XXI

8.2K 701 136
                                    

Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to twarz Scotta.

- Scotty? Jestem w Niebie? - spytałem zdezorientowany.

- Tylko ty nazwałbyś ten pieprzony zakład Niebem, bro. - zaśmiał się Scott.

- Zakład? - zdziwiłem się.

Podniosłem się do siadu i rozejrzałem wokół. Znajdowałem się w jakimś pokoju.

- Zakład dla nowoprzemienionych, Dylan. - wyszeptał cicho.

- Co? - załamałem się - Zrobił to? Przemienił mnie? - spytałem, na co Scott pokiwał głową na potwierdzenie - Ale czuję się normalnie! Jestem człowiekiem! - zaprzeczyłem.

- Tak jest na początku. Dopiero z czasem będziesz się robił silniejszy, wzrok ci się polepszy, słuch i szybkość. - wyjaśnił - Natomiast bardzo dobrze wiem, co jest z tobą od samego startu gdy się przebudzisz po ugryzieniu. - spojrzał mi w oczy - Pragnienie. - wyznał.

Pragnienie?

Jedyne czego pragnę to wrócić do domu!

Nie chcę tu być!

- Gdy cię tu przywieźli, nie mogłem uwierzyć. Czemu to zrobiłeś? Czemu chciałeś umrzeć? To przez Thomasa? Zrobił ci coś? - Scott złapał mnie za ramię.

Nagle odkryłem różnice tego jaki byłem przed tym jak się tu znalazłem.

Jeremy sprawił, że straciłem rozum. Załamałem się psychicznie. Nie mogłem tego znieść, więc się...zabiłem.
Teraz wydaje mi się to głupie. To ja byłem ofiarą! Tommy nie zostawiłby mnie! Nie z takiego powodu! To nie była moja wina! Byłem naćpany i bezsilny!
Wreszcie myślę jasno...

- To nie przez Tommiego. Był tutaj? Rozmawiałeś z nim? - zapytałem.

- Nowoprzemienionych nie można odwiedzać przez pierwszy tydzień. Tyczy się to wampirów, bo ludzie wcale nie mogą tu przychodzić. Sam wiesz dlaczego. - oznajmił.

- Czyli nie było tu Tommiego? - spytałem jeszcze raz.

- Jezu, bro! Nie, nie było go! Czemu ciągle o niego pytasz? Napewno umierasz z pragnienia, a ty tylko o nim myślisz! Chodź! - złapał mnie za rękę i ściągnął z łóżka.

Nie do końca wiedziałem o co mu chodzi. Chciałem tylko się spytać o Tommiego. Musi być zrozpaczony.

- Kiedy pierwszy raz się obudziłem...- zaczął, prowadząc mnie przez korytarz - Nie myślałem o niczym poza krwią. - wyjaśnił i wprowadził mnie do wielkiej sali.

Na środku stały stoły i krzesła gdzie siedzieli ludzie...znaczy wampiry. Było tu kilka młodych osób, a także takich po trzydziestce, czterdziestce oraz osób starszych. Chociaż tych ostatnich było niewiele. Musieli paść ofiarą napadu czy czegoś, bo jaki dziadek chciałby być wampirem?

- Trzymaj! - Scott podał mi torebkę z czerwoną cieczą.

Wziąłem ją niepewnie do ręki i patrzyłem jak on sam łapczywie wypija swoją.

Do moich nozdrzy doszedł nieprzyjemny zapach krwi.

- Nie. - oddałem mu ją - Nie będę tego pić! To śmierdzi i jest obrzydliwe! - powiedziałem i nagle w całej sali zapanowała cisza.

Wszyscy naraz spojrzeli się na mnie z szokiem.

- C-co? - wyjąkał Scott z szeroko otwartymi oczami.

Usłyszałem jak drzwi się otwierają i do sali wszedł facet wyglądający jak ochroniarz w towarzystwie młodej kobiety w białym stroju.

- Dylan, tak? - kobieta zwróciła się do mnie - Jest jakiś problem? Wiem, że jesteś tu nowy i jest ci ciężko. Jeśli coś jest nie tak, to mów. - poprosiła.

Stay With Me (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz