Rozdział.18.

5.3K 360 12
                                    


        Nicolas

Wiedźmy zniknęły a ja podnoszę się z ziemi.

- Clarissa!- spoglądam na tego skurwysyna- Zgrywasz teraz taką bohaterkę, lecz nie było cię kiedy zabijałem twoich rodziców. Podobno Dante były twoi przyjacielem.- udaje, że się zastanawia- A jednak kiedy rozrywałem mu gardło ciebie nie było.

Widzę jak Clair zaczyna się trząść. Moje maleństwo rzuca się w jego stronę i wgryza mu się w szyję będąc jeszcze człowiekiem. Edmund odrzuca ją na bok, a ja warczę na niego groźnie. Chcę pójść i rozszarpać mu gardło, lecz powstrzymuje mnie dłoni Lauren.

- Co ty robisz?- pytam zirytowany

- Ona musisz poradzić sobie sama.- mówi i patrzy na rozgrywającą się bitwę

- Co ty pieprzysz?! On może ją zabić!- krzyczę

- Spowiedniczki rodzą się ze świadomością, że ich przeznaczeniem jest umrzeć w walce.

Chcę strzepnąć jej dłoni, lecz o dziwo ta staruszka ma w sobie więcej siły niż niejeden wilkołak. Podnoszę wzrok na moją kruszynkę, która teraz walczy z Edmundem. Nagle Clair staje i patrzy pustym wzrokiem przed siebie.

- La mort se réunira tous.

Wypowiadam te słowa mocno i dobitnie. Z jej rąk zaczyna sączyć się jasnoniebieskie światło, które kierują się w stronę Edmunda. Światło uderza go prosto w klakę piersiową. Mężczyzna upada martwy. Moja miłość podchodzi do niego i wycieńczona odrywa jego głowę od tułowia. Spogląda na mnie zmęczona wzrokiem.

- Kocham cię.- szepczę prawie niesłyszalnie

Widzę jak chwieje się na nogach i upada na ziemię. Używam całej swojej siły i wyrywam się z rąk staruszki. Dopadam do ciała Clair i biorę ją w ramiona.

- Clair!- krzyczę- Clair, skarbie, obudź się!

Podnoszę ją do góry i rozglądam się dookoła. Zwyciężyliśmy. Wygraliśmy wojnę. Moi żołnierze zmęczeni ale szczęśliwi zabierają poległych i palą ciała wrogiej watahy. Po chwili podbiega do mnie Jeremi.

- Co z nią?- wskazuje na nieprzytomne ciało Clair

- Nie wiem.- mówię załamany

- Biegnij do domu głównego ja się wszystkim zajmę- zapewnia mnie

Potakuję mu głową i rzucam się biegiem w kierunku domu watahy.

Soulmate - zawszę będę cię kochałWhere stories live. Discover now