Rozdział 25

1.1K 103 56
                                    

Właśnie gdy miałam wychodzić ze Scooping Room'u do środka wbiła z wielkim hukiem Ballora. Strasznie się zdziwiła na mój widok, lecz nie zwracałam na to uwagi i skierowałam się do wyjścia.

- Coś Ty tutaj robiła?! - Zapytała z krzykiem, a to, że Ballora jest wyższa ode mnie o półtorej głowy sprawiło, że po plecach mimowolnie przeszły mi ciarki.

- Myślałam, nie można? To chyba jedyne najcichsze miejsce w całej lokacji, to czemu nie - wzruszyłam ramionami i wyminęłam dziewczynę z łatwością w drzwiach.

- Dobra, nie ważne. Ale słyszałam, że z kimś rozmawiasz. Znaczy... coś tam krzyczałaś, dlatego tutaj tak wbiłam.

- Z Jennifer, wiesz... to ta dziewczynka. A teraz chodź, musimy obmyślić razem plan - złapałam dziewczynę za nadgarstek i pociągnęłam ją za sobą, kierując się do salonu. Już całkiem zapomniałam kto tam siedzi, ale jeśli ma zginąć przeze mnie to już muszę tam wejść.

- Ale jaki plan? I co z Freddy'm?

- Freddy'ego na razie zostawiamy! Tu chodzi o wasze życie - dziewczyna patrzyła na mnie z kwaśną miną, która dawała jasno do zrozumienia, że nic z tego nie rozumie. - Wyjaśnię Ci po drodze.

**

Gdy już miałam kończyć wyjaśniać wszystko Ballorze dotarłyśmy razem do salonu. Trochę się wahałam by przekroczyć próg, ale z ciepłym uśmiechem baletnicy zrobiłam to i weszłam do pokoju. Na mój widok misiasty rozpromieniał szczęściem, a FT Foxy wstała z krzesła i zasłoniła swoją twarz.

- Chodźcie, nie mamy czasu - oznajmiłam.

- O co chodzi? O czym znowu nie wiem? - Zapytała Lisiasta, już bez świecących oczu.

- Musimy obmyślić plan by... zabić mojego ojca. To jedyne co możemy zrobić, by nas nie zabił drugi raz. Oczywiście w nawiasie mówiąc. A teraz chodźcie.

Wszyscy we czwórkę usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy obmyślać plan. Wzrok FT Freddy'ego skierowany był cały czas na mnie, co mnie strasznie rozpraszało i chęć odwzajemnienia tego gestu była tak wielka, że w końcu uległam. Jest to niesamowite uczucie, nawet jeśli w głowie miałam dalej słowa Jennifer, że i tak mogę zginąć już mnie nie obchodziły, a jego świecące niebieskie oczy były kuszące jak dla niektórych pucharek czekoladowych lodów, chociaż dla mnie się one źle kojarzą.

Już po kilku godzinach nasz plan poszedł w ruch, tylko trzeba było znaleźć ojca, by go zaciągnąć tam, gdzie trzeba. Co prawda będzie to dla mnie okropne przeżycie, ale przyjaciele są ważniejsi. Sama mogłam pomyśleć też o sobie, lecz ja nawet mogę zginąć za nich jeśli będzie trzeba. Tylko... Brakuje mi teraz Ennarda w tej sytuacji. Ostatni raz go widziałam przed drzwiami do pokoju gdzie leżał Freddy, a teraz nie daje żadnych znaków życia. Może potrzebuje czasu po tym? Nie wiem, ale do mnie ma zawsze łatwą drogę, bo w końcu jest moją rodziną, a nawet gdyby nie był, to bym też go traktowała tak, jak przed zdarzeniem.

Jak to na dziewczyny by mnie chyba jeszcze bardziej skompromitować powiedziały, byśmy poszli dwójkami poszukać ojca. Oczywiście przydzieliły mi Freddy'ego, no bo nie były by to one. Sam fakt, że Karoline mi daje wolną rękę do szczęścia z chłopakiem mnie strasznie dziwi, biorąc pod uwagę to, że ona go kocha.

Ballora i Lisiasta poszły w stronę naszych scen, a ja z misiastym oraz Bon-Bon'em w stronę różnych składzików, typu Breaker Room.

Już po kilku minutach chodzenia z chłopakiem w ciszy moje policzki już były bardziej czerwone niż moje włosy, przez co miałam głowę skierowaną w przeciwną stronę do nich. Nie dość, że maskotka to zauważyła i zaczęła się śmiać cicho pod nosem, to o mały włos i bym się potknęła o stertę kabli leżących na podłodze. Czuję, że to będzie długi marsz...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bry wieczór miśki! <3 Dzisiaj 2 rozdziały bo... tak xD Nie mam w ogóle co robić podczas dnia, a gdy mam pierdyliard rzeczy do zrobiena, to się biorę za pisanie, wiem mądra jestem xDDD Ale cóż... Jest rozdział? JEST! XD Do następnego! <3

~Golden

I Always Pretend |FNaF Sister Location| √Where stories live. Discover now