Rozdział 16

1.3K 111 38
                                    

Wyszedł bez słowa. Jak zawsze. Nawet nie obrażam się na niego gdy to robi, bo to mój przyjaciel, a sama bym nie potrafiła nic zrobić by kogoś pocieszyć i wmawiać mu, że nie jest się kimś za kogo się uważa, tak ja ja to robię. Może ja sama go tymi słowami ranię? Nie wiem, ale i tak żadna bliskość z kimś mi nic nie da. Jestem w środku pusta. Jestem robotem... Robotem do zabijania...

Wpatrywałam się w swoje świecące na zielono oczy przez ekran od wyłączonego telewizora. Jak to się stało, że mam kolor oczu Jennifer? Przecież jej dusza nie mogła opętać mojego robota, bo ja go zajęłam. Może dlatego, że ją... zabiłam? Ojciec zabił... ale z moich rąk... To nie jest sprawiedliwe, a ja się czuję, jakbym zamordowała kilkuset ludzi. To była jedyna osoba, która mi przywróciła dzieciństwo na nowo, które ja po kilku dniach zniszczyłam...

Usiadłam ponownie na stole i podciągnęłam nogi pod brodę. Najlepiej będzie, jak już nigdy stąd nie wyjdę...

- Harriet, mogę chwilę? - Zauważyłam samego Bon-Bon'a w drzwiach.

- Jasne... Jak Cię nie zaatakuje...

- Oh przestań już. Podsadzisz mnie?

Przytaknęłam głową i wciągnęłam maskotkę na stół, na którym obecnie siedzę. Zamknęłam drzwi.

- Mam pytanie... Czy czujesz do Freddy'ego więcej niż przyjaźń?

Wmurowało mnie. Że Freddy...?

- Ja nie wiem... To jest mój dobry przyjaciel, raczej nic więcej. Sama nic nie czuje... nie mówił Ci?

- Mówił... Trudno... Idę do niego.

- Ale po co Ci było to pytanie?

- Wiesz... miałem nie mówić, bo by mnie ukatrupił na śmierć, ale... On Cię kocha.

- Eee... C-co? Naprawdę? On mnie kocha? - Nie udawałam zaskoczenia, bo samą mnie sparaliżowało. - Jak on może kochać takiego potwora?

- Harriet, nie mów tak o sobie! Sama jak tak myślisz, to on to odczuwa dwa razy mocniej niż Ty. On się boi Ciebie pocieszyć, a co dopiero dotknąć!

- Niby czemu? Aaa... no tak. Sama go i tak zaatakuje...

- Weź mnie nie wkurzaj... On się boi, że jak się do Ciebie bardziej zbliży, to Ty go odrzucisz. Sam wie, że Ty sama nie lubisz... no tego... Wie o tym, że sama nic nie czujesz. Jak płaczesz, to nie podchodzi do Ciebie, bo pomyśli, że jeśli cokolwiek zrobi Ty i tak go olejesz.

- Oleje? Nigdy! Ale... Ja nie wiem czy do niego coś więcej czuję... Prawda, jest miły, zabawny, pomocny... No ale mógł sobie wybrać chociażby Karoline... Bardziej do niego pasuje ona niż taka lalka jak ja. Nie zrani go, a ja to mogę zrobić, bo ona go kocha, a ja nie wiem.

- On i Karoline? Pff... Sama go wkurza. A sam się boi, że nawet jeśli nic nie czujesz, to coś zaiskrzy pomiędzy Tobą a... Ennard'em.

- Ennard'em? To też tylko przyjaciel. Dużo mi pomaga przebywa ze mną... - poruzomiewawczy wzrok Bon'a też mi dużo dał do myślenia. - Dlatego tak myśli?

- Tak... Zastanów się nad tym... Powiedz mu albo tak, albo nie. On przyjmie nawet tą złą wiadomość. Tylko proszę, nie trzymaj go w niepewności. Wiem, że za dużo od Ciebie wymagam, ale nie chcę by dalej chodził taki przybity.

- Pomyślę nad tym... Nie wiedziałam, że on może mieć aż tak kruche serce... A teraz idź, pewnie Cię szuka.

Bon wyszedł i zostawił mnie samą z mętlikiem w głowie. On mnie kocha, a ja nawet nie wiem, czy czuję coś więcej i wiem, że tym go ranię. Nie wiedziałam, że to może być aż tak trudne. Nawet gdybym powiedziała "tak", to jedna osoba mogłaby mi w tym przeszkodzić... Mój ojciec...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czemu ja tak psuje rozdziały? ;_; Znikam z Wattpad'ów do soboty, albo i nawet dalej... Tak wiem... Za mało rozdziałów ostatnio, ale ja nic nie poradzę, za dużo mam nauki *crying* Bayo!

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz