9

1.4K 152 22
                                    

~Dipper Gleeful

Dzień zaczął się dobrze. Zjadłem śniadanie i wróciłem do pokoju. Co tu robić?

 - Dipper? Wychodzę z Cuksą i Grendą. Będę wieczorem - powiedziała Mabel wbiegając do pokoju. Szybko się wyszykowała i wyszła. I zostałem sam. Już, już chciałem zawołać Willa, by dostarczył mi trochę rozrywki, gdy przypomniałem sobie, że niebieskiej ciapy tu nie ma. Ech... To będzie ciężki dzień... Wziąłem z półki jakiś kryminał i usiadłem przy biurku pogrążając się w lekturze. Książka była ciekawa. 

 - Hej, mały. Co robisz? - spytał Bill zaglądając mi przez ramię.

 - Nic. Idź sobie! - fuknąłem.

 - Ojej... Ale niemiły dzieciak - Bill zarechotał łapiąc mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzał. Dopiero teraz zauważyłem, że blondyn i niebieska ciapa mają takie same rysy twarzy. Heh! Zauważyłem też, że błękitny demon często gości w moich myślach, ale to się wytnie...

 - Bill, ja wiem, że moja twarz jest piękna, ale puść mnie. Chciałbym dokończyć książkę - powiedziałem, a blondyn spojrzał na mnie z błyskiem w oku.

 - Mam nadzieję, że to poczujesz i będziesz wiedział, że to dla Ciebie, Sosenko - wyszeptał, odsłonił moją grzywkę i złożył na znamieniu delikatny pocałunek, po czym puścił mnie i odszedł. Wpatrywałem się w drzwi jeszcze przez chwilę, po czym wróciłem do lektury. Nie chciałem wyprowadzać Billa z błędu, ale Pines z pewnością nie odczuł tego pocałunku. Już prędzej ja bym poczuł gdyby Will pocałował Pines'a. Mam nadzieję, że tak się jednak nie stanie. Will jest tylko i wyłącznie mój. Tzn. chciałbym, żeby tak było... Wkurza mnie to, że muszę dzielić Willa ze swoją rodziną. Jeszcze na początku "znajomości" z Willem byłem wściekły na Mabel za każdą ranę, którą robiła demonowi, później przestałem zwracać na to uwagę, a ostatnio znowu zaczęło mnie to irytować. Nie, nie współczułem mu. Po prostu wkurzało mnie to, że demon krwawił. To było bardzo nieestetyczne. Ech... Z braku lepszego zajęcia wróciłem do czytania książki, a gdy już ją przeczytałem to zaczęło mi się strasznie nudzić.

 - Dipper? Mam do Ciebie sprawę, chłopcze. Mogę? - spytał... Eee... Jak mu było? Stanford, tak?

 - Słucham - Spojrzałem na niego. Podszedł do mnie z ogromnym stosem kartek i trzema zeszytami z sześciopalczastą dłonią i cyfrą na każdym. Położył to na biurku.

 - Ponieważ Bill spalił wszystkie dzienniki podczas Weirdmageddonu, ale Stan przyznał się niedawno, że je skopiował postanowiłem napisać je od nowa. Tylko, że nie mam na to czasu. Mógłbyś to zrobić za mnie? Kartki są ponumerowane, żebyś wiedział, które są do jakiego dziennika. Aha i na tych kartkach niewidzialny tusz też działa - wyjaśnił i wyszedł, a ja wziąłem się do pracy. Szło mi całkiem nieźle. Byłem w połowie pisania dziennika numer 2, gdy nagle poczułem coś dziwnego. Jakby muśnięcie czyichś ust na policzku, zdziwienie, potem zmieszanie i przyjemne ciepło rozchodzące się od policzka po całym ciele. Zdenerwowałem się, bo to oznaczało tylko jedno... Will złożył na policzku Pines'a pocałunek! Yrgh! Zabiję tego, niebieskiego idiotę! Co on sobie myśli?! Że może bezkarnie całować Pines'a?! Co z tego, że Pines jest moją kopią?! Gdy tylko wrócę do Reverse Falls to pokażę niebieskiej ciapie kto tu rządzi!

 "Jesteś pewien, że wrócisz?" - Usłyszałem w swojej głowie i zastanowiłem się. Faktycznie! Przecież Bill powiedział, że zajmując miejsce Pines'a w Gravity Falls naraziłem wszystko co żyje, ale przede wszystkim siebie na zagładę... Co z tego? Wcale nie musi do tego dojść! Pobędę tu jeszcze przez jakiś czas i wrócę do siebie, a Pines wróci tutaj. Heh... Tak, to dobry plan. Wręcz idealny. 

 - Geniusz ze mnie - mruknąłem szczerząc się do swojego odbicia w szybie i wróciłem do pisania dzienników. Zauważyłem, że dziennik numer 2 zawiera taką samą treść, jak ten, który znaleźliśmy kiedyś z Mabel. Może warto byłoby przemycić wydruki pozostałych dzienników do Reverse Falls? Tak, to świetna myśl. Te zapiski się przydadzą...  

BillDip: Co się stało z moją sosenką?! (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz