ROZDZIAŁ PIĄTY

1.6K 160 24
                                    

Tyle napłynęło komentarzy, że od razu odzyskałam całą wenę do Śmiertelnego Zagrania ;) 

Dziękuję Wam <3 

I oczywiście zapraszam no kolejną część...

Zatrzasnął za sobą drzwi i rozejrzał się po ciemnym holu w poszukiwaniu swojej służącej. Nie czekał na nią długo, Hinata niemal od razu pojawiła się tuż przed nim. Jej twarz w półmroku zdawała się jeszcze bardziej przypominać puste, porcelanowe lico lalki.

— Panie — ukłoniła się, gdy w tym czasie Naruto ściągał z palców białe rękawiczki. Zerknął na nią mimochodem. Uśmiechnął się delikatnie i przejechał już nieokrytą dłonią po policzku czarnowłosej. Zarumieniła się, tak jak tego oczekiwał.

— Coś się stało? — zapytał, wiedząc, że Hinata wydawała się czymś zaniepokojona. Może nikt inny by tego nie zauważył, ale Naruto nie umknęło to uwadze.

— Masz gościa, panie — powiedziała swoim cienkim, niepozornym głosem.

Namikaze zdziwił się. Nie często ktoś go odwiedzał, jeżeli już nie mówiąc, że w ogóle. Niemniej nie dał po sobie poznać zbytniego zainteresowania i spokojnie rozebrał się ze zbyt obcisłej marynarki. Następnie pewnym krokiem ruszył do salonu. Hinata potulnie podążała tuż za nim.

Nawet jeszcze nie wchodząc do pomieszczenia, mógł ujrzeć grające płomyki na ścianach od rozpalonego ognia w kominku. Ciepło również było miłą odmianą, po przeszywającym chłodzie trwającym na zewnątrz.

— Nieprzyjemna pogoda jak zwykle wisi nad Konohą. Chyba nigdy nie widziałam tutaj słońca. Rzekłabym, że to idealny raj dla wampirów, nie sądzisz?

— No tak, mogłem się tego spodziewać — orzekł Naruto, zobaczywszy siedzącą na skórzanym fotelu i obróconą w jego stronę, kobietę. Miała ona na sobie czarną, bujną suknie, która sięgała aż ziemi. Na dłoniach dostrzegł nowe wyżłobienia, zadane od noża. Szyję zaś ozdabiał srebrny łańcuszek, jak mężczyzna wiedział, podarowany jej przez ojca.

Ale to nie na tym się skupił, a na iście czerwonych włosach, które tak bardzo przypominały jego matkę.

— Witaj, Karin — w końcu się przywitał z westchnieniem i usiadł naprzeciwko. Hinata automatycznie stanęła tuż obok niego.

Czerwonowłosa kobieta lekko wydęła wargi.

— Daj sobie spokój z uprzejmościami — nakazała, a potem dodała — I tak wiem, że nie jesteś zachwycony z mojej wizyty.

Miała rację, Naruto w istocie nie pałał optymizmem na to spotkanie. Mimo że lubił Karin, to już jej niewyparzony język i styl życia nie za bardzo. Do tego skoro tutaj przebywała, to znaczyło, że planuje zostać w mieście na dłużej. A to było mu zupełnie nie na rękę.

— Co cię sprowadza do Konoha? — zapytał doprawdy zainteresowany odpowiedzią.

— Hyuuga.

Hinata nieznacznie drgnęła. Karin, mimo że było to niemalże nieuchwytne dla ludzkiego oka, i tak wyłapała ten drobny ruch.

— Podążam za nimi od dłuższego czasu. Coś ich przygnało do tego miasta, więc ja też tutaj się znalazłam — wyjaśniła. — Oczywiście wiem, że nie wszyscy w tej rodzinie są wampirami, ale sam wiesz...

— Wystarczy — warknął Namikaze. Nie podobało mu się, że Karin tak igra z emocjami jego służącej, nadmieniając o tym nieprzyjemnym fakcie z pełną premedytacją.

— Już się tak nie gorączkuj, po prostu jestem szczera — wzruszyła ramionami, jednocześnie patrząc na niego spod długich rzęs. — Kuzynie.

Śmiertelne Zagranie || SasuNaru ✔Where stories live. Discover now