I

19.6K 977 1K
                                    

Z samego rana siedziałem w kuchni i jadłem śniadanie. Oczywiście moja matka musiała znów oglądać te pieprzone wiadomości. Cały czas gadają w nich tylko o tym samym i samym w kółko przez dwa lata.

"Dziś odwiedzimy szkołę specjalną dla wampirów gdzie wampirzy uczniowie chodzą i uczą się jak normalni ludzie. To zaskakujące, że odkąd postanowili się ujawnić, ludzie przyzwyczaili się do egzystencji z nimi..."

- Mów za siebie. - wyszeptałem pod nosem i słuchałem dalej wypowiedzi dziennikarki.

"Jak wiadomo nam z najnowszych planów pani prezydent wampirów Avy Paige mają powstać kolejne szkoły dla naszych współistniejących..."

- Postawcie im kurwa nagrobki! - wydarłem się, zagłuszając telewizor.

- Dylan! - upomniała mnie moja matka, Melissa - Przestań być taki! Wiesz jak im było trudno się ujawnić?! Wiesz przez co musieli przejść?! - oznajmiła.

- Mam to gdzieś! Ich miejsce jest w kanałach! Ludzie powinni biegać za nimi z czosnkiem i krzyżami, a nie robić z nich gwiazdy "Zmierzchu"! - wykrzyczałem.

- Marsz do szkoły, Dylan! I jak jeszcze raz usłyszę od dyrektora o bójce to ojciec się tobą zajmie! Nie będę cię już kryła! - zagroziła.

- Obejdzie się. - prychnąłem i skierowałem się na korytarz, gdzie mój starszy brat zakładał buty.

- Znowu sprzeczka z mamusią? - zaśmiał się.

- Zamknij się, Scott. - mruknąłem pod nosem.

- Sam się zamknij, bo cię do budy nie podrzucę! - powiedział, po czym rzucił we mnie parasolem i wyszedł z chichotem na zewnątrz.

- Mam brata debila! - wkurzyłem się i odłożyłem parasolkę na miejsce.

Razem ze Scotty'm wsiadłem do jego starego Chevroleta Camaro '69.

- Będziesz dziś sprawiał kłopoty, Dyl? - spytał mnie brat, uważnie patrząc na drogę.

- To zależy. - posłałem mu złośliwy uśmieszek, którego i tak nie widział.

- Od czego? - zdziwił się.

- Od tego czy ktoś mnie nie wkurwi. - odpowiedziałem.

Scott westchnął i milczał przez resztę drogi. Zastanawiałem się czy nie mają już mnie dość, ale co ja mogłem poradzić na to, że jak ktoś mnie wkurzy to muszę mu przywalić.

Zajechaliśmy na miejsce i Scott zaparkował na parkingu pełnym samochodów uczniów.

- Postaraj się nie rozwalić komuś twarzy jak tydzień temu. - poprosił mnie brat na odchodnym.

- Nie obiecuję. - wyszeptałem pod nosem, cicho do siebie.

Wszystko szło dobrze. Chodziłem od klasy do klasy, pilnie słuchając na lekcjach. Przed ostatnim dzwonkiem, myślałem już, że obędzie się bez bójki. Byłem niemal z siebie dumny!

- Dylo? Jak tam, stary? - zaczepił mnie Jeremy, którego wręcz nie znosiłem - Słyszałem, że dajesz dupy wampirom. - zaśmiał się, a razem z nim jego dwóch kolegów.

Krew się we mnie zagotowała. Przeżyłbym gdyby nie wspomniał o tych pieprzonych pijawkach, których wie jak bardzo nienawidzę.

- A ja słyszałem, że strzelasz Paige minetę...za darmo. - odgryzłem się.

No dalej, Dylan! Nie daj się sprowokować!

- Wow! A wiesz to, bo obciągasz jej mężowi? - spytał z uśmiechem.

Nie wytrzymałem. Zacisnąłem ręce w pięści i rzuciłem się na Jeremiego. Upadł na posadzkę, a ja usiadłem mu okrakiem na brzuchu i zacząłem wymierzać ciosy. Jeden. Drugi. Widzę krew. Trzeci. Czwarty.

- Stilinski! - usłyszałem krzyk nauczycielki.

Nie przestawałem. Piąty. Szósty.

- Dylan! - nauczycielka odepchnęła mnie od zakrwawionego na twarzy chłopaka - Do dyrektora! W tej chwili! - nakazała - A wy! - wskazała na kolegów Jeremiego - Zabierzcie go do pielęgniarki. Zaraz tam przyjdę. - oznajmiła.

Chwyciła mnie za bluzkę i pociągnęła w stronę gabinetu dyrektora, po czym wepchnęła do środka.

Ustałem w małym pomieszczeniu. Na przeciwko mnie znajdowało się biurko, a za nim siedział starszy mężczyzna z wąsem, zakrywającym mu pół twarzy.

- To znowu ty? - spytał gdy mnie zobaczył - Kogo tym razem pobiłeś, Stilinski? - westchnął zirytowany.

- Takiego jednego pedała. - odpowiedziałem, siadając na przeciwko dyrka.

- Dylan! - wybuchł - Mam już tego dosyć, rozumiesz?! Jeszcze dziś mają przyjść do mnie twoi rodzice, zrozumiano?! - wykrzyczał, a jego twarz zrobiła się cała czerwona.

Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Zawsze się tak darł.

- Ojciec siedzi do późna w pracy, a matka jest zajęta oglądaniem pieprzonych wampirów w telewizji. - powiedziałem spokojnie.

- Czemu ich tak nienawidzisz, Dylan? - spytał dyrektor.

- Bo to zawszone, pierdolone mędy są! - odparowałem.

- Dobrze. W takim razie już wiem co z tobą zrobić, ale uzgodnię to jeszcze z twoimi rodzicami. - zdecydował.

- Nieważne. - powiedziałem znudzonym głosem - Mogę już iść? - zapytałem - Brat na mnie czeka. - dodałem po chwili.

- Idź i pamiętaj, że twoi rodzice mają się dziś do mnie zgłosić, a jak nie, to sam do nich pójdę. - zagroził.

- Ta, ta. Nara. - wymamrotałem i wyszedłem od dyrka.

Na parkingu czekał na mnie Scotty.

- Co jest, bro? -  spytałem, widząc jego minę.

- A jak myślisz, geniuszu? Znowu wdałeś się w bójkę! Ja nie wiem! Czy ty masz mózg wogóle?! W końcu wywalą cię ze szkoły! - ochrzanił mnie.

- Nie zachowuj się jak matka tylko zawieź mnie do domu. - odpowiedziałem i wsiadłem do auta.

Wściekły Scott usiadł za kierownicą i nie odzywał się do mnie z czego się cieszyłem. Nie zniósłbym kolejnych kazań, które i tak czekały na mnie w domu.

Przekroczyłem próg mieszkania i od razu napadła na mnie moja matka.

- Dylan! Dzwonił dyrektor! Jak mogłeś?! - wykrzyczała.

- Dyro dzwonił? - zdziwiłem się - Co za szmaciarz...- skomentowałem pod nosem.

Bał się pewnie, że nic nie powiem rodzicom o bójce w szkole.

- Dylan!!! - zagrzmiała.

Nigdy nie widziałem jej tak wściekłej.

- Dyrektor złożył mi propozycje i wiedz, że się zgodziłam! Jeszcze porozmawiam o tym z John'em! Od jutra mój drogi...- uniosła groźnie palec w górę - Będziesz chodził do szkoły specjalnej! - oznajmiła.

- Mi tam bez różnicy. - wzruszyłem ramionami.

- Szkoły specjalnej dla wampirów. - dokończyła.

Poczułem jak podłoga osuwa mi się spod stóp. Moje życie jest skończone!

Stay With Me (Dylmas)Where stories live. Discover now