Rozdział 27 Dziesięć pytań

22.2K 863 39
                                    

Justin Bieber - Cold water

— Sabina —

Minęło parę godzin, a ja ani razu nie opuściłam swojej sypialni. Na samym początku płakałam, lecz z czasem łzy skończyły się i jedyne, co mi pozostało to wpatrywanie się sufit. Czułam się jak zabawka, czekająca na to aż jej właściciel, przyjdzie i pobawi się nią. Miałam wrażenie, że już dla nikogo nic nie znaczę. Wszyscy układali mi życie, nie bacząc na to, czego mogę pragnąc. Jedyną osobną, która zawsze mnie wspierała była Sara, moja jedyna przyjaciółka. To ona mówiła bym się nie poddawała i spróbowała się dostać do „Gold Dream". Wierzyła we mnie, kiedy ja sama nie potrafiłam tego zrobić. Była dla mnie wsparciem i nadal nim jest. Mimo, że czasem traktuję ją jak śmiecia ona nigdy się ode mnie nie odwróciła. Ona jedyna trwa przy mnie przez ten cały czas. Z oczu wyleciała mi mała łza. Saro, powinnaś odpuścić, bo jeszcze mój pech przejdzie na ciebie. Nie chcę, by ktoś tak dobry jak ty musiał cierpieć... Wiem jednak, że nie ważne co ci powiem ty i tak, będziesz stać przy mnie. Jesteś cudowna, lecz i głupia. Uniosłam dłoń do góry. Chciałabym by ludzie byli podobni do ciebie. By wierzyli w innych i ufali im... Jednak to niemożliwe. Ja sama nie potrafię zaufać komuś innemu od tak.

Nagle usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Położyłam moją dłoń z powrotem na materacu i dalej tępo wpatrywałam się sufit. Nie musiałam się obracać by wiedzieć kto przyszedł.

— Sabino, dlaczego nie zeszłaś na obiad? — spytał mężczyzna odpowiedzialny za stan, w jakim się znalazłam.

Nie odpowiedziałam. Miałam gdzieś czy się zdenerwuje czy też zacznie mi grozić. W odpowiedzi nie uzyskałam — jak mogłam przypuszczać — krzyków tylko przepełnione irytacją westchnięcie. Poczułam jak materac z mojej lewej strony ugina się, a po chwili poczułam jego dłoń na swoim policzku. Nie odezwałam się ani nie poruszyłam.

— Wiem, że zareagowałem za ostro — oznajmił niespodziewanie. Drgnęłam. On przyznaje się do błędu? Ethan się rozchorował czy jak? — Jednak musisz zrozumieć, że Nataniel nie jest towarzystwem dla ciebie. — Nabrał powietrza do płuc, po czym wypuścił je. — Może wydawać ci się, że jest miły i pomocny, lecz tak naprawdę to największa szuja, jaką kiedykolwiek znałem. Wykorzystuje ludzi, a także krzywdzi ich dla zabawy. — Złapał mnie za ramię i pociągnął do góry. Usiadłam i martwym wzrokiem spojrzałam na niego. Muszę przyznać, że w tej śnieżnobiałej koszuli wygląda dość dobrze. — Może zachowuje się jak dupek, lecz zrozum. — Przyciągnął mnie do swojej piersi, otulając ramionami. — Jesteś jedyną osobą, która coś dla mnie znaczy. Pieniądze i inni ludzie są dla mnie nic niewartymi śmieciami. Ty jesteś dla mnie najważniejsza i obiecałem sobie kiedyś, że będę cię chronił choćby moje działania sprawiły, że mnie znienawidzisz. Obiecałem to sobie i nie mam zamiaru złamać tej obietnicy. Zrobię wszystko byś była szczęśliwa i bezpieczna — oznajmił z powagą.

Uniosłam wyżej głowę, spoglądając w jego oczy. Czy jego słowa są szczere? Nie wiem... Ja już nic nie wiem...

— Jeśli chcesz —zaczęłam cicho — bym była szczęśliwa, to nie traktuj mnie jak rzeczy.

Ethan uśmiechnął się, dotykając kciukiem moje policzka.

— Wreszcie coś powiedziałaś... — oznajmił z ulgą, przejeżdżając palcem po mojej wardze. — Myślałem, że się do mnie nie odezwiesz, a twój uśmiech znikł na zawsze. Cieszę się, że się pomyliłem — oznajmił z radością, przytulając mnie.

Westchnęłam. Jak zawsze musiał zmienić temat...

— Traktujesz mnie jak swoją własność, a sam na początku mówiłeś, że nie jestem twoim więźniem — przypomniałam smutno.

— Jak już wcześniej mówiłem, robię to by cię chronić — wyjaśnił z spokojem. — Możesz mi wierzyć lub nie, ale życie przy moim boku nie jest wcale bezpieczne. Wiem, że sam cię zmusiłem byś została moją żoną, ale chcę podjąć to ryzyko. Siedem lat temu cierpiałem, opuszczając cię. Ból, jaki wtedy czułem nie znikł do chwili, aż po raz kolejny cię spotkałem — wyszeptał w moje włosy. — Mimo, że mijały lata, moje serce cały czas pamiętało. Nie chciało bym zapomniał o tobie. Przez cały ten czas byłem nieszczęśliwy, ponieważ nie mogłem mieć przy sobie osoby, którą kocham. Moje słowa mogą być dla bez wartości, jednak wiedz jedno. Nigdy nie pozwolę byś mnie opuściła, a ten ból powrócił. To egoistyczne, lecz wierzę, że z czasem sama mnie pokochasz.

Prychnęłam. Czy o naprawdę jest Ethanem, który chce mnie kontrolować? Nie wiem, dlaczego ale jego wypowiedziane przez niego słowa przypomniały mi mojego dawnego przyjaciela. Serce zabiło mi mocniej. A może on wcale nie zmienił się tak bardzo? Może dalej jest Ethanem, który uratował mi wtedy życie?

— Ethan, nie wiem czy tamte uczucia powrócą. Obecnie mam mętlik w głowie — wyznałam szeptem. — Nie wiem czy mogę ci ufać. Na tę chwilę jesteś osobą, której nie znam! — krzyknęłam, unosząc głowę.

Oczy mężczyzny zabłyszczały.

— Rozumiem twoje zakłopotanie i dlatego chcę byś mnie poznała. — Zmarszczyłam brwi. Co? — Jeśli chcesz pojedziemy do restauracji — i tak przecież nic nie jadłaś. Podczas kolacji zadamy sobie po pięć pytań i na nie odpowiemy. Co o tym sądzisz? — spytał, spoglądając mi w oczy.

Ten pomysł nie jest zły, ale czy powinnam? Jeśli się zgodzę, mogę dać mu nadzieję. Sama nie wiem... Chcę go poznać, moje serce tego chce. Rozum jednak krzyczy bym uciekała jak najdalej od niego. Jednak... Czy nie mówi się, że zawsze trzeba podążać za głosem własnego serca? Uśmiechnęłam się delikatnie.

— Dobrze, pójdę z tobą do tej restauracji — zgodziłam się.

Ethan przytulił mnie, po czym wstał z łóżka. Siedziałam na materacu wpatrując się w niego.

— A więc dobrze. Idę  stolik, a ty się ubierz. W szafie masz wszystkie ubrania — rzekł, ruchem głowy wskazując na wspomniany przez siebie mebel.

Kiwnęłam tylko głowa, a on uśmiechając się wyszedł. Zarumieniłam się gdy nagle coś do mnie dotarło. Czy to nie jest przypadkiem randka? Pokręciłam głowa. Nie, to tylko wyjście dawnych przyjaciół — zapewniłam się w myślach.

Wstawszy z łóżka podeszłam do szafy i otworzyłam ją.

CDN

Kolejny w czwartek! =)

(Data opublikowania tego rozdziału: 16.05.27r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeWhere stories live. Discover now