Rozdział 17 Instynkt

22.8K 879 30
                                    

  League of Angels II: Angel's Birth (Official Trailer)  

— Sabina —

— Idź się przebierz — rozkazała, a ja zagryzłam wargę. Cóż ona znowu wymyśliła? — Idziemy na komisariat — oświadczyła hardo.

Prychnęłam. Przecież powiedziałam jej, że to beznadziejny pomysł. Więc dlaczego, tak bardzo nalega bym to zrobiła? Przecież, nadal jest cień szansy, że uda mi się dogadać z tym palantem... Nie. Co ja gadam! Czyżby moja sympatia — mowa o przyjaźni — co do jego osoby się ożywiła? Nie, to niemożliwe. On jest dla mnie nikim.

— Czyżbyś nie słyszała tego, co wcześniej powiedziałam? — spytałam złośliwie.

Sara przekręcił oczami, chwytając mnie za dłoń i ciągnąc w swoją stronę — przez co wstałam. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę spod byka. Co ona sobie myśli?

— Sara, odpuść. — Wbrew jej rozkazowi z powrotem usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu.

Blondynka położyła dłonie na swoich biodrach, pokazując mi tym samym, że jest zdenerwowana. Jej błękitne oczy wypełnione zazwyczaj radością, teraz błyszczały od gniewu. Wiedziałam, że moja przyjaciółka chce dobrze, ale pójście na policje nic mi nie da — no chyba, że mowa o problemach.

— Sabina! — krzyknęła oburzona. — Wiem, że to może głupie, ale chcę ci pomóc... — szepnęła. — Jesteś moją ukochaną przyjaciółką i nie chce byś musiała cierpieć.

To, co mówiła było wspaniałe i byłam — prawie — pewna, że także prawdziwe.

Uśmiechnęłam się. Mam cudowną przyjaciółkę. Głupią, ale cudowną.

Westchnęłam, chwytając w dłonie przyniesione przez nią ubranie. Jej pomysł jest zbyt prosty, by mógł wypalić, ale... Dla świętego spokoju — i z względu na naszą przyjaźń — pójdę na policje i zgłoszę nękanie i próbę porwana. Zagryzłam wargę. Kto wie? Może to wszystko nie skończy się aż tak źle.

***

Stałyśmy przed komisariatem, a Sara uśmiechała się jak głupia do sera. Irytowało mnie to. Zgodziłam się tu przyjść, ponieważ nie chciałam sprawić jej przykrości, ale z każdą minioną chwilą coraz bardziej tego żałowałam. Jej optymizm mnie dobijał.

— Zobaczysz, że wszystko skończy się dobrze — oznajmiła, kiedy postawiłam stopę na pierwszym schodku. Zatrzymałam się, odwracając się do niej.

— Mówiłam już. — Pokręciłam z zrezygnowaniem głową. — To wszystko tylko sprawi, że będę mieć jeszcze więcej problemów.

Sara zignorowała moje słowa, łapiąc mnie za dłoń, po czym zaczęła iść w kierunku drzwi. Westchnęłam, pozwalając jej się prowadzić. Nie miałam siły by się z nią kłócić.

Blondynka puściła mnie dopiero w pomieszczeniu z krzesłami. Z hukiem opadłam na jedno z siedzeń. Mój czyn sprawił, że chwile później do poczekalni wszedł policjant. Młody chłopak rozejrzał się po otoczeniu, a kiedy jego wzrok natrafiłam na mnie i Sarę w jego oczach pojawiły się dziwne iskierki. Zmarszczyłam brwi, zauważając, że mój widok go cieszy. Miałam już to skomentować, jednak na jego twarzy wstąpiła obojętność. Nie powiem. Zachowywał się jakoś dziwnie...

— Czym mogę panią służyć? — spytał miło, za miło. Coś mi tu nie gra... Instynkt mówi mi, że coś tu nie gra. Nie wiem, jednak niestety tylko, co.

Sara spojrzała na nowo przybyłego z uśmiechem. Przekręciłam oczami. Lepiej by ona nic nie mówiła. Wstałam, mierząc funkcjonariusza wzrokiem. Kątem oka zauważyłam, że dziewczyna chce coś powiedzieć, więc odezwałam się.

— Chcę zgłosić nękanie i próbę porwania — oświadczyłam z smętną miną. Z tego wynikną problemy, czuję to.

Mundurowy kiwnął głową, podchodząc do jakiś drzwi.

— Dobrze, niech pani wejdzie. — Spojrzałam na niego, nie wiedząc, dlaczego tak dziwnie się zachowuje. Z tego, co słyszałam czasami by złożyć zeznania trzeba czekać z trzy godziny. Więc dlaczego mnie chce przyjąć tak szybko? Mam wrażenie, że powinnam stąd wyjść... Ale dlaczego?

Sara podeszła do mnie i złapała za dłoń. Od razu się wyrwałam. Nie, żeby coś, ale jak na razie nie chcę by ktokolwiek mnie dotykał. Dodatkowo mam przeczucie, że jeśli tu zostaniem to może się coś stać. To wszystko jest zbyt proste...

Przeniosłam wzrok na dziewczynę i posłałam jej słaby uśmiech.

— Sara, myślę, że powinnaś już iść — oznajmiłam. Kątem oka zauważyłam, że policjant dotyka pistoletu przymocowanego przy swoim pasku. Mój oddech przyśpieszył. Nie wiedziałam, jakie ma zamiary.

— Sabina, nie wydaje mi się by był to dobry pomysł... — oznajmiła, a ja wręcz czułam jak moje serce pragnie wyskoczyć mi z piersi. Jeśli ona zaraz stąd nie wyjdzie może się jej stać przeze mnie krzywda — pomyślałam, panikując.

Złapałam swoją przyjaciółkę za ramiona i zmusiłam by na mnie spojrzała.

— Dam sobie radę — zapewniłam szybko. — Idź na zakupy i za dwie godziny spotkamy się przed twoim domem — poleciłam.

Wiedziałam, że jeśli moje przypuszczenia okażą się być prawdziwe nie będę wstanie wykonać tego, co jej obiecałam. Jednak musiałam jej się stąd pozbyć. Nie ważne jak bardzo będę musiała skłamać.

Sara zmarszczyła brwi.

— Nie wydaje mi się, by było to konieczne. Przyszłam tu by ci pomóc tak, więc...

— Idź stąd! — syknęłam. W moim sercu rosła obawa. — Nie potrzebuję cię! — warknęłam, popychając ją.

Kobieta oddaliła się ode mnie o parę kroków. Bolało mnie to, co robiłam, — zapewne ona sama była zrozpaczona moim zachowaniem — lecz musiałam tak się zachować. Nie ma innego sposobu, by ją uratować. Zacisnęłam dłonie w pięści i podeszłam to skołowanego funkcjonariusza. Weszłam do paszczy lwa, przeczuwając, jakie mogą być tego konsekwencje.

Stanęłam przed biurkiem i wlepiłam wzrok w okno. Chwilę, później usłyszałam chrząknięcie.

— Komisariat to nie miejsce do rozwiązywania swoich problemów — przypomniał, a ja przekręciłam oczami.

Zauważyłam, że policjant nie dotyka już swojego pistoletu. A może się myliłam? Przecież, fakt, że go dotykał nie musi zaraz znaczyć, że jest niebezpieczny albo, że ma coś wspólnego z Ethanem. Mam nadzieję, że moje przypuszczenia są błędne. Westchnęłam. Chyba za ostro potraktowałam Sarę... Ona tylko pragnęła mi pomóc, a ja byłam taka niemiła. Z drugiej jednak strony, gdybym miała racje byłaby w niebezpieczeństwie, a gdyby coś się jej stało nigdy bym sobie tego nie wybaczyła...

Funkcjonariusz usiadł na swoim miejscu za biurkiem i ruchem ręki polecił mi bym uczyniła to samo. Z zawahaniem wykonałam jego niemą prośbę, mając nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.

CDN

Kolejny już w czwartek! 

(Data opublikowania tego rozdziału: 11.04.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeWhere stories live. Discover now