III

10.8K 825 1.2K
                                    

Przemierzałem korytarz, zaciskając baseballa w dłoni, gotowy na odparcie ataku.

- To człowiek! Dyrektor nie żartował. - powiedziała cicho jakaś dziewczyna z kolorowymi włosami gdy ją mijałem.

- Ej! Po co ci ten kij?! -  ktoś krzyknął za moimi plecami.

Nie poddawałem się i szedłem dalej. Byleby dostać się do sekretariatu.

- Cześć. - drogę zatarasował mi chłopak o długich, ciemnych włosach.

Chcąc, nie chcąc, musiałem się zatrzymać.

- Nie zjemy cię przecież. - zaśmiał się głębokim głosem.

- Odwal się, pojebie! - fuknąłem i chciałem go ominąć, lecz złapał mnie za ramię.

I to wystarczyło aby przechylić szalę. Zamachnąłem się baseballem z całej siły. Gdy trafiłem go w twarz, kij roztrzaskał się na małe kawałeczki. W ręku został mi tylko trzonek. Spojrzałem na chłopaka, którego uderzyłem. Nawet się tym nie przejął. Stał dalej tak jak stał.

- O Mój Boże! Co tu się dzieję?! - podeszła do nas jakaś starsza kobieta - Jak się nazywasz? - spytała mnie.

- Stilinski. - odpowiedziałem nieco w szoku.

- Widzę cię u dyrektora. Teraz! - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Ja pierdole. - wyszeptałem i skierowałem się do drzwi na których napisane było "Gabinet Dyrektora".

Nawet nie jestem tu pięć minut a już idę na dywanik!

Wszedłem do pomieszczenia. Pokój był większy niż gabinet w mojej starej szkole.

- Usiądź, Stilinski. - nakazał szczupły mężczyzna.

Na oko był po czterdziestce. Miał brązowe włosy ulizane do tyłu.
Usiadłem na przeciwko niego z westchnieniem.

- Mam tutaj twoje akta ze starej szkoły. Są...bardzo ciekawe. Zdziwiłem się, że przysłali nam człowieka. W naszej szkole nie ma bójek....Dylan. - wyczytał imię z moich akt - Dlaczego zaatakowałeś Jackoba? Z tego co słyszałem, a słuch mam dobry, chciał się tylko przywitać z tobą. Wszyscy jesteśmy ciekawi człowieka. To normalne. - powiedział opanowanym głosem.

Czyli dyro też jest wampirem. Kurwa! Założę się, że każdy w tej pierdolonej szkole jest pijawką!

- Mógł mnie nie dotykać. - odrzekłem, przyjmując swoją pozę "mam w dupie co o mnie myślisz".

- Chyba nas nie lubisz, co? Słyszałem jak wyzwałeś Jackoba od...no bardzo brzydko na niego powiedziałeś. Oceniasz nas, a tak naprawdę nic o nas nie wiesz. Postaramy się to zmienić. - zdecydował.

- Życzę powodzenia w próbowaniu! - zaśmiałem się złośliwie.

- A tobie życzę powodzenia gdy spotkasz naszego szkolnego rozrabiakę. - odparł dyro.

- Kogo? - zdziwiłem się.

- Myślisz, że tylko ty udajesz, że ci na niczym nie zależy? Poczekaj aż spotkasz Sangstera. - uśmiechnął się zbyt miło - A teraz możesz iść na lekcję. Pokój 203, matematyka. - poinformował.

- Pierdole waszego Sangstera czy jak mu tam. - wkurzyłem się i wstałem, po czym wyszedłem z gabinetu, trzaskając drzwiami.

Popierdolona dzicz!

Znalazłem pokój 203 pod którym stało już kilkoro uczniów. Po tej lekcji będę musiał iść do sekretariatu po dalszy plan. Drzwi otworzyła niska, szczupła japonka i gestem zaprosiła nas do środka. Usiadłem na samym końcu aby te pijawki się na mnie nie lampiły.

Stay With Me (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz