Rozdział 12

1.4K 130 62
                                    

Wraz z pomocą chłopaka uspokoiłam się trochę. Obraz nie żywej Jennifer na tle szkarłatnej cieczy tak mnie dobijał, że już nie mogłam tu dłużej przebywać. Nawet nie pomyślałam wcześniej o tym, gdzie jest Ennard, lecz pewnie siedzi w naszym salonie, który znajduję się daleko od mojej sceny, więc mógł nie usłyszeć.

- Przepraszam Freddy, ale nie mogę... Jeszcze Tobie coś zrobię...

Odepchnęłam go od siebie. Wzrok misiastego nie odrywał się ode mnie do póki nie uciekłam z pomieszczenia. Dziewczyny próbowały mnie złapać, lecz im się wyrwałam.

- Zostawcie mnie w spokoju!

- Ale Harriet! Poczekaj!

Ich głos dobiegał aż do wentyli, gdzie się ukryłam. Nie zauważyłam nigdzie moich miniaturalnych wersji mnie, czyli Bidybab'ów. Nie mówię już o Minireenach, które nigdy nie wychodzą do nas.

Skrzyżowałam nogi i podciągnęłam pod brodę, opierając się o zimny metal plecami. Jako, że wentylacja jest dość duża mogę się normalnie zmieścić, nie skulając się jeszcze bardziej. Swobodnie siedziałam w środku patrząc w kręcący się wiatrak, który znajdował się przede mną. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy, pomimo tego, że je próbowałam powstrzymywać, lecz nie od ciepłego wiatru, który przechodził tunelami wentylacji. Czemu on mi to zrobił?

Minęła około godzina odkąd tutaj siedzę. Co chwila słyszałam głosy moich przyjaciół, jak mnie wołają, lecz po jakimś czasie przestali. Wykorzystałam to i wyszłam z ciasnego pomieszczenia przez kratę do opuszczonego składziku. Rozwalone stare meble, na których leży tona kurzu, jakieś metalowe części od nie wiem czego, małe telewizory ustawione jeden na drugim. Wraz ze swoimi latami tutaj przebywały, lecz pewnie działają, bo nikt ich nie ruszał, wnioskując po zakurzonym ekranie i obudowie urządzeń.

Usłyszałam czyjeś kroki. Stanęłam na środku pokoju nasłuchując każdy ruch tej osoby. Drzwi się lekko uchyliły, a w nich stanął sam we własnej osobie... Mój ojciec.

- Tutaj się schowałaś! Szukałem wszędzie mojej kochanej córeczki...

- Czego Ty jeszcze chcesz?! - Syknęłam.

- Ależ Ty agresywna... Jak się do własnego ojca odzywasz, co? Chociaż nie mam co się dziwić, po tym, co zrobiłaś... Zabiłaś niewinną dziewczynkę, która dawała Ci tyle szczęście, ciepła... Zaufała Ci bezgranicznie...

- To Ty ją zabiłeś!

- Chciałem to zrobić, lecz sama to za mnie zrobiłaś, ale ja jej krwi nie mam teraz na sobie, lecz Ty ją masz kochana... To nastąpiło z Twoich rąk, więc obwiniaj siebie samą.

- I co jeszcze dodasz?! Zniszcz mnie już całkiem od środka, bo Ci się to idealnie udaje!

- Uwierz, że będę robił z Tobą, co tylko mi się zechce. Ale mnie ciekawi tylko jedna rzecz... Ja Ci dałem drugie życie z litości, bo źle by było, gdyby znaleźli Ciebie martwą... Z resztą innych też... Ale że Ty nie dałaś tego tamtej dziewczynce? Nie wstyd Ci?

- Owszem, nienawidzę siebie za to, ale chociaż wiem, czemu zabiłeś jeszcze innych, gdy to zrobiłeś ze mną. Nie ma to jak zamaskować śmierć własnej córki zabijając innych, by nie podejrzewali co się stało tylko z jedną osobą. Zabiłeś ich tylko po to, żeby nie pójść za kraty, a wsadzając nas do tych kostiumów mogli pomyśleć, że ktoś nas porwał!

- Nie wiedziałem, że mam aż tak mądrą córcię... Cóż, sama doprowadziłaś teraz do tego, że i tak i tak nie pójdę za kraty. Wszyscy widzieli co zrobiłaś, Harriet... Ouch, przepraszam. Baby. Szkoda tylko, że zamykają mój cyrk przez Ciebie.

- Nie chciałam by cierpiała tak jak my! I nic już nie mów! Zniszczyłeś mnie już ostatecznie!

- No wiem przecież... Twoja matka byłaby załamana, gdyby dowiedziała się o tym, co zrobiłaś, ale nie ma jak. Jest martwa, tak jak Jennifer...

- Wyjdź stąd! - Krzyknęłam mu prosto w twarz, wyciągając przy tym nóż, który schowałam na scenie z powrotem do ubrania. - Słyszysz? Wyjdź!

- Widzisz? Sama się już stajesz kimś, kto chce tylko zabijać. Jesteś potworem...

Wkurzyłam się i sama wypchnęłam go za drzwi. Trzasnęłam nimi i oparłam się o nie, opuszczając nóż z ręki. Zsunęłam się po nich plecami. Zaczęłam płakać. Czemu akurat ja?! Nie dość, że zabił mnie i przyjaciół, to i... mamę... Jest chory! Lecz... Co do jednego ma rację...

Jestem potworem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Elo xDD To jest rozdział specjalnie dla xXxIllegalMonstexXx bo mi groziła xDD Sama się dziwie, że napisałam go tak szybko ;_; Jak są w nim błędy, to przepraszam, no ale cóż. Macie 2 rozdziały w 1 dzień! XD Do następnego!

~Golden


I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Where stories live. Discover now