VI Z miłością, Szpadka. Z miłością.

315 34 6
                                    


 - Swoje wnuki?! - ciemnowłosa dziewczyna wciąż wpatrywała się w miejsce, gdzie chwilę wcześniej znajdowały się ciężkie, drewniane drzwi, niezdolna oderwać wzroku od zwierzęcia, które je wyważyło – Swoje wnuki? – powtórzyła.

- Ile razy jeszcze o to zapyta? - szepnął Mieczyk.

- Zamknij się – wycedziła przez zęby jego siostra – Po prostu się zamknij.

- Ale...

Wym i Jot zamruczeli radośnie na widok nowego przybysza, nie zwracając na swych zdenerwowanych właścicieli najmniejszej uwagi.

- Czkawka nas zabije – wiking westchnął zrezygnowany, dopowiadając. Szpadka z przekonaniem rozwiała jego obawy.

- Skądże – syknęła – Czkawka dopadnie tylko mnie. Tobą zajmę się osobiście.

Mieczyk przełknął ślinę, poważnie zaniepokojony; doskonale wiedział, że w przeciwieństwie do Sączysmarka, dziewczyna nie zwykła rzucać gróźb na wiatr. Zwłaszcza gróźb.

Zajęci sobą, nie zauważyli sceny, która rozgrywała się przed nimi. W czasie, gdy zastanawiali się, jak wytłumaczą zaistniałą sytuację swojemu wodzowi, smok zbliżył się do nieznajomej, przyglądając się jej z ciekawością. Młoda kobieta pozostała nieruchoma, choć widok intruza nie sprawił, by poczuła lęk. Bez wahania odwzajemniła posłane jej spojrzenie. Serce zabiło jej mocniej, gdy zauważyła, jak dwa zielone łby nachylają się ku niej – powstrzymała jednak naturalny odruch, nakazujący jej utrzymać bezpieczny dystans i nie cofnęła się. Odetchnąwszy głęboko, spokojnie uniosła obie dłonie na wysokość talli, ich wnętrze kierując w stronę zwierzęcia.

Czekała.

- A może nie będzie taki zły, co? - niepewnie podsunął Mieczyk, zerkając na siostrę – Musiał wiedzieć, że coś się stanie. Nikt nigdy nie zakłada, że wykonamy zadanie jak trzeba, nie?

- O, bogowie – wyjąkała Szpadka; chłopak ponownie spojrzał w jej kierunku.

- Co? - zaskoczony zmianą tonu siostry, zaczął przyglądać się jej z podejrzliwą uwagą – Co jest? Na co tak patrzysz?

Szpadka nie odpowiedziała, z tym samym niedowierzaniem wpatrując się w punkt przed sobą – i tylko jej usta rozwierały się coraz szerzej.

Mieczyk podążył za jej spojrzeniem i opuścił szczękę jeszcze niżej.

- Czy ona właśnie... - zaczął, nie wierząc w to, co widzi – Znaczy... przecież... ręka! Sztuczka z ręką!

Szpadka nie odpowiedziała; jedynym komentarzem, na jaki było ją w tej chwili stać, było miarowe kiwanie głową to w jedną, to w drugą stronę. Po chwili milczenia w pokoju rozbrzmiał jednak podwójny okrzyk.

- Ale jak?!

Ciemnowłosa dziewczyna odwróciła się, słysząc ich pełne poruszenia głosy, nie do końca wiedząc, o co im chodzi. Nie rozumiała, co Mieczyk miał na myśli mówiąc o sztuczce z ręką – zamiast jednak zastanawiać się nad tym, ponownie skierowała swą uwagę na pokryte łuską stworzenie, które od kilku chwil wtulało swe głowy w jej otwarte dłonie. Uśmiechnęła się szerzej.

- Jak ty to zrobiłaś? - usłyszała w kilka sekund później, gdy bliźniaki przyskoczyły do niej, niemal równocześnie zjawiając się u jej boku. Nawet, gdyby miała przygotowaną z dawna odpowiedź, nie zdążyłaby jej udzielić – o zastanowieniu się nad nią mowy być nie mogło; za pierwszym pytaniem natychmiast podążyły kolejne.

Stracone znajdźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz