Rozdział.8.

5.6K 393 8
                                    


Mijają kolejne dni a ja czuję się coraz lepiej. Ból po stracie dziecko nadal zostaje, jednak staram się iść na przód. Wiem, że jako Luna muszę być silna. Dla stada. Dla Nico. Przechadzam się po willi obserwując biegające dzieci. Widzę radość w oczach ich rodziców. To taki piękny obrazek. Wzdycham głęboko i odwracam się z zamiarem powrotu na górę. Dostrzegam schodzącą po schodach Anastazję. Jej brzuszek delikatnie się zaokrąglił a ona sama zaakceptowała sytuacje, w której się znalazła.

- Clair.- macha do mnie ręką

- Cześć Ana.- uśmiecham się do niej ciepło

- Jak się czujesz?- pyta obserwując mnie czujnie

- To chyba ja powinnam cię o to spytać.- mówię ze śmiechem

- Ja czuję się dobrze. Nawet bardzo dobrze.

Radość w jej oczach udziela się również mnie.

- Chodź.- łapię ją za rękę- Zrobimy sobie herbatę.

- Okey.

Ruszyłyśmy wolnym krokiem w kierunku kuchni. Zrobiłam nam herbatę i usiadłam z parującą substancją na krześle barowym.

- Jak tam maluszek?- pytam rzeczywiście zainteresowana

- Rośnie.- Ana dotyka czule swojego brzucha

- Byłaś na badaniach?

- Tak. To nasza mała księżniczka.- mówi w końcu

- Moje gratulacje.- piszczę i tulę ją ostrożnie

- Jeremi tak bardzo się cieszy.- opowiada rozmarzona- Clair. Ja nigdy nie myślałam, że spotka mnie takie szczęście i znajdę swoją bratnią duszę. Myślałam, że umrę dalej męczona przez Edmunda.- ostatnie zdanie wypowiada ciszej

- Ana nie myśl już o tym. On już ciebie nigdy nie skrzywdzi.

- Clair on się nie podda. Zrobi wszystko aby ciebie zdobyć.

Przez moje ciało przechodzi zimny dreszcz. Myśl, że Edmund miałby mnie dotykać sprawia, że zbiera mi się na wymioty. Powstrzymuje żółć podchodzącą mi do gardła i oddycham głęboko. Starając uspokoić się swoje rozszalałe serce.

- Clair wszystko w porządku? Strasznie zbladłaś.

- Tak jest okey.- zapewniam ją- Ja chyba pójdę na górę odpocząć.

Wstaję i ruszam z zamiarem pójścia do sypialni. Jednak nim zdążże zrobić trzy kroki, świat zaczyna wirować a ja tracę równowagę. Uderzam z hukiem o ziemię. Moja głowa uderza o marmurową posadzkę. Czuję tępy ból w czaszce i słyszę woku siebie krzyki różnych osób.


Soulmate - zawszę będę cię kochałWhere stories live. Discover now