Rozdział 5

2.7K 106 24
                                    

Gdy rano otworzyłam oczy ujrzałam umięśnioną klatę Lucasa. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru, ale...chwila...ON PRZECIEŻ WIE ŻE JESTEM CÓRKĄ VOLDEMORTA! O nie! Nie mogę sobie na to pozwolić! Muszę jak najszybciej pogadać z ojcem. Nie miałam pewności, że Lucas mówił prawdę o tym, iż on i jego ojciec mają pomóc nam w wojnie, a nie chciałam na niego rzucać od razu obliviate. Musiałam się upewnić.

Nie budząc chłopaka ubrałam się i wróciłam do swojego dormitorium. Pansy nie było, a Selena jeszcze smacznie spała, co się dziwić? Była szósta rano. A Pansy pewnie była z moim kuzynem. Czułam się okropnie, ale musiałam porozmawiać z ojcem więc ignorując ból głowy i odruchy wymiotne wzięłam kąpiel, co trochę mi pomogło. Ubrałam pierwsze lepsze czarne spodnie, koszulkę na długi rękaw i narzuciłam na siebie długi płaszcz, oczywiście wszystko w czarnym kolorze, nie nosiłam innego koloru. Wyszłam z Hogwartu nie zwracając na siebie większej uwagi i gdy byłam już poza bramą zniknęłam w czarnych smugach.

Pojawiając się przed bramą Riddle Manor dopiero dotarło do mnie, że rodzice jeszcze śpią. Weszłam po cichu i skierowałam się do pomieszczenia gdzie trzymaliśmy eliksiry. Wypiłam eliksir wzmacniający, dzięki niemu od razu lepiej się poczułam. Następnie skierowałam się do mojego pokoju, postanowiłam napisać do Dracona.

                                              Draco
Jestem u rodziców, będę wieczorem, gdyby pytał o mnie Lucas udawaj że nic nie wiesz. Domyślił się kim jestem, twierdzi że wraz z ojcem ma dołączyć do nas, aby pomóc w wojnie. Muszę się upewnić.

                                                                                             Delia.

Zaczepiłam list do nogi sowy mojej mamy i obserwowałam ją, aż do momentu zniknięcia na horyzoncie. Usłyszałam kroki podążające do kuchni, więc bez namysłu również tam ruszyłam. W kuchni siedzieli rodzice jedząc śniadanie, ich miny na mój widok wywołały u mnie śmiech.

-Takie dziwne, że jestem w moim własnym domu?-zaśmiałam się siadając do stołu.

-Owszem, dziwne. Powinnaś być w Hogwarcie.-upomniał mnie ojciec, ale nie przejęłam się. Miałam teraz ważniejsze sprawy.

-Ale nie jestem. Musimy pogadać. To prawda, że Lucas Danielson i jego ojciec mają dołączyć do śmierciożerców?-od razu przeszłam do rzeczy. Mama na to pytanie spoważniała, podobnie jak tata.

-Tylko Lucas. Jego ojciec zawsze był śmierciożercą. Nigdy go nie poznałaś bo był moim szpiegiem w USA, ale poprosiłem go o pomoc. Jego oraz jego syna. Są cholernie dobrymi czarodziejami.-rzekł jedząc tosta. Ulżyło mi. Odetchnęłam z ulgą.

-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś?

-I tak byś się dowiedziała. Co za różnica?

-Bo chodzę z Lucasem do szkoły. Rozgryzł mnie. Wie, że jestem twoją córką. -mówiłam obojętnie nie dając po sobie poznać zdenerwowania.

-Nie mów, że zależy ci na tej tajemnicy. Jakiś czas temu sama o mało się nie wydałaś. Więc nie mów mi że Cię to interesuje.-tego było już za wiele! Tyle dla niego poświęcam chodząc do Hogwartu i robiąc za szpiega! Robiąc dla niego misje! Przez całe życie tak było, a śmierciożercą zostałam dopiero niedawno

-Tyle dla Ciebie poświęcam! A ty nawet nie informujesz mnie o innym śmierciożercy w Hogwarcie?! - krzyknęłam na niego, co nie zdarzało się często. Zawsze gdy podniosłam na niego głos,  lub na mamę, albo gdy zrobiłam coś co równało się z kłopotami obrywałam cruciatusem. Teraz o tym nie myślałam.

Cordelia Shelby RiddleWhere stories live. Discover now