Rozdział 23 Zrozumienie

21.8K 881 49
                                    

  Kazama and Chizuru- Super Psycho Love  

— Sabina —

Wpatrywałam się okno, zastanawiając się nad wszystkim, co w ostatnim czasie się mi przytrafiło. W ciągu zaledwie trzech dni moje życie zmieniło się diametralnie. Spotkałam dawną miłość swojego życia, dowiedziałam się, że mój ojciec miał dług, którego spłatą jestem ja. Ech... Czy życie nie może być jeszcze cięższe?

Nagle samochód zatrzymał się. Uniosłam wzrok do góry i zauważyłam, że jestem już na miejscu. Zagryzłam wargę. Jeszcze dzień temu to miejsce było mi obojętne. Jednak teraz jest dla mnie odskocznią od tego całego syfu. To właśnie w tym budynku mogę zapomnieć o problemach i smutkach. Wymazać z pamięci tych, którzy sprawili mi tyle cierpienia.

— Panienko, jesteśmy już na miejscu — zawiadomił kierowca.

Westchnęłam, odpinając pas. Domyślam się, że moje pojawienie się wywoła wśród reszty uczniów wielką sensację — widok drogiego, luksusowego, czarnego samochodu nie jest czymś, co widzi się, na co dzień. Nacisnęłam klamkę, lecz przed wyjściem powstrzymał mnie męski głos.

— Będę tu już jak skończysz lekcje, panienko. Prosiłbym byś nie sprawiała problemów i wykonała polecenie, szefa.

Przekręciłam zirytowana oczami. Dzisiejszego ranka, Ethan powiedział, że po szkole gdzieś mnie zabierze. Niestety, ale nie wiem, jakie dokładnie są jego plany. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to coś dziwnego. Choć po nim to można się wszystkiego spodziewać. Jednak, jak na razie mam zamiar być grzeczna— zależy mi na tym by chodzić do szkoły. Zresztą nie wymaga ode mnie nie wiadomo czego, a sytuacja w jakiej obecnie jestem nie jest aż tak zła. Nie ogranicza mnie i — jak na razie — traktuję jak współlokatorkę. Nie mogę narzekać, ale... Świadomość, że ktoś decyduję o tym jak ma wyglądać moje życie jest strasznie wkurzająca.

— Nie martw się. Nie mam zamiaru uciekać — oznajmiłam, otwierając drzwi.

Wyszłam z pojazdu i — uprzednio zabierając torbę — zamknęłam drzwi. Zlustrowałam wzrokiem cały dziedziniec. Moje przypuszczenia się potwierdziły. Wszyscy obecni placu wpatrywali się we mnie jakbym była jakimś rzadkim zwierzęciem. Westchnęłam, przewieszając swój bagaż przez ramię.

Zaczęłam iść w kierunku wejścia do budynku, starając się ignorować ciekawskie spojrzenia ludzi. Zazgrzytałam zębami. Czy naprawdę jestem aż tak interesującą osobą? — pomyślałam zirytowana.

Kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły, poczułam jak ktoś rzuca mi się na szyję. Zachwiałam się. Myślałam, że będę mieć bliskie spotkanie z ziemią, lecz w ostateczność utrzymałam równowagę.

— Nigdy więcej tak nie rób... — wyszeptała Sara, przytulająca mnie.

Zrobiło mi się głupio. Wczoraj potraktowałam ją w tak chłodny sposób, a mimo to dalej ze mną rozmawia. Dodatkowo nie spotkałam się nią. Ach... Musiała się strasznie martwić.

— Sara, przepraszam.

Blondynka odkleiła się ode mnie i zamrugała zaskoczona.

— Za co?

Spojrzałam na nią jak na wariatkę.

— Za wczoraj, a za co innego mogłabym cię przepraszać? — spytałam z spokojem. — Potraktowałam cię w bardzo chłodny sposób, a na dodatek nie przyszłam się z tobą spotkać — wyjaśniłam, a ona zakryła usta chichocząc. Byłam zaskoczona jej zachowaniem. Dlaczego ona się do cholery śmieję?

— Nie musisz mnie przepraszać — rzekła, kiedy się uspokoiła. — Fakt, faktem na początku byłam zła, lecz kiedy wszystko sobie przemyślałam zrozumiałam, co mogło ci się stać. Mówiąc prawdę, chciałam iść to zgłosić na policję, jednak ktoś mnie powstrzymał. — Złapała mnie za dłoń. — Wiem już o wszystkim, Sabino. O Ethanie, długu i ślubie.

Zamrugałam zaskoczona.

— Co...? Ale skąd? — pytałam jak w amoku.

Sara zaczęła patrzeć w wszystkie strony, byle by nie na mnie.

— Wiesz... — Na jej policzkach pojawiła się czerwień. — Przed komisariatem spotkałam Ivana i on...

Pociągnęłam ją w bok. Nie chciałam by inni słyszeli, o czym rozmawiamy — stałam przecież, że praktycznie w przejściu.

— Co zrobił ci ten idiota? — wyszeptałam zdenerwowana. Jeśli ją skrzywdził to nie ręczę za siebie. Może mało mogę, lecz nie pozwolę by ktoś taki ranił moją najlepszą przyjaciółkę.

Sara spojrzała na mnie zakłopotana.

— On nic! — krzyknęła pośpiesznie. — Wręcz przeciwnie... — mruknęła. Uniosłam wyżej brwi. — To on powiedział mi o wszystkim. Wyjaśnił mi, dlaczego zachowałaś się w taki, a nie inny sposób. Powiedział mi o twojej matce i ojcu. — Ściszyła głos. — Wiem już o wszystkim, Sabino. — Po raz kolejny tego dnia złapał mnie za dłoń. — Możesz mi wierzyć albo nie, ale nie ważne, co by się działo ja nigdy cię nie opuszczę.

W moich oczach stanęły mi łzy. Próbowałam je powstrzymać — mimo wszystko dalej znajdowałyśmy się na pełnym ludzki korytarzu — i nawet mi się to udawało.

Nim zdążyłam jej odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek. Sara uśmiechnęła się do mnie.

— Muszę już iść. Przyjdę do ciebie za parę dni — rzekła odbiegając.

— Cze...! — Nim zdążyłam krzyknąć, ona już zniknęła mi z pola widzenia.

Wpatrywałam się przez chwilę w miejsce, w którym jeszcze moment temu stała moja przyjaciółka, zastanawiając się, co się tak właściwie stało. Na dodatek nie rozumiałam znaczenia jej ostatnich słów. „Przyjdę do ciebie za parę dni"? Jak ona chce to zrobić? Przecież, powinna — wnioskuje po jej wcześniejszych słowach — wiedzieć, że mieszkam teraz z Ethanem! Pokręciłam głową. Chyba nigdy jej nie rozumiem. Pochyliłam głowę, delikatnie się uśmiechając. Dobrą stroną tego wszystkiego jest fakt, że nie jest na mnie zła. Zagryzłam wargę. Mam nadzieję, że Ivan nie chce wykorzystać Sary? Jeśli taki jest jego zamiar, to mnie popamięta! Sara jest moją jedyną przyjaciółką i nie wybaczę nikomu, kto ją skrzywdzi!

Odrobinę zdezorientowana niedawnym spotkaniem przyjaciółki zaczęłam iść w kierunku swojej sali lekcyjnej. Westchnęłam, wstawiając stopę na pierwszym schodku. Ciekawe czy Ethan powiedział wczoraj prawdę?

Byłam już na przedostatnim stopniu, gdy nagle zauważyłam profesora Nersina. Trzymał w dłoni białą teczkę. Zmarszczyłam brwi. Co on tu robi? Przecież trwają już lekcje? Czyżby tak jak ja się spóźnił?

— Oh! Sabina, co tu robisz? — spytał, zatrzymują się.

Zamrugałam nie rozumiejąc zadanego przez niego pytania.

— Idę na wykład, proszę pana... — wydukałam nieśmiało.

Szarooki uniósł wyżej brwi.

— Ale dzisiaj... — przerwał nieoczekiwanie, łapiąc się wolną ręką za głowę. — A! Tak. Przecież nic o tym nie wiedziałaś — rzekł do samego siebie.

Złapałam za rąbek materiału swojej bluzy i ścisnęłam go.

— Przepraszam, ale nie rozumiem, o czym pan mówi... — wyszeptałam skołowana.

— To zrozumiała — oznajmił. — Nie było cię przecież wczoraj na lekcjach. — Westchnął. — Dzisiejsze zajęcie są odwołane. Mam do przygotowania pewną wystawę — oświadczył, a ja kiwnęłam głową.

— Rozumie, dziękuje, że mi pan o tym powiedział — rzekłam z przekąsem. W sumie nie mogłam nikogo winić o swój brak informacji. A jednak nie. Mogę winić Ethana, bo to przez niego nie byłam w szkolę! — Do widzenia, panie profesorze.

Zaczęłam schodzić, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku.

CDN

No i jest kolejny! Co sądzicie? Co zrobi Sabina? Kolejny już w czwartek ;)

Ps. Wczoraj skończyłam 13 lat, więc już - prawnie - mogę mieć wattpada! xD A no i dziękuje za ten wspaniały prezent jakim jest 3 tyś obserwatorów ❤❤

(Data opublikowania tego rozdziału: 02.05.17r)

Bezwarunkowa miłość - AgapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz