V

10K 848 460
                                    

Usłyszałem cichy chichot, ale zanim otworzyłem oczy, poczułem jak zimna woda zalewa falami moją twarz, dostając się do uszu, nosa i otwartej buzi.

- Co do chuja?! - wykrzyczałem, zrywając się z łóżka.

Koło mnie stał uśmiechnięty Scott.

- Nie mogłem się powstrzymać! - wybuchł śmiechem.

- Zabiję cię! - wybuchłem i rzuciłem na brata, powalając go na podłogę.

- Matko Święta!!! - Melissa weszła do pokoju - Czemu tu jest tak mokro?! - krzyknęła.

- Ktoś tu nie trzyma moczu! - zażartował Scott za co dostał ode mnie mokrą poduszką w głowę.

Czemu to ja muszę mieć takiego głupiego brata?! Czemu nie mogłem być jedynakiem?!

- Dość tego! Posprzątać to i do szkoły! - nakazała matka i wyszła mrucząc coś pod nosem.

- Sprzątaj to! - powiedziałem do Scotta.

- Co? Mowy nie ma! - uparł się.

- To nie ja rozlałem wodę! - wkurzyłem się.

- Twoje łóżko, ty sprzątasz. - powiedział, wychodząc z uśmiechem z pokoju.

Nienawidzę go!

Dzień się dobrze jeszcze nie zaczął, a ja już chcę aby dobiegł końca. Jestem wściekły na Scotta i jeszcze na dodatek muszę być dziś miły w szkole...eh...najlepiej rozbiegnąć się i przyjebać w ścianę...

* * *

Scott zatrzymał samochód przed moją gównianą budą dla umarlaków.

- Nadal jesteś zły za poranek? - spytał.

Nie odpowiedziałem, tylko wysiadłem z auta bez słowa i skierowałem się do szkoły.

Pierdolony Scott i jego popieprzone pomysły, które niszczą mi życie!

- O! Nasza królewna jest nie w humorze?! - usłyszałem.

Po prostu, kurwa świetnie!

- Nie odzywaj się do mnie dziś. Mam być miły, więc mnie nie denerwuj. - ostrzegłem spokojnie Sangstera, po czym przekroczyłem próg szkoły ze stąpającym mi po piętach blondynie.

Proszę! Mam nadzieję, że nie mam dziś z nim żadnej lekcji!

- Ale ja tak uwielbiam cię denerwować! - usłyszałem z tyłu, więc zatrzymałem się, po czym odwróciłem przodem do Thomasa.

- Ale nie dziś. Serio, Tommy. - powiedziałem.

Sam nie wiem czemu zdrobniłem jego imię tak jak wczoraj. Tylko, że teraz nie powiedziałem go ze złośliwością, co już wogóle mnie zdziwiło.

- Ej, no weź! Wkurz się na mnie! No dawaj! - powiedział z uśmiechem.

Weź idź się utop!

- Nie, dziękuję. Nie skorzystam z tej miłej propozycji. - odpowiedziałem z przesadną uprzejmością.

Nie dam się sprowokować! To będzie mój ostatni dzień w tej melinie!

- A z jakiej propozycji byś skorzystał? - spytał, podchodząc bliżej.

Aby przyjebać ci w twarz tak, żebyś już nie wstał!

- Z żadnej. - uciąłem temat i wznowiłem marsz przez korytarz.

Po drodze wstąpiłem do sekretariatu po dalszy plan zajęć i już wogóle się załamałem. Nie dość, że mam dziś aż dwie matematyki z grupą Sangstera to jeszcze nie mam w-f'u, co oznacza, że muszę siedzieć tutaj do końca. Chciało mi się wyć z rozpaczy!

Stay With Me (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz