Rozdział 32 Strzały

18.6K 822 59
                                    

Justin Bieber - Despacito

— Sabina —

Wzięłam do ręki widelec i wbiłam go w apetycznie wyglądającą potrawę. W tym samym czasie kelner zniknął z naszego otoczenia, a Ethan dostał jakąś wiadomość. Mężczyzna wziął do ręki swój telefon i go odblokował. Znudzona spojrzałam na niego. Ciekawe od kogo dostał tego SMS... Obserwowałam go, całkowicie zapominając o swoim posiłku. Mimo upływu czasu nie byłam jakoś strasznie głodna. Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas.

— Ivan, zbiję cię...! — syknął pod nosem.

Uniosłam wyżej brwi.

— Coś się stało? — spytałam z zaciekawieniem.

Widziałam w jego oczach złość, której powodu nie znałam. Po moim ciele przeszedł dreszcz, kiedy jego chłodne spojrzenie przeniosło się na mnie.

— Nie powinnaś się tym interesować! — warknął niemiło.

Prychnęłam, krzyżując dłonie na ramionach. Co on sobie myśli?! Przyszłam z nim tu i w ciągu paru minut wyprowadził mnie z równowagi już dwa razy. Ech! Ten człowiek jest irytujący i niemożliwy! Traktować innych jak śmiecie, przecież to nieludzkie! Nie potrafię pojąć dlaczego zachowuje się w ten sposób.

— Nie mów do mnie takim tonem — oznajmiłam, zagryzając wargę. Nie pozwolę na to by Ethan traktował mnie jak jednego z swoich ludzi. Nigdy nie będę mu posłuszna. Jako człowiek mam swoją własną wolę.

Czarnowłosy przeszył mnie wzrokiem, odstawiając swój widelec na bok.

— Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, a wszystko będzie dobrze — oznajmił złowrogo.

Prychnęłam.

— Mamy stać się małżeństwem, więc "twoje sprawy" są też moimi — oświadczyłam stanowczo.

Ethan uśmiechnął się.

— Pierwszy raz to przyznałaś... — mruknął z błyskiem w oku. — Czyżbyś zaakceptowała swój los?

On chce zmienić temat! Jestem tego pewna! Cholerny milioner! Czy każdy mężczyzna w momencie, kiedy rozmowa przechodzi na niewygodny dla nich tor, zmienia temat?

— To nie jest teraz ważne — oznajmiłam z złością. Nie mam zamiaru odpuścić. On powie mi o wszystkim albo mnie popamięta! — Lepiej powiedz czego dotyczyła ta wiadomość — rozkazałam.

Szczęka mojego towarzysza spięła się. Widziałam w jego oczach, że moje pytanie denerwowało go.

— Moje życie... — Nim skończył mówić, szyby w oknach pękły.

Z moich ust wydobył się krzyk. Zakryłam twarz dłońmi, chcąc się uchronić od szklanych odłamków. Niespodziewanie poczułam jak ktoś pociągnął mnie w dół. Upadłam. Otworzyłam oczy i zauważyłam swojego — jakże "kochanego" — narzeczonego.

— Co...? — Ethan położył na moich ustach swój palec — dając mi znak, bym zamilkła.

— Nic nie mów — polecił, wyciągając coś z kieszeni swojej marynarki. — Jeśli będziesz cicho nie uciszą cię — wyszeptał.

Nie wiem dlaczego, ale z moich oczu poleciało parę łez. Nie rozumiałam tego co się dzieję. To wszystko było takie dziwne... Mimo, że chciałam wyciągnąć z czarnowłosego jakieś informacje, postanowiłam milczeć. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni swój telefon i zaczął coś na nim wystukiwać.

Minęło parę minut, a jak na razie nic dziwnego się nie stało. Byłam zaskoczona, widząc uśmiech na twarzy Ethana. On... Wyglądał jakby zaistniała sytuacja go cieszyła. Rozejrzałam się, a moje usta zacisnęły się w wąską kreskę. Tyle zniszczeń... Dlaczego ktoś to zrobił? Przecież koszty naprawy tego wszystkiego będą przeogromne! Nie rozumiem ludzi, którzy napadają na sklepy, banki, restauracje czy ludzi. Uważam, że to zachowanie jest godne pogardy. Ich ofiary ciężko pracują by coś mieć, a tu nagle ktoś ich okrada i zostają na lodzie. To jest potworne.

Ethan uniósł swoją prawą dłoń do góry, a moje źrenice się rozszerzyły. On ma pistolet! Mój oddech przyśpieszył. Po co mu to jest? Czy on ma zamiar kogoś zabić? Chwilę później usłyszałam kroki, które z każdą chwilą były coraz głośniejsze.

— Znaleźli go? — Zmarszczyłam brwi, słysząc nieznany mi dotąd męski głos.

Poruszyłam się zaniepokojona. Bałam się Ethan i tych ludzi.

— Nie — zaprzeczył ktoś inny. — Ale za to ktoś powiedział, że widział go tu wraz z tą kobietą — oznajmił złowrogo.

Po moim ciele przeszedł dreszcz. Czy on mówi o Ethanie? Ale dlaczego ktoś taki miałby szukać biznesmena? Czyżby chcieli wyłudzić od niego pieniądze?

— Pamiętaj, że pan Nataniel zabronił ją krzywdzić — przypomniał właściciel pierwszego głosu.

Zamrugałam zaskoczona. Nataniel? Czy on mówi o chłopaku, którego ostatnio spotkałam? Ale co on ma niby z tym wspólnego? Przecież to zwykły student, a nie przywódca jakiejś grupy przestępczej! To znaczy... Nie jestem tego pewna, no ale chyba ktoś taki jak on nie mógłby być zły, prawda? Ech... Po co się oszukuje? Przecież od samego początku widziałam w nim coś z jakiegoś mafioza! — zresztą z Ethanem było tak samo. Czyli moje przypuszczenia okazały się być prawdziwe...

Nagle mężczyzna obok mnie wstał i złapał mnie za dłoń — ciągnąc do góry. Oddychałam bardzo szybko, zauważając dwa ciebie padające na parawany. Ethan nachylił się nad moim uchem i wyszeptał:

— Jak dam ci sygnał zaczniesz biec — oznajmił. Miałam już zaprotestować, jednak on położył na moich wargach swój palce. — Na parkingu czeka na ciebie ten idiota — Ivan. Zabierze cię stąd — wyjaśnił, wystawiając rękę z bronią przed siebie.

Spojrzałam na niego jak na wariata i prychnęłam.

— Jeśli myślisz, że cię zostawię to... — Przerwał mi huk, wydany przez pistolet.

Moje źrenice się rozszerzyły. On... strzelił. Prawie, że w tym samym czasie parawan został poplamiony czymś czerwonym. Zebrało mi się na wymioty. Ethan zabił człowieka! On... Czarnowłosy wraz ze mną wyszedł za dziurawej już osłony. Od razu moim oczom ukazało się martwe ciało jakiegoś mężczyzny. W oczach stanęły mi łzy. Towarzysz zmarłego wycelował broń w naszym kierunku, lecz nim zdążył, pociągnąć za spust, Ethan zastrzelił go. Krzyk ugrzązł mi w gardle.

CDN

Czas by skrywane przez Ethana tajemnice wyszły na światło dzienne! Kolejny już w wtorek =)

(Data opublikowania tego rozdziału: 01.06.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeWhere stories live. Discover now