ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY

914 108 28
                                    

Powoli zaczynam panikować - chyba się nie zmieszczę w trzydziestu rozdziałach, chociaż postaram się z całych sił. Ta przeklęta rozpiska, wbrew pozorom, wcale nie pomaga!

No, ale nie przedłużam - zapraszam na kolejny rozdział ;)

Przesiedzieli tak całą noc. Sasuke zirytowany wpatrywał się w mały, wielkości monety, kamień. Ten jednak w ogóle nie drgnął, a świt zbliżał się wielkimi krokami.

Kushina nie wygląda na zainteresowaną poczynaniami Uchihy; po prostu siedziała w pozycji lotosu parę metrów dalej, mając przymknięte oczy. Wydawało się, że czas ten poświęcała na medytację.

— Kurwa — szepnął pod nosem i przeniósł spojrzenie na łowczynię. Czuł, że jeszcze bardziej przeszywa go niepojęta złość. Ona wyraźnie z niego...

— Dotarło do ciebie, Sasuke? — zapytała, jakby domyślając się szoku na twarzy mężczyzny. Ten zacisnął z całej siły pięści i powstał.

Cień padł na lico Kushiny, więc otwarła oczy.

— Nigdy bym nie przesunął tego pieprzonego kamienia, prawda? — warknął w jej stronę. Czerownowłosa zaśmiała się perliście, nie przejmując się wrogością wampira.

— Mój drogi, tylko czarodzieje to potrafią, chyba nie sądziłeś, że tobie się to uda? — zerknęła na niego z politowaniem, po czym wstała.

— Czego miała mnie nauczyć ta lekcja? — zapytał Uchiha, dalej nie wierząc, iż dał się tak sprowokować. Mimo wszystko ujarzmił swój gniew, będąc świadomym, że dla niego mogło się to skończyć źle.

Oblicze Kushiny z rozbawienia, przemieniło się na niezwykle poważne.

— Pokory i cierpliwości — oświadczyła, a zaraz potem dodała:

— Przede wszystkim jednak, by nie być głupcem.

***

Sakura zdziwiona spoglądała na odzianego w białą szatę Naruto. Błękitne oczy spod kaptura patrzyły na nią w skupieniu.

— Opiekuj się nią — nakazał, na co kobieta skinęła głową. — I nie wpuszczaj nikogo, nieważne, czy znasz tę osobę, czy nie. Do tego strzeż się nocy...

Zadrżała mimowolnie na te słowa, było w nich coś nieuchwytnego, ale jednocześnie złowróżbnego. Wiedziała, iż Naruto wcale nie żartował.

— Tak zrobię — powiedziała, a mężczyzna mocniej naciągnął kaptur i wraz ze swoimi towarzyszami odszedł w nieznaną jej stronę. Patrzyła jak cała trójka znika za zakrętem. Wiatr wtenczas muskał jej poliki, jakby pocieszająco.

***

Kiedy tylko znaleźli się poza zasięgiem wzroku różwowłosej, Orchimaru stuknął swoją laską trzy razy o ziemię, a srebrny pył zawirował wokół, by przenieść ich przed bramę do Miasta Łowców. Zniknęli z podmuchem wiatru i wraz z nim się pojawili.

Trzy pary oczu od razu spoczęły na złotym łuku, który był zarazem wejściem. Kiedy tylko Namikaze podszedł bliżej, wyryte na nim słowa zalśniły oślepiającym blaskiem.

— Tylko ten, który prawd się nie obawia, potrafi przejrzeć kłamstwo — odczytał na głos Namikaze, a szklana brama rozwarła się przed nimi z cichym trzaskiem. Nagły podmuch wprawił szatę Naruto w drżenie, tak samo jak suknie Anko, czy włosy wuja.

—Pamiętaj, co ci mówiłem, Miarashi — szepnął Orochimaru, nim wykonał, choćby krok. — Po tamtej stronie jesteś zdana na siebie.

Mag ruszył do przodu, nie oglądając się na uczennice.

Śmiertelne Zagranie || SasuNaru ✔Where stories live. Discover now