2

2.8K 193 122
                                    

~Mabel Pines 

Obudziłam się wcześnie rano i z trudem powstrzymałam od pisku radości. To już dzisiaj! To już dzisiaj! Dzisiaj ja i Dipper jedziemy do Wodogrzmotów! Nareszcie! Po tylu latach! Od naszej ostatniej wizyty w tym małym oregońskim miasteczku minęło już prawie 5 lat. Niesamowite, prawda? Ciekawe czy Grenda i Cuksa bardzo się zmieniły? I czy o mnie pamiętają? A Wendy? A Soos? Z tego co napisał mi miesiąc temu wujek Stanek wynika, że Melody jest w ciąży. I dobrze! Fajnie, że Soosowi się układa z Melody. Oboje będą dobrymi rodzicami. Naboki zachrumkał przez sen. Jest taki uroczy... Wyszłam z łóżka i najciszej jak mogłam zeszłam do kuchni. Bro pewnie jeszcze spał, a ja nie chciałam go budzić... Cisza panująca w domu mnie zdziwiła. Zwykle o tej porze mama popijała kawę oglądając powtórkę "Zbuntowanego Anioła" czy jak ten serial się tam zwie, a tata miotał się po salonie i kuchni szukając teczki, którą zawsze znajdował w szafie z płaszczami.

- Dziwne - mruknęłam do siebie. 

- Co jest dziwne, sis? - Usłyszałam zaspany głos Dipa. 

- To, że tak wcześnie wstałeś, bro - Zaśmiałam się czochrając go po włosach na co on warknął zirytowany i poprawił grzywkę. 

- Gdzie rodzice? - spytał. 

- Nie wiem - przyznałam idąc za nim do kuchni. Na lodówce wisiała zielona karteczka samoprzylepna. Dipper wziął ją w dłonie i westchnął.

- Kochani! Ja i tata musieliśmy wyjść wcześniej, żeby nie spóźnić się na samolot do Tokyo. Przylecimy w sierpniu na waszą osiemnastkę. Mamy nadzieję, że sobie poradzicie. Pozdrówcie Stanka i Forda. Buziaczki. Mama - przeczytał. Zgniótł papier w ręce i wyrzucił do kosza. 

- Przecież mieli nas podwieźć na autobus - szepnęłam. Rodzice roku! Nie ma co! 

- Czy oni kiedykolwiek wywiązali się z jakiejkolwiek obietnicy?! - zapytał Dip ze złością, którą doskonale rozumiałam. 

- Masz rację - mruknęłam cicho. 

~Dipper Pines

Ja i sis zrobiliśmy śniadanie. Ale najpierw się pokłóciliśmy... Jajecznica i herbata czy tosty i kakao? W końcu zdecydowaliśmy się zrobić obie wersje porannego żarełka. No, co? Przecież "śniadanie to najważniejszy posiłek dnia". Już mieliśmy zabrać się za konsumpcję "pokarmu bogów", gdy nagle pojawił się Naboki. Do dziś nie wiem jak on schodzi po schodach i z nich nie spada. I zastanawiam się jakim cudem Mabel udało się namówić rodziców na nieokreślony czas pobytu tej świnki w naszym domu. Ale to nie ważne. Po śniadaniu poszedłem do pokoju zabrać walizkę. Wszedłem do pomieszczenia i stanąłem z przysłowiowym mindfuckiem na facjacie. Przede mną unosił się niebieski trójkąt. 

- D-dipper P-pines? - spytał cicho i niepewnie.

- To ja - potwierdziłem. 

- Musimy iść - powiedział wyciągając rękę w moją stronę. Za nim dostrzegłem coś jakby portal. - Nie mamy dużo czasu. 

- Bro! Autobus nam ucieknie! - krzyknęła z dołu Mabel. 

- Idź beze mnie, sis! Dogonię cię, albo dojadę później! - odkrzyknąłem, a po chwili rozległ się odgłos kroków na schodach. Kazałem trójkątowi ukryć siebie i portal, a sam wskoczyłem na łóżko nakrywając się po samą brodę. 

- Dipper? Wszystko okay? - Tak, jak się spodziewałem sis zaglądnęła do pokoju. 

- Tak. Po prostu źle się poczułem i... - zacząłem tłumaczyć. 

- To może faktycznie nie jedźmy - powiedziała zmartwiona.

- Nie, no co ty? Jedź!

- Ale, bro... 

- Ja sobie poradzę, sis. Jedź - namawiałem ją. Dziewczyna westchnęła. 

- Dobrze - powiedziała wolno. Poczochrała mi włosy, 200 razy upewniła się, że na pewno sobie poradzę i wyszła, a ja odetchnąłem z ulgą i wstałem z łóżka. Niebieski trójkąt wyszedł z kryjówki i westchnął cicho. 

- Możemy iść? - spytał ponownie wyciągając rękę. Spojrzałem na niego sceptycznie jakby dłoń demona miała zapłonąć błękitnym płomieniem. 

- No... Nie wiem - Zawahałem się i cofnąłem pod ścianę. 

- Ja to nie Bill. Nie zrobię Ci krzywdy. Mój pan pragnie Cię poznać - powiedział. 

- W takim razie... Zgoda - Złapałem jego dłoń. 

- Will Cipher - powiedział nim zniknęliśmy w portalu.

~Dipper Gleeful

Gdy Will wyszedł z portalu prowadząc drugiego mnie uśmiech sam wpłynął mi na usta. Trójkąt zamknął przejście pstryknięciem palca, zmienił się w człowieka i stanął za moim krzesłem.

- Dipper Pines, jak mniemam? - spytałem lustrując szatyna wzrokiem.

- Tak - potwierdził marszcząc brwi.

- Usiądź - mruknąłem wskazując mu krzesło, a on spełnił moje polecenie cały czas mnie obserwując.

- Kim jesteś i dlaczego tak Ci zależało bym tu przybył? - spytał w końcu.

- Nazywam się Dipper Gleeful. Jestem Tobą, a ty mną, ale żyjemy w dwóch całkowicie różnych rzeczywistościach. Obserwuję Cię od dość dawna, Pines. Zaintrygowałeś mnie - wyjaśniłem. Chłopak poruszył się niespokojnie.

- W... w ja-jakim se-sensie? - wyjąkał posyłając mi spojrzenie spod grzywki.

- Jesteśmy tacy sami, a jednocześnie tak różni - powiedziałem wstając z zajmowanego miejsca. Okrążyłem swoje biurko i stanąłem za chłopakiem. Zniżyłem się tak, by kolejne zdanie móc wyszeptać mu do ucha. - I znamy dwóch skrajnie różnych Cipherów, nieprawdaż Pines?

- Ja znam tylko jednego Ciphera. Ma na imię Bill i chciałbym móc wyrzucić go ze swej pamięci - Usłyszałem. Kątem oka zobaczyłem chwilowy grymas na twarzy Willa, który znikł tak szybko, jak się pojawił. Przyznam, że brat tej niebieskiej ciapy wzbudza we mnie coraz większe zainteresowanie. Tak bardzo chciałbym go już poznać, ale najpierw muszę zdobyć zaufanie Pinesa by ten (nic nie podejrzewając) wpuścił mnie do swego wymiaru i zajął moje miejsce w Reverse Falls. Mój plan jak to osiągnąć jest wręcz idealny.

- Rozumiem. Ja znam jego brata, który ma na imię Will i jest... dość... ciekawy - Zaśmiałem się wracając na swoje poprzednie miejsce. Przegadałem z Pinesem jeszcze dobre półtorej godziny i zaproponowałem mu gościnę w swym domu na co Dipper niechętnie się zgodził. Doskonale widziałem w jego brązowych oczach zwątpienie, niepewność i chęć powrotu do własnego domu, ale na szczęście udało mi się go przekonać by u mnie został. To teraz pozostało jedynie czekać na odpowiedni moment do wprowadzenia w życie mego planu...

BillDip: Co się stało z moją sosenką?! (ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now