Rozdział 9

2.2K 103 7
                                    

Matka podbiegła do barierki, przez którą przed chwilą wypadł Albus. Krzyknęła na całe gardło Morsmorde, a na niebie , między ciemnymi chmurami pojawił się mroczny znak. Stało się. Oficjalnie przejmujemy Hogwart! Ruszyliśmy na błonia, do chatki Hagrida. Po drodze dołączył do nas Severus, a wujek Lucjusz wraz z Lucasem szukali bliznowatego. Bałam się trochę o Lucasa, ale wiedziałam, że da radę. Był silny i zdolny, a poza tym był z wujem

-Hagridzie! Gdzie się chowasz?! Chodź, pobawimy się!-krzyczała moja mama, biegając wokół jego nory. Nagle jednym machnięciem różdżki podpaliła ją. Skakała, śmiejąc się jak małe dziecko. Ja również śmiałam się razem z innymi, aż do momentu, kiedy usłyszałam krzyk Pottera...jeszcze go nie złapali? Na Merlina!

-Jak mogłaś?! Niezła szopka! Dyrektor miał rację, zrobisz wsystko, żeby twój sekrecik został w tajemnicy, aż do momentu w którym zaatakujecie! Dumna jesteś z siebie?! -krzyczał na mnie wyraźnie wściekły. Nie przejęłam się ani trochę, zwłaszcza, że za nim w oddali pojawił się Lucas i wujaszek Lucjusz.-Dredwota!

-Expelliarmus!-zrobiłam unik przed jego zaklęciem, lecz moje trafiło i pozbawiło go różdżki. Nagle chłopak padł na ziemię z ogromnym krzykiem, spojrzałam na mamę. Trzymała na nim potężne crucio, z wyraźną wściekłością w oczach. Szybko podeszłam do niego.

-Fulgari!-krzyknęłam i spętałam mu ręce. Teraz już nie miał szans, ale zaraz...czy on kiedykolwiek miał jakieś szanse? Oczywiście że nie!-Draco, weź jego różdżkę.

-Widać my tu nie jesteśmy potrzebni, sama odwaliłaś całą robotę.-zaśmiał się starszy Malfoy. Lucas od razu do mnie podszedł i mocno pocałował, co ja chętnie odwzajemniłam.

-Ma to we krwi!-rzekł nietoperek i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

-Morderczyni! Jesteś zupełnie jak on!-krzyknął Potter leżący na ziemi, cały obolały. Akurat się przejme...

-Pierwszy raz widzę, żeby ofiara komplementowała swojego porywacza. Tak więc, dziękuję bardzo, Potter.-zaśmiałam się, a inni mi zawtórowali.-Okej, zabieramy go do mojego ojca. -Na te słowa Mark, wujek Lucek oraz Draco aportowali się do Riddle Manor. Zostałam z Lucasem, mamą oraz Severusem.

-Dobra robota.

-Dzięki, nietoperzu. My wracamy do domu, a ty zostajesz w Hogwarcie. Jako dyrektor.-rzekłam do czarnowłosego. Ten uśmiechnął się szeroko.

-Oczywiście, panno Riddle. -rzekł i ruszył z powrotem do zamku, a my do Riddle Manor.

Weszliśmy do wielkiej sali, gdzie zawsze są zebrania. Tym razem nie było tronów, ani stołu z krzesłami. Na środku stali spętani Wieprzlej , Potter oraz szlama. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę jak cierpią.

-Dobrze się spisaliście. Zwłaszcza ty Cordelio.-tato ostatnie zdanie rzekł nieco ciszej w moją stronę. Stał przed nimi, a wokół pełno smierciożerców. Stanęłam po lewej stronie ojca, z drugiej strony mama. Najbliżej nas stali Malfoyowie oraz Lucas z Markiem, lecz nieco dalej od wujostwa.-Jeżeli jesteśmy już wszyscy to możemy zaczynać! Najpierw jednak chciałbym coś ogłosić. Dziś zginie jedynie dwójka z obecnej tu trójki! Bello mogłabyś?-czekaj co?! Co to ma znaczyć!? Widziałam tylko jak mama podchodzi do szlamy i ją rozwiązuje, a ta z uśmiechem dziękuję...ŻE CO?!-Hermiona Granger. Szlama i zwykły mugol. Tym ona jest dla nas wszystkich tutaj, lecz to nie jest prawda. Hermiona jest czystej krwi i jest moją bratanicą. Mój brat wraz z żoną zginęli kilka dni po narodzinach tego maleństwa z rąk aurorów. Wraz z Bellą mieliśmy już Cordelie, więc postanowiłem, że zmienię jej wygląd i pośle do mugolskiej rodziny, aby zaprzyjaźniła się z Potterem, bym mógł łatwiej go zgładzić. Wiedziała o tym jedynie moja żona. Hermiona wiedziała cały czas. Świetnie się spisałaś.-słuchając słów ojca myślałam, że zemdleje.

-Dziękuję wuju. Sorki chłopcy, rodzina jest najważniejsza.-rzekła jadowicie i stanęła obok mnie. Ani ja, ani nikt na sali nie mogliśmy wyjść z szoku. Potter jedynie patrzył na nią nienawistnym spojrzeniem, a wieprzlej miał łzy w oczach...piękny widok, ale zaraz...od kiedy mój ojciec ma brata?! Wychodzi na to, że jestem świetnie poinformowaną członkinią rodziny. Ale zaraz, zaraz...ona jeszcze niedawno mnie torturowała, za wszelką cenę próbowała mnie przyskrzynić.

-Na znak twojej lojalności, proszę Cię abyś zabiła Weasley'a.-rudy zamknął oczy i wycedził jedynie przez zęby,że jej nienawidzi. Ja obserwowałam każdy ruch szla...Hermiony. Bez słowa wyciągnęła różdżkę i strzeliła avadą w rudego, który padł. Potter tylko krzyknął.

-Wspaniale! A teraz Cordelio. Zechcesz zacząć zabawę z panem Potterem.-spytał ojciec. Chciałam to zrobić nawet bardzo, ale byłam tak wściekła, że miałam ochotę sama rzucić w niego avadą. Lecz byli tutaj inni śmierciożercy. Nie mogłam dać się ponieść przy nich.

-Z przyjemnością ojcze.-odpowiedziałam z uśmiechem i wyciągając różdżkę podeszłam do Pottera. Z ojcem policzę się później, nie mogę dać wyprowadzić się z równowagi przy innych. -Crucio!-rzuciłam potężnego cruciatusa na bliznowatego, co chwilę zwiększając jego siłę. Trzymałam,aż do momentu gdy stracił przyjemność. Mięczak. Ocuciłam go i rzuciłam sectumsempre, potem crucio i tak w kółko. Gdy był już u resztek sił ojciec podszedł do mnie.

-Wystarczy kochanie. Teraz moja kolej.-odeszłam od chłopaka bez słowa i wróciłam posyłając nienawistne spojrzenie nowej członkini rodziny. Tatuś znęcał się nad nim nieco dłużej ode mnie. Potem wzięła go w obroty mama, a na koniec reszta. Ojciec jedynie dokończył rzucając w niego avadą. -Harry Potter nie żyje! -na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem, ja również. -Wyrzućcie ciało Weasleya tam gdzie resztę, a Pottera...hm...zaniesiemy go z powrotem do Hogwartu. Rzucimy go im, a wtedy całe ich nadzieję legną w gruzach.-wybuchł śmiechem na te słowa i wszyscy się rozeszli. Oczywiście oprócz wujostwa, Lucasa i jego ojca oraz Hermiony. Lucas podszedł do mnie i mocno objął od tyłu. No to teraz sobie porozmawiamy...

Cordelia Shelby RiddleOù les histoires vivent. Découvrez maintenant