ROZDZIAŁ 17

643 60 36
                                    

W rezydencji Creepypast nie działo się najlepiej. Doszło do tego, iż Slenderman musiał wyznaczyć dyżury w lesie. Nikt nie mógł opuszczać budynku bez zezwolenia i towarzystwa. Policja  coraz częściej zapuszczała się w okolicę ich mieszkania. Mimo iż większość przyjaciół była za zabiciem uciążliwych "gości ", Slender nie zgodził się na to. Nie chciał zbytnio zwracać uwagi policji. Chcąc,  nie chcąc musieli na to przystać.
Pewnego dnia, podczas śniadania, Jane the Killer towarzyszyła Sally.
-Czemu nic nie jesz, Jane? -spytała młoda kobieta.
-Przecież zjadłam porcję płatków i jedną kanapkę...eee...Sally? Wszystko w porządku? -Killerka patrzyła na przyjaciółkę,  pochlaniającą trzecią już kanapkę, nie licząc dwóch miseczek owsianki.
-Chyba tak...-nie dokończyła, bo zebrało ją na wymioty i pobiegła do łazienki.

Z rana, po nakarmieniu zwierząt,  nasza czwórka odpoczywała na ogrodzie.
-Dawno nie miałam żadnych wiadomości od Sally. Ślęczę przy tych lustrach tyle czasu i nic. Chciałabym już być w domu ze wszystkimi. -poskarżyła się Catherine.
-W rezydencji, jak sama mówiłaś, nie jest bezpiecznie. Im ich tam mniej,  tym lepiej.-wyraził swoje zdanie Toby.
-A jeśli coś im się stanie?! Nie możemy tak bezczynnie siedzieć! -oponowała.
-Moim zdaniem, Toby ma rację. Nie warto się wychylać. Gdybyśmy już mogli wracać, Slender zapewne już by się po nas pofatygował.-wtrącił Jeff.
Tylko Magda siedziała cicho, bawiąc się koszykiem swoich długich, ciemnych włosów.
-Coś nie tak?-zapytała przyjaciółkę Catherine, zmieniając temat.
-N...nie...Tylko Wy prędzej czy później,  wrócicie do siebie. A to daleko. Nie chciałbym stracić waszej przyjaźni.-powiedziała dziewczyna, próbując powstrzymać łzy, uparcie cisnące się w oczy.
-Nie bój się.Nie zostawimy Cię. Coś wymyślimy.
Zapadła cisza. W końcu Jeff postanowił ją przerwać.
-Magda? Co powiesz na spacer nad morze? Taka ładna pogoda, po co siedzieć w domu?
-Czyżby pan Woods proponował mi randkę? -spytała dziewczyna.
-Ehhh...Jak zwał tak zwał.-poddał się chłopak.
Po czym wyszli.
Znów zapadła niezręczna cisza.
-Ja...-zaczął Toby.
-Bo...-w tym samym czasie powiedziała Catherine.
Wybuchnęli śmiechem.
-Proszę,  mów.-powiedział chłopak.
-Co z nami? Czy dalej będziemy udawać,  że nic między nami nie było? -zapytała.
-Kat...Ja...Chciałem Ci to już dawno powiedzieć. Kiedy Cię nie było... Ja teraz jestem z Jane...
-CO?!? JAK... JAK...MOGLIŚCIE? BYLIŚCIE MOIMI PRZYJACIÓŁMI ! A TY...-nie dokończyła.
Wybiegła z płaczem z ogrodu. Wpadła na koński wybieg. Wyprowadziła czarno-białą klacz i nie siodłając jej, wyskoczyła na grzbiet i pognała przed siebie.
Nie mogła uwierzyć w zdradę przyjaciół.

Łapcie taki rozdział.  Mam nadzieję, że się podoba.

Czy rezydencja Creepypast zostanie odkryta przez ludzi?

Co się dzieje z Sally?

Czy przyjaźń Magdy i Catherine przetrwa?

Dlaczego Toby okłamał Catherine i co z tego wyniknie?

Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w kolejnych częściach książki.
Serdecznie zapraszam do czytania.

Odnaleźć drogę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz