17

909 97 19
                                    

 Wylądowaliśmy w... szafie? Meggy otworzyła ją kopniakiem i wyszliśmy. Okazało się, że staliśmy w przejściu do salonu. Wujek Stan oglądał telewizję komentując wszystko co 5 sekund i odgrażając wyrzuceniem telewizora jeśli ktoś natychmiast nie znajdzie pilota.

 - Sam go znajdź, Stan - mruknął wujek Ford pochylony nad jakimiś papierami.

 - Kiedy nie mogę go znaleźć, kujonie! Może twój mózg wymyśliłby pilota, który się sam znajduje kiedy ja chcę przełączyć program? - spytał wujek Stan poprawiając fez, który zaczął się zsuwać z siwej głowy staruszka.

 - Twoja głupota jest niereformowalna, Stan - podsumował wujek Ford, a Meggy przytknęła dłoń do ust i cicho zachichotała.

 - Nie masz ze mną szans, Bill! - zawołała Mabel i w polu mojego widzenia pojawił się latający popcorn.

 - Chyba ty ze mną, Gwiazdeczko! - odkrzyknął Bill i popcorn poleciał w drugą stronę. Spojrzałem na Megan, która postanowiła wreszcie przerwać tą dziwną sielankę i po prostu wepchnęła mnie do pokoju.

 - Już jesteśmy! - zawołała starając się przekrzyczeć hałas jaki panował w pomieszczeniu. Natychmiast zapadła cisza i wszyscy spojrzeli na mnie, a po chwili...

 - Sosenka!!!

 - Dip-Dip!!!

 - Pryszczu!!!

 - Dipper!!!

 Wszyscy wrzasnęli jednocześnie i rzucili się na mą osobę zgniatając mnie w uścisku (biedny Dipper - dop. aut.). Megan stała obok i chichotała cicho.

 - Też... się... cieszę... Udusicie... mnie... - wysapałem starając się wydostać poza zasięg ich rąk. Gdy wreszcie mi się to udało Megan stwierdziła, że ostatnie dni były nawet zabawne.

 - Zabawne? Niby co było w tym zabawnego? - spytała Mabel.

 - Wszystko. Gleeful jest taki naiwny... Ubzdurał sobie, że kocha mnie z jego wymiaru i starał się mi to wmówić - odparła Megan śmiejąc się cicho. Spojrzałem na nią zdziwiony i dostrzegłem coś dziwnego. Rysy twarzy mojej siostry były jakby ostrzejsze niż przed chwilą. Na kilka sekund straciłem czujność co Cipher wykorzystał by złapać mnie za rękę i teleportować nas na dach. Gwiazdy pięknie świeciły, ale... Na Dziecko Czasu! Zimy w Oregonie są bardzo mroźnie! Bill dostrzegłszy, że dygoczę z zimna pstryknął palcami, owinął nas szalem w żółte trójkąty (a jakżeby inaczej!) i przytulił do siebie. Był tak przyjemnie ciepły. Natychmiast do niego przylgnąłem pragnąc ciepła jego ciała, a on wyczarował błękitny płomień, który dodatkowo nas ogrzewał.

 - Dlaczego mnie tu zabrałeś? - spytałem, a on mocniej mnie w siebie wtulił kładąc podbródek na mojej głowie i zaczął cicho nucić. Nie potrafiłem rozróżnić słów. Tekst śpiewany przez Billa nie był w żadnym znanym mi języku. Zacząłem się robić coraz bardziej senny. Usadowiłem się wygodniej na kolanach blondyna i przymknąłem powieki wsłuchując się w jego dźwięczny głos...

 Obudziłem się w swoim łóżku, a pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem była głowa Mabel, która przyglądała mi się z rozbawieniem. Poruszyłem się nieznacznie i uderzyłem w coś czołem.

 - Sosenko, nie wierć się tak - poprosił zaspanym głosem Bill i poprawił swoją rękę na moim boku.

 - Przepraszam - mruknąłem zamykając oczy, ale po chwili uświadomiłem sobie co rozbawiło Mabel i natychmiast się rozbudziłem. - CO TY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU, CIPHER?!!!

***

Witam i o zdrowie pytam!

Moja wena wreszcie raczyła wrócić z wakacji, a ja znalazłam chwilkę czasu i wreszcie napisałam nowy rozdział. Cieszycie się? Po co ja pytam skoro wiem, że nikt... Nieważne. Ostatnio wena mi uciekła, ale spokojnie... Właśnie powróciła, więc nie jest źle. Prezentuję wam nowy rozdział i idę spać, bo jutro znowu czekają mnie praktyki (jako, że jestem w drugiej klasie technikum gastronomicznego. Na szczęście to już ostatni tydzień...). Żegnam was ludki. Miłej nocy lub dobrego dnia.

BillDip: Co się stało z moją sosenką?! (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz