Rozdział 27

1.1K 89 66
                                    

Harriet stojąca przede mną wpatrywała mi się w oczy ze strachem. Powolnym ruchem obróciłem się w stronę przeciwną do dziewczyny. Jaki widok mnie tam spotkał sprawił, że momentalnie na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Przed nami stała Ballora, która patrzyła na nas z wielkim entuzjazmem i Karoline, która wyglądała na dość oburzoną.

- Wohoooo! Wygrałam! Wisisz mi przysługę - baletnica ze szczęściem zaczęła obiegać wokół Lisiastą.

- A weź się odwal... - rzuciła obrażona dziewczyna i skrzyżowała ręce na piersi, przenosząc swój ciężar z jednej nogi na drugą.

- O co chodzi?

Zza moich pleców wyłoniła się twarz dotychczas stojącej cicho Harriet. Jej mina wskazywała na to, że nie wiedziała co się wokół niej dzieje.

- Czyli to był zakład? - Spytała.

- No założyły się raz...

- To nie było na serio? To był tylko głupi zakład? Wiesz co?

- Ale Harriet... to był ich zakła...

- Milcz jak do mnie mówisz! (Co? XD dop.aut.) Nie chce Cię znać!

- Harriet, co Ci? To nie tak! Ja się o nic nie zakładałem!

Dziewczyna pobiegła w głąb korytarza z płaczem. Zamiast biec za nią stoję jak ten debil, ale co ja mam zrobić, skoro teraz ma mnie za nikogo. Źle zrozumiała...

- Ja za nią pobiegnę - oznajmiła Ballora, a po chwili nie było jej już.

- Czemu nie pobiegłeś za nią? Przecież ją kochasz - wtrąciła się Karoline.

- Kocham ją, ale nie widzisz, że jak coś zrobię, bądź nie ona prawie zawsze się obraża albo mnie później ignoruje.

- Harriet ma teraz trudny okres, ze względu na ojca, więc musisz to zrozumieć. Chooooociaż dziewczyny trudno ogarnąć - powiedziała śmiejąc się trochę.

- Mnie tylko dziwi... Ja wiem, że Ty mnie kochasz. Więc czemu dajesz mi taką wolną rękę do bycia z Harriet?

- Nie zawsze miłość musi być odwzajemniana. A z tym, że kochasz ją, a nie mnie to nic nie zrobię. Miłość nie wybiera, muszę się pogodzić i chociaż Tobie pomóc w znalezieniu Twojego uczucia do innej.

- Ale ja się z tym czuje jak jakiś dupek...

- Weź tak nie mów! Uwierz mi... Harriet mając takiego chłopaka jak Ciebie, będzie najszczęśliwszą dziewczyną jaką dotąd znałam. No nie powiem... Jesteś przystojny, mądry, no nawet mogę powiedzieć, że słodki. A to, że się teraz obraziła o takie coś, to normalne. Jest w jej stylu.

Nie powiem, rozmowa z Lisicą dała mi dużo do myślenia i podniosła na duchu. Mimowolnie sprawiła, że na mojej twarzy zagościł uśmiech. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.

- Dziękuję, że mi pomagasz.

- No wiesz... Przyjaciołom trzeba pomagać, nie?

- Chyba powinniśmy gadać częściej. Co Ty na to?

- Pewnie! A teraz chodź, poszukamy jej.

Odszedłem od dziewczyny i razem poszliśmy w tą samą stronę, gdzie pobiegły Harriet i Ballora. Słabo mi się zrobiło gdy zobaczyłem zźapaną baletnicę, biegnąca tuż na nas.

- Nie znalazłam jej, ale musimy to jak najszybciej zrobić!

- Hej, ale co się stało? - Spytała Karoline.

- Widziałam jej ojca... Boję się, że on może ją znaleźć i...

- Dobra! Ruszcie się i idziemy ją jak najszybciej znaleźć!

Cała nasza trójka oraz Bon-Bon wyruszyliśmy na poszukiwanie dziewczyny. Cały czas miałem w głowie złe myśli, co się stanie, jak on znajdzie Harriet... Bałem się teraz jak nie powiem co, lecz z trzęsącymi się rękami nic tam nie zrobię. Musiałem się uspokoić, a to było trudne. Musimy ją znaleźć zanim on ją znajdzie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Zamrażarówki" ~ LisozjebToto 16.02.2017. <33

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Where stories live. Discover now