła mu w słowo Jane.
Chłopak potaknął, po czym wyszedł, by w spokoju porozmawiać przez telefon.
-Co sądzicie o Catherine? -spytał Ben.
-To...Nie...ona...-wyszeptała Sally.
-Nie mamy pewności.-zastanowiła się Jane.
-Ja mam. Ostatnio poprosiłam ją,  żeby pobawiła się ze mną w ogrodzie. Opowiadałam wam co potrafiła zrobić z pąkiem kwiatu. Ta Catherine, nie umie tego zrobić. A poza tym... to nie ona i tyle.
Do pokoju przyszła Alice.
-Jak się czujecie? Wszystko w porządku? Ja idę na zakupy. I na dyskotekę. Wrócę jutro z rana. To pa!!!-po czym wyszła.
Kilka minut potem wrócił Toby.
-Gdzie ona poszła?-spytał.
-Na dyskotekę? Nie proponowała Ci?
-CATHERINE? DYSKOTEKA? -zdziwił się.-Ona nie lubi takich klimatów. Kto to w ogóle jest?
-Sami się nad tym zastanawiamy. A Ty co ustaliłeś?
-Offender będzie tu jutro z rana.

Kolejny rozdział za nami. Na razie mam pakiet internetowy w telefonie, więc opowiadanie będzie codziennie. Miłego wieczoru. 😉

Odnaleźć drogę Where stories live. Discover now