13

1.1K 103 28
                                    

Dedykuję ten rozdział robtanna, ponieważ zgadła kim są dwie osoby, które przybyły do Tajemniczej Chaty.

Nadal wpatrywałem się oszołomiony w niebieską wersję Billa. Nagle wyszła zza niego... Mabel?! Ale przecież Mabel jest w salonie. I nie ubiera się tak... Ekhem... Nie będę kończył.

 - Ja do swojego bra... znaczy się do Dippera - powiedziała, a ja bez słowa odsunąłem się robiąc przejście. Dziewczyna ruszyła do środka, ale chłopak nadal stał przy drzwiach. - William! Rusz się!

 - P-przepraszam, pa-panienko - pisnął chłopak i ruszył za nią.

 - Dipper! Chłopcze, masz gości! - zawołałem, a on szybko zbiegł po schodach.

 - A kto... - zaczął, gdy nagle jego wzrok wylądował na dziewczynie. - Och...

 - Witaj, Dipper. Tęskniłeś? - Posłała mu lekceważący uśmiech. On tylko zacisnął dłonie w pięści by po chwili je rozluźnić.

 - Musimy porozmawiać. W cztery oczy. Will, ty tu poczekasz - powiedział i nie patrząc nawet na szatynkę ruszył na górę.

 - Wedle życzenia, paniczu - wyszeptał "Will" i spojrzał na Billa, który przypatrywał się mu z wyraźnym niesmakiem.

 - Co... to było? - Ciszę przerwała Mabel, a Bill westchnął.

 - Siadaj, Will! - warknął do niebieskowłosego.

 - Aleś ty dobroduszny, Bill! - warknął Will, ale posłusznie zajął wskazane mu miejsce.

 - Więc co się tu dzieje? - spytałem, a Bill... znowu westchnął.

 - To niebieskie, zapłakane, ciamajdowate "coś" - Wskazał dłonią na Willa. - To mój brat bliźniak i jednocześnie idealne przeciwieństwo, William Cipher, demon spokoju i miłych snów. Oczywiście, to ja jestem tym lepszym bratem.

 - To prawda, że rodzice Cię faworyzowali, a inne demony wręcz czciły, ale to nie powód by się tak wywyższać, Billiusie - powiedział Will.

 - Ja przynajmniej nie jestem życiowym nieudacznikiem! - warknął Bill.

 - Ja przynajmniej nie bawię się ludźmi - Will odbił piłeczkę.

 - Nie, bo to oni bawią się Tobą - powiedział Bill. Szybkim krokiem podszedł do brata i zdarł z jego oka przepaskę, a oczom wszystkich ukazał się pusty oczodół.

 - Oddaj mi opaskę, proszę - Will zasłonił "oko" prawą ręką, a lewą wyciągnął w stronę brata.

 - A więc to prawda... Skończyłeś bez mocy, na usługach ludzi... - powiedział wolno Bill. - I TY ŚMIESZ NAZYWAĆ SIĘ MOIM BRATEM?!!! - ryknął.

 - Nie doszłoby do tego, gdybyś mnie wtedy nie zostawił! To Twoja wina! - krzyknął Will starając się powstrzymać łzy, ale słabo mu to wychodziło. 

 - Oczywiście! Wszystko moja wina! - zawołał Bill.

 - DOSYĆ!!! - Nagle między braci wbiegła kruszynka. Jednak coś było nie tak. Nie miała naszyjnika!

 - O, nie... - szepnąłem, bo wiedziałem co to oznacza. Dziewczyna szybko rozdzieliła walczących.

 - Ty i ty! - Wskazała na nich palcem. - Jesteście braćmi! Pogódźcie się!

 - Bez obrazy, Czarodziejko, ale nie będzie mi rozkazywać zwykła śmiertelniczka - powiedział lekceważąco Bill.

 - Dla twojej informacji, Cipher: Nie jestem taka, za jaką mnie uważacie ty i wuj Stanford! - warknęła i odwróciła się w moją stronę. Jej oczy były inne... jedno złote, a drugie błękitne i miały pionowe źrenice. Skierowała się do kuchni, ale ja dostrzegłem jej naszyjnik na szafce, przy której stałem i podniosłem go.

 - Pani o czymś nie zapomniała? - spytałem pokazując zwisający mi z palca srebrny łańcuszek, na końcu którego dyndała srebrna zawieszka.

 - A może mały układ? Obiecuję niczego nie zmalować przez najbliższą dobę. Jeśli złamię jednak umowę to bez marudzenia zakładam to ustrojstwo - Wskazała podbródkiem naszyjnik. - To jak? Deal?

 - Wybacz, ale mnie nie nabierzesz. Raz zawarliśmy taki układ, a ty mimo to go nie przestrzegałaś. Więc... Sorry, słonko. Nie - Przypomniałem demonicy, jak raz próbowała zniszczyć wszechświat.

 - Trudno się mówi - Westchnęła i założyła naszyjnik. Na chwilę zamknęła oczy, a gdy je otworzyła były znowu brązowe. Odetchnąłem z ulgą, a Megan złapała się za głowę.

 - Auć... Moja głowa... Co się stało? - spytała.

 - Ściągnęłaś naszyjnik - odparłem, a ona uśmiechnęła się przepraszająco.

 - Ou... Przepraszam - bąknęła cicho. W tym samym momencie do salonu zeszli Dipper i ta druga Mabel. Megan spojrzała na nich i westchnęła.

 - Tylko pamiętaj o umowie, Dipper. Nie złam jej - powiedziała szatynka.

 - Pamiętam! - warknął chłopak. - To lepiej ty uważaj, żeby jej nie złamać!

 - Nie martw się o to. Mam nadzieję, że na pewno wszystko wróci do normy. Tak, jak mówiłam, wuj zaczyna już coś podejrzewać - powiedziała i posłała chłopakowi półuśmiech. - Wracamy, Will. Nic tu po nas.

 - Dobrze, panienko - Niebieskowłosy posłusznie ruszył za nią i po chwili już ich nie było. Wszyscy spojrzeli na Dippera w nadziei, że nam to wyjaśni, ale on tylko westchnął i bez słowa wrócił na górę.

 - Pogadam z nim, wujaszku Fordzie - mruknęła Megan widząc, że podnoszę się z fotela i ruszyła w stronę schodów.

 - Dobrze, kruszynko - Uśmiechnąłem się mimowoli. To był zwariowany dzień.

*** 

Yhym... I to by było na tyle na razie. Chciałam zrobić niezwiązany ściśle z fabułą rozdział specjalny z okazji pierwszego dnia szkoły, ale nie wypaliło, bo dziś już nie dam rady. Chyba, że napisałabym taki rozdział na dniach, ale niczego nie obiecuję. To... Do następnego.      

BillDip: Co się stało z moją sosenką?! (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz