XIV

9.8K 752 366
                                    

- Oczywiście. Nie opuszczę cię. Obiecuję.

Poczułem się bezpieczniej po jego słowach.

Nie chcę zostawać sam. Co jeśli Aris znowu mnie dopadnie?

- Boję się. - wyznałem i wcale nie było mi wstyd, że wychodzę na tchórza.
Przy Thomasie wszystko było w jakiś sposób łatwiejsze.

- Nie masz czego. Nie zobaczysz już Arisa. Przyrzekam. - obiecał - Nie zrobi ci już krzywdy. - wyszeptał, po czym spojrzał w ścianę zamyślonym wzrokiem - Nikomu już nie zrobi krzywdy. - dodał.

- Jak się tu znalazłem? - postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej.

- Aris chciał ci coś zrobić. Nie wiem co, bo nie zdążył skurwiel. Szarpałem się z nim chwilę. Potem, nie wiem jak to się stało, ale znaleźliśmy się koło regału. Dusił mnie. Ostatkiem sił, przewróciłem na niego mebel. To go zatrzymało na dość długi czas. - wyjaśnił.

Przewrócona szafa musiała narobić hałasu. Dlaczego nic nie słyszałem? Jebany wstrząs mózgu!

- Zaraz potem wezwałem karetkę i sprawdziłem co z tobą. Później Sonya odzyskała przytomność. - dokończył.

- Co z nią? - spytałem.

- Wszystko dobrze. Potrzebowaliśmy tylko trochę krwi i jesteśmy jak nowi. Arisa wywiozła policja. - oznajmił.

- Czy moi rodzice...- zacząłem.

- Tak. Są tu. - przerwał mi Tommy - Jak chcesz mogę ich zawołać. - dotknął delikatnie mojej ręki, przez co przeszedł mnie dreszcz.

- Było by świetnie. Nie chce żeby się o mnie martwili. Wystarczy im sprawa ze Scottem. - westchnąłem.

- Dobrze. - nachylił się i musnął ustami moje czoło - Zawołam ich i poczekam na korytarzu. - zdecydował.

- Ale wrócisz? - zapytałem gdy był już przy drzwiach.

Obejrzał się z uśmiechem.

- Wrócę. - obiecał - Zawsze wracam. - po tych słowach, wyszedł przez białe drzwi sali.

Po chwili zjawili się Melissa i John.

- Synku! - mama rzuciła się w moją stronę - Jak się czujesz? Boli cię coś? - martwiła się.

- Nie rób z niego małego dziecka. - zirytował się tata.

- Nic mi nie jest. - uspokoiłem mamę.

- Jak to dobrze, że ten śliczny chłopiec tam był! Jak on się nazywał? - Melissa spojrzała na tatę.

- Sangster. Bądź co bądź, nigdy nie zapomnę nazwiska człowieka, który uratował mi syna. - wyznał z dumą John - Dwóch synów. - poprawił szybko.

- Em...możemy zmienić temat? Scotty się odzywał? - spytałem.

Nie chciałem rozmawiać z rodzicami o Thomasie. Wystarczy, że matka uważa go za ślicznego, a tata najchętniej wręczyłby mu order za zasługi.

Co by było gdyby się dowiedzieli, że tak jakby z nim jestem?

Zabiliby mnie.

- Dzwonił. Martwił się o ciebie. Prawie nie uciekł z zakładu aby cię odwiedzić w szpitalu. - odrzekła Melissa.

Dobry, stary Scotty.

- Jak będzie znów dzwonił to powiedz mu, że nic mi nie jest i że tęsknię oraz...- urwałem na chwilę.

Nigdy nie byłem dobry w wyrażaniu uczuć.

-....że kocham..go. - dokończyłem.

- Oczywiście, skarbie. Napewno przekarze mu to. - powiedziała.

Stay With Me (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz