Rozdział.7.

5.5K 360 14
                                    


      *Edmund*

Siedzę w swoim gabinecie i przeglądam papiery związane z moim stadem. Wciąż czekam na wieść związane o Lotosie i jego bachorze. Mam nadzieje, że mój beta dał rade. Wiem, że zapewne go schwytali i zabili. Ale jestem gotów poświęcić nawet rodzinę aby zdobyć to czego chcę. Nagle ktoś puka do drzwi.

- Wejść.- mówię głośno

Do środka wchodzi Alex.

- Alfo beta został zabity, lecz udało mu się wykonać zadanie.

- Bardzo dobrze...o to właśnie nam chodził.- uśmiecham się od ucha do ucha

- Lotos przeżył i...

Jego wypowiedź przerywa kobiecy krzyk. To Alice. Moja siostra. Po chwili widzę jej sylwetkę w drzwiach.

- Jak mogłeś?!- krzyczy- Posłałeś go na śmierć!

- Uspokój się.- upominam ją- Nie zapominaj z kim rozmawiasz.

- Jeszcze nie tak dawno myślałabym, że z bratem, lecz teraz rozmawiam z potworem.

- Dosyć!- uderzam ręką w stół

- Alex od dziś zostajesz moim betą, a moja sistra twoją partnerką.

- Tak Alfo.- mówi posłusznie

- Nie zgadzam się.- protestuje dziewczyna- Jestem brzemienna.- szepcze po chwili

- Usuniesz to dziecko.

Alice robi się momentalnie blada i podpiera się ściany aby nie upaść.

- Alfo ja mogę przygarnąć to dziecko.- proponuje Alex

- Nie będziesz wychowywał bękarta. Alice usunie dziecko i miesiąc po tym połączycie. A później postaracie się o własne dzieci.

- Nie. Błagam cię. Nie.- jej szloch słychać w całym pomieszczeniu

- Jeżeli nie dostosujecie się do moich rozkazów zginiecie.

Zostawiam ich i wychodzę z gabinety. Po drodze spotykam lekarza.

- Masz usunąć dziecko mojej siostrze. Teraz.

- Alfo...

- Jeżeli będzie trzeba zwiążcie ją, ale za godzinę ma nie być w niej tego bachora.

Wychodzę na dwór i oddycham świeżym powietrzem. Postanawiam, że pójdę na polowanie. Przemieniam się w wilka i nim zdążę wbiec do lasu słyszę żałosny krzyk Alice. Nie bardzo się tym przejmuje i ruszam biegiem naprzód. Biegnę już od 15 minut kiedy słyszę śmiechy. Podchodzę bliżej i przyglądam się trzem dziewczynom siedzącym woku ogniska. Jedna z nich podnosi się mówiąc, że idzie poszukać trochę drewna i rusza w nieznanym mi kierunku. Podążam za nią. Kiedy jest wystarczająco daleko od reszty nie czekając rzucam się na nią i rozrywam jej gardło.

~ Mmm...tak dobrze poczuć smak świeżej krwi.- mruczy mój wilk


Soulmate - zawszę będę cię kochałWhere stories live. Discover now