Rozdział 15

1.3K 52 5
                                    

Przez kolejny tydzień męczył mnie ten sam koszmar. Zaczynałam myśleć, że Potter rzeczywiście przeżył. Starałam się o tym nie myśleć, dziś brałam ślub i to się liczyło. Od rana ciotka Narcyza wraz z Pansy biegały i pilnowały, aby wszystko było idealnie. Natomiast Hermiona pomagała mi się przygotować. Ślub już za pół godziny, a ja mam jeszcze wiele do zrobienia. Hermiona wyprostowała mi włosy, co zajęło jej wiele czasu, i właśnie robiła makijaż. Gdy skończyła ubrałam sukienkę oraz białe szpilki. Całość prezentowała się nieziemsko, choć dziwnie czułam się cała ubrana na biało. Gdy nadeszła pora zeszłam do holu, gdzie czekał na mnie Lucas w białym garniturze. Zeszłam po schodach i złapałam jego dłoń. Szepnął mi do ucha,że wyglądam pięknie, a ja odwdzięczyłam mu się buziakiem. Weszliśmy do ogrodu przystrojonego na biało. Nasi bliscy już na nas czekali. Przyjechali również rodzice Lucasa. Po wzajemnej przysiędze zatopiliśmy się w czułym pocałunku. Wszyscy obecni bili nam brawo, a ja właśnie stałam się oficjalnie żoną Lucasa.

-Wyglądasz naprawdę pięknie. -odezwała się do mnie moja teściowa. Była naprawdę miłą osobą, ale również piękną. Miała długie blond włosy opadające swobodnie na ramionach, a bursztynowe oczy świeciły w słońcu. Wysoka i szczupła sylwetka tylko dodawały jej uroku.

-Dziękuję bardzo, Hermiona mi pomagała.-odpowiedziałam obejmując kuzynkę.

-Dla mnie jesteś piękna nawet bez makijażu i ubrań.-na słowa Lucasa wszyscy wybuchli śmiechem, a najgłośniej ja. Do tego spłonęłam rumieńcem. Udałam obrażoną minę i upiłam łyk ognistej ze szklanki. Mój mąż to dojrzał i pocałował czułe, co wywołało u mnie szeroki uśmiech.

Wieczór szybko nastał. Ciotka z wujkiem wrócili do domu, podobnie jak rodzice Lucasa oraz wujaszek Snape przez co zostaliśmy tylko z Draco, Pansy i Hermioną. Pansy była tak pijana, że Draco wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju gościnnego gdzie zasnęła. Siedzieliśmy w czwórkę w ogrodzie i graliśmy w butelkę, tak wiem, bardzo dojrzale, zwłaszcza jak na wesele.

-Ok! Hermiona! Prawda czy wyzwanie?-zapytał Dracon, gdy padło na Hermione.

-Prawda.

-Czy to prawda, że gdy byłaś z Weasleyem to spałaś z Potterem w zakazanym lesie?-wypalił Draco,a Hermiona zmroziła go wzrokiem. Jeśli to jest prawda, to z mojej kuzynki jest większe ziółko niż myślałam!

-Po pierwsze nie byłam z Weasleyem, tylko udawałam. A po drugie to moja sprawa z kim i gdzie co robię, także pilnuj własnego nosa.-warknęła do niego, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Potem były już mniej intymne pytania, bo gdy Hermiona zapytała Lucasa o to ile dziewczyn miał przede mną to oberwała ode mnie. To był dzień naszego ślubu i nie chciałam słuchać o jego innych przygodach. Teraz miał mnie i to się tylko liczy. Przez cały czas miałam dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował i nie był to wzrok ludzi z którymi teraz siedziałam. Starałam się to ignorować, ale w pewnym momencie charakter Riddle'ów wziął nade mną górę. Kazałam jednemu ze śmierciożerców przeszukać całą posiadłość, tak dla pewności. Draco już nie było, Hermiona również spała, a ja z Lucasem byliśmy w sypialni. Po upojnej nocy poślubnej oboje zmęczeni zasnęliśmy. Nad ranem usłyszałam głos Hermiony. Za wszelką cenę próbowała mnie obudzić i w końcu jej się udało.

-Co się stało?-jęknęłam głośno, po cholerę mnie budzi tak rano?

-Wstawaj! Musisz to zobaczyć! Tylko ogarnij się trochę. Czekam na ciebie.-Z westchnieniem wstałam i poszłam do łazienki. Ciekawe co było tak ważne, że budziła mnie o 5 rano. Gdy wyszłam już gotowa z łazienki, Lucas też już nie spał. Zeszłam z Hermioną do sali zebrań, Lucas miał dołączyć za chwilę. Gdy zobaczyłam kto leży nieprzytomny na środku sali zamurowało mnie. Harry Potter...

-Proszę, proszę, proszę. Kto go tu przyprowadził?-zapytałam i rozejrzałam się po sali.

-Ja, pani.-wyłonił się Dołohow.

-Bardzo dobrze! Ocućcie go. Chce widzieć jego minę jak będzie umierał.-rozkazałam, do sali wszedł Lucas z wyraźnym szokiem wymalowanym na twarzy. Dobrze go rozumiem. Gdy Potter był już przytomny zaśmiałam się szyderczo.

-Witamy, panie Potter. Jak to jest wrócić z zaświatów?

-Riddle...-wycedził przez zęby wyraźnie niepoinformowany.

-Riddle-Danielson. Również cieszę się, że cię widzę. Niestety zaraz będziemy musieli się pożegnać. Tym razem na dobre.-zaśmiałam się wraz z innymi.

-Któregoś dnia przyjdzie też czas na ciebie. Uwierz mi, wtedy za wszystko zapłacisz!!-krzyknął, a ja tylko się zaśmiałam. Głupiutki Potter.

-Wątpię. Ale powiedz mi jedno Potter. Jak to się stało, że zmartwychwstałeś?

-Sam chciałbym wiedzieć. Po kilku dniach obudziłem się w grobie. Dobrze, że pochowali mnie z różdżką, dzięki temu nie miałem problemu, aby się wydostać.

-I tak Ci nie wierze, musiałeś wcześniej coś wymyślić. Jeśli nie chcesz być szczery w obliczu śmierci to trudno. A teraz wybacz, ale jestem trochę śpiąca, załatwmy do szybko. Avada Kedavra!!-rzuciłam i po raz kolejny widziałam jak ciało bliznowatego pada na podłogę. Tym razem chciałam mieć pewność, że nie zmartwychwstanie.

-Dołohow! W nagrodę, że to ty go złapałeś, pozwolę ci pozbawić go głowy. Tak dla pewności. Tylko upewnij się, że tym razem nie będzie nas znów niepokoić.-rozkazałam i wróciłam z Lucasem zadowolona do łóżka szczęśliwa, że więcej nie będę musiała się obawiać Pottera.




Cordelia Shelby RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz