Rozdział 31 Nie wiem...

19.3K 848 20
                                    

  D Gray man Opening 3  

— Sabina —

Mężczyzna kiwnął głową.

— Rozumiem, ale wiedz, że to jedyny sposób by...

— Tak, tak... Wiem — rzekłam, przerywając mu. Ethan zmierzył mnie srogim spojrzeniem. — Chcesz mnie chronić... — szepnęłam, a on potwierdził moje słowa ruchem głowy. Przełknęłam ślinę, wiedząc już o co go zapytać. — Ethan, dlaczego każdy z twoich pracowników zachowuje się tak dziwnie? Mam wrażenie, że oni wszyscy się ciebie boją... — oznajmiłam cicho.

Szczęką mężczyzny zacisnęła się, a jego oczach pojawił się gniew. Zmarszczyłam brwi. Dlaczego jest zły? Przecież moje pytanie nie jest wcale takie dziwne. Nieśmiało dotknęłam dłonią jego policzka i zmusiłam by na mnie spojrzał.

— Ethan czy coś...

— Powiedźmy sobie szczerze, nie jestem tylko szefem firmy budowlanej — odrzekł pośpiesznie. Zabrał moją dłoń z swojej twarzy i ucałował ją. — Mam jeszcze jedną pracę i to właśnie przez nią twojemu życiu może coś zagrażać.

— Jeśli jest tak niebezpieczna to dlaczego nie zrezygnujesz? — spytałam, unosząc głos. Nie rozumiałam go. Jeśli jego praca się mu nie podoba to niech ją rzuci. W czym problem?

Ethan pokręcił głową, a jego usta uformowały się w uśmiech. Wyrywałam dłoń z uścisku mężczyzny i przybliżyłam ją do siebie.

— Jest niebezpieczna, — potwierdził — lecz lubię to. Sprawia mi przyjemność wykonywanie jej, więc nie mam zamiaru jej rzucić.

Zagryzłam wargę.

— Co to za praca? — spytałam, a on wybuchnął śmiechem.

— Teraz moja kolej! — przypomniał rozbawiony. Prychnęłam. Postanowiłam, że jeśli nie znajdę niczego lepszego to zadam mu to pytanie na koniec. — A więc, powiedź mi. Czy jesteś w kimś zakochana? — spytał z cwaniackim uśmiechem.

Przełknęłam z trudem ślinę. Po co mu to wiedzieć? Przecież... Acha! Już wiem! Zadał mi je po to by sprawdzić czy ma kogoś zabić! Nie... To głupie. Przecież i tak zostanę jego żoną. A więc... Może oczekuje, że powiem, że to jego kocham? Hymn... To możliwe. Ale ja go nie kocham, tak więc czarnowłosy nie dostanie tego czego by chciał. Uśmiechnęłam się i bez cienia zawahania odpowiedziałam:

— Nikogo nie kocham w ten sposób — oświadczyłam, a on zmarszczył brwi. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Czułam się tak jakby coś wewnątrz mnie mówiło, że kłamię. To dziwne... Przecież powiedziałam prawdę.

— Może sama jeszcze o tym nie wiesz... — szepnął, a ja uniosłam brwi. Czyżby? Jestem jedyną osobą, która może wiedzieć co tak naprawdę czuję.

— Dobra, przestań mącić mi w głowie! — krzyknęłam cicho, nie chcąc by ktoś poza Ethana mnie usłyszał. — Powiedź lepiej dlaczego się do mnie przyczepiłeś! — rozkazałam stanowczo. — Przecież mogłeś wybrać na swoją narzeczoną kogoś innego — oznajmiłam, patrząc na niego.

— Jak już wcześniej mówiłem, Ne byłem wstanie wyrzucić cię z swojej głowy — przypomniał. — Możesz mi wierzyć lub nie, ale chciałem to zrobi — głównie z względu na twoje bezpieczeństwo — Jednak było to niemożliwe. Moje serce i umysł należały i wciąż należą tylko do ciebie — powiedział z uśmiechem. Jego słowa były słodkie... — Nie było i nie ma nawet minimalnej szansy, że pokocham kogoś innego.

Nie wiem dlaczego, ale na moich ustach pojawi się uśmiech. Cieszyła mnie świadomość, że Ethan mimo wszystkiego dalej mnie kochał. To głupie. Ech... Dlaczego moje serce musi być tak uparte i cały czas przekonywać mnie, że moja miłość do niego jednak nie zniknęła? Dlaczego nie może po prostu odpuścić? Przecież to uczucie nie ma racji bytu! Zbyt wiele już cierpiałam... Nie chcę przeżywać tego po raz drugi!

— Zaufasz mi kiedyś? — spytał, a ja zatrzepotałam rzęsami.

Mówiąc szczerze nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Zagryzłam wargę. I co ja mam mu odpowiedzieć? Ma pustkę w głowie, a na dodatek serce i rozum mówiąc całkiem co innego. Westchnęłam. Może... Powinnam pójść za głosem serca?

— Ja... — zawahałam się. — Nie wiem... — oznajmiłam cicho, wlepiając swój wzrok w biały obrus. — Jest jeszcze za wcześnie bym mogła odpowiedzieć na to pytanie... — szepnęłam, czując pieczenie swoich policzków.

— Rozumiem — odrzekł czarnowłosy.

Zapanowała cisza. Przełknęłam gulę w gardle. Zostało mi jeszcze jedno pytanie i mam zamiar je wykorzystać!

— Jeśli bym ci zaufała to... nie zraniłbyś mnie? — spytałam nieśmiało. Delikatnie uniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego oczy.

Oczy Ethana zabłyszczały.

— Nigdy bym cię nie skrzywdził — rzekł z nutką oburzenia. Przekręciłam oczami. No nie byłabym tego taka pewna... — Kocham cię i jestem gotowy na wszystko byś żyła ze mną szczęśliwa i bezpieczna — oświadczył. A może to życie z tobą jest dla mnie problemem? — powiedziałam w myślach. — Dlaczego zgodziłaś się przyjść tu ze mną? — zapytał niespodziewanie.

Zmarszczyłam brwi. Szczerze? Nie wiem. Wydaję mi się, że był to impuls. A może miałam nadzieję, że podczas tej kolacji poznam powody jego zachowania? Albo chciałam nadrobić stracony czas? Nie wiem. Nie potrafię na to odpowiedzeń. Od czasu pojawienia się po raz kolejny Ethana w moim życiu mam coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi.

— Chyba chciałam cię lepiej poznać — odrzekłam, a on uniósł wyżej brwi.

— Chyba? — powtórzył. — Nie jesteś tego pewna?

Pokręciłam głową.

— Mam mętlik w głowie — wyznałam. — Mój stary przyjaciel wrócił i na dodatek dowiedziałam się, że za parę miesięcy ma m wziąć z nim ślub... Ja... Naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

Ethan złapał mnie za dłoń i uśmiechnął się. Odwzajemniłam jego gest. Wolna ręka mężczyzny zaczęła wędrować w kierunku mojego policzka, gdy nagle ktoś zaczął do nas podchodzić. W chwili, kiedy zauważyliśmy kelnera był on niecałe trzy metry od nas. Ethan opuścił dłoń, po czym obrócił się w kierunku mężczyzny.

— Co tak długo? — spytał z chłodem. Przed chwila rozmawiał ze mną, a jego głos był ciepły, a teraz? Dlaczego przy innych jest taki... zimny i obojętny?

— Niech pan wybaczy, ale mieliśmy małe problemy z Ana...

— Nie obchodzą mnie wasze konflikty! — oznajmił z wściekłością. — Powiedź Anabet by jutro przyszła do mojego biura. Mam zamiar coś sobie z nią wyjaśnić... — warknął, a kelner skinął głową.

— Rozumiem... — wymamrotał i z drżącym rękami postawił przed nami talerze z parującym posiłkiem.

Było mi go żal. Ethan potraktował go w tak okropny sposób, choć to wszystko nie było jego winą. Miałam ochotę nakrzyczeć na swojego narzeczonego, lecz postanowiłam nie robić tutaj scen. Najprawdopodobniej, kiedy kolejny razem potraktuje tak swojego pracownika to nie ręczę za siebie!

CDN

Kolejny już w czwartek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 30.05.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang