Rozdział 10

1.4K 133 58
                                    

Jeszcze tego samego dnia podczas, gdy pizzeria jest jeszcze otwarta poszłam się przejść po salach. Oczywiście musiałam rozdawać te jakże nie dobre lody. Nie wiem, jak dzieciom to smakuje. Sama chemia i tyle.

Gdy przechodziłam akurat obok sali, gdzie FT Foxy i FT Freddy zatrzymałam się na chwilę, by pooglądać co oni w ogóle tutaj robią z nimi. Nigdy się nie przyglądałam bardziej co moi przyjaciele robią w innych salach by zabawiać dzieci. Oparłam się o futrynę od drzwi. Zanim w ogóle coś zdąrzyłam obejrzeć, to inne bachory się mnie uczepiły. Gdy już skończyła mi się cierpliwość krzyknęłam do nich, że już się lody skończyły, a te odpuściły.

W spokoju mogłam już oglądać to, co robi Lisiasta i misiasty.

Wraz z dziećmi siedzą w kole, a na środku leży pusta butelka po jakimś napoju. Dziewczynka w fioletowym sweterku chwyciła za nią i nią zakręciła na dywanie. Kurek od niej zatrzymał się na Karoline.

- Ha! Mam Cię lisku! - krzyknęła dziewczynka.

- No w końcu ja! Jakie wyzwanie? - Spytała z entuzjazmem lisica, która aktualnie ma na sobie kapelusz piracki i hak na dłoni.

- Czekałam na to! Cmoknij Fredziaka!

W jednym momencie uderzyła mnie fala gorąca, gdy usłyszałam to zdanie, a gdy zauważyłam, że FT Foxy wykonała swoje wyzwanie zrobiło mi się słabo.

~Co mi jest? Ja nic nie czuje do nikogo! Jestem robotem, a roboty nic nie czują...~ pomyślałam.

Odwróciłam wzrok od nich i poszłam robić to, co do mnie należy. Nuciłam sobie jakąś piosenkę pod nosem idąc z powrotem na scenę. Weszłam na nią i chwyciłam za mikrofon. Co z tego, że nie umiem śpiewać... dzieci to lubią.

- Ślicznie śpiewasz!

Usłyszałam znajomy mi głos. Spojrzałam na dół sceny gdzie stał Freddy i... Jennifer?!

- Skarbie co Ty tu robisz? - Zapytałam spanikowana.

- W domu mi się nudziło... A nie mogłam wytrzymać bez Ciebie!

Dziewczynka rzuciła mi się w ramiona, a ja próbowałam utrzymać równowagę by się nie przewrócić. Oczywiście też musiałam zrobić tak, aby lód, który trzymam w ręce nie pobudził nikogo z nas.

- Słodko - powiedział chłopak.

Przewróciłam oczami i objęłam dziewczynkę. Spojrzałam przed siebie, co okazało się błędem. Ojciec znowu się na mnie gapił, lecz trzymał coś w ręce. Gdy podniósł ją do góry zauważyłam coś, co sprawiło, że zrobiło mi się ciemno przed oczami. Trzyma coś podobnego do tego kontrolera, lecz to nie jest to samo. Uśmiechnął się złowieszczo i przycisnął przycisk. Sparaliżowało mi całe ciało. Poczułam w środku pustkę, a on tylko patrzył się na mnie jakby na coś czekał.

- Mogę tego loda? - Zapytała Jennifer, odczepiając się ode mnie.

Stałam jak nieruchoma, a czujność chłopaka nade mną wzrosła do maksimum.

- Harriet? Żyjesz? - Pomachał mi przed oczami ręką. - Jennifer, tak? Chodź stąd... - misiasty złapał nią za rękę, lecz ta się wyrwała.

- Ale ja chcę najpierw tego loda!

Dziewczynka rzuciła się w moją stronę z wyciągnięta ręką. Poczułam jak jakaś siła mną ruszyła... Wyciągnęłam spod ubrania ten sam nóż, co ojciec zaatakował Jennifer. Dziewczynka krzyczała tylko przez chwilę... Upadła bezwładnie na ziemię cała w swojej krwi, która też znajdowała się na mnie. Poczułam jak już moge się swobodnie poruszać. Opuściłam oby dwie rzeczy z rąk i zakryłam rękoma swoją twarz. Dzieci zaczęli panikować, krzyczeć...

- H-harriet? Coś Ty zrobiła... - Wydusił z siebie Freddy, sprawdzając, czy dziewczynka żyje.

- Ja... J-ja... To n-nie moja wina... To nie ja...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WIEM! ZEPSUŁAM ROZDZIAŁ! JEST KRÓTKI! NIE MUSICIE MI MÓWIĆ! MOŻECIE MNIE ZABIĆ! JESTEM NA SIEBIE W CHUJ ZŁA I SIĘ NIE ODZYWAM NA TEN TEMAT. BAYO.

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Kde žijí příběhy. Začni objevovat