XII

9.6K 775 131
                                    

THOMAS

Nie mogłem inaczej. Nogi same zaprowadziły mnie pod jego dom. Wspiąłem się po balkonie, a stamtąd przeskoczyłem jak najciszej na cienki podest z drewna pod oknem. Zawsze zapominał je zamykać na noc. Wślizgnąłem się do środka. Dylan spał niespokojnym snem na łóżku, okryty szczelnie kołdrą jakby w ten sposób chciał by odizolować się od całego świata. Przykucnąłem przy nim i wyciągnąłem rękę, tylko po to by musnąć opuszkami palców jego policzek.

- Zostań ze mną. - wyszeptałem cicho.

DYLAN

Obudziły mnie jasne promienie słońca, wpadające przez okno.
Minęło już pięć dni, odkąd Scott stał się wampirem. Obecnie znajduje się on w ośrodku dla nowoprzemienionych.

Pięć dni. A ja wciąż tęsknię za Thomasem. Chciałem wymazać go z głowy, ale się nie da.

Jak mogę zapomnieć jego ciepłych ust? Albo pięknych, czekoladowych oczu, wpatrujących się w moje?

Nie chodzę do szkoły. Melissa załatwiła mi zwolnienie do końca tygodnia. Poza tym, dziś jest wielki dzień. Dziś mogę zadzwonić do Scotta.

Spojrzałem na zegarek. Ósma.

Dzwonić czy nie?

Nie za wcześnie?

Chwyciłem za telefon i wybrałem numer Scotta.

Pierdole! To mój brat do cholery!

Jeden sygnał. Drugi. Trzeci.

Scott: Dyl?

- Scotty...- wyszeptałem cicho do słuchawki, a do oczu napłynęły mi łzy.

Nie sądziłem, że aż tak bardzo się za nim stęskniłem.

Scott: Co tam u ciebie? Bo u mnie nudy. Jest tu kilka fajnych osób. Zresztą co ja będę pierdolić o motylkach...Czuję się jak gówno. Wkurwia mnie wyczulony słuch. Nad ranem słyszę pierdolony pociąg, który jedzie pięć kilometrów stąd! Nie mogę tego ogarnąć. A najgorsze jest pragnienie. Gdybym cię teraz zobaczył to głowę bym ci oderwał pewnie.

Westchnąłem cicho.

- Scotty...może i zmieniłeś się w krwiożerczego potwora, ale nadal jesteś do dupy w pocieszaniu ludzi. - uśmiechnąłem się lekko.

Usłyszałem chichot Scotta i od razu poczułem się lepiej.

Scott: Złapali tego sukinsyna?

- Nie. Wiesz kto to jest? - spytałem.

Scott: Nie. Byłem w takim szoku. Nie widziałem jego twarzy, ale to na stówę był facet. Em...a jak ty i...no wiesz...Thomas?

Spuściłem wzrok, chociaż wiedziałem, że Scotty i tak tego nie widzi.

- Nie odzywamy się do siebie. Nie wiem co z nim. Wiem tylko, że go uniewinnili. - wyjaśniłem.

Scott: I bardzo dobrze, że go wypuścili! Dzięki niemu żyje. Chuj z tym, że jestem teraz tak samo pojebany jak oni, ale żyje! Powinieneś z nim pogadać.

- Scotty! On cię zamienił w potwora! - wybuchłem.

Scott: Pomyśl o tym w inny sposób. Gdybym umarł, nie zobaczyłbyś mnie już nigdy. A teraz jest szansa na to, że kiedyś się spotkamy. Gdybyś umarł, zrobiłbym wszystko aby zobaczyć cię ponownie choćby jeden jedyny raz, debilu.

Stay With Me (Dylmas)Where stories live. Discover now