Kochani przybywam z kolejnym rozdziałem ;) Wklejam na szybkiego, mam nadzieję, że Wam się spodoba po tym drobnym zastoju ^^
— Byłeś na przyjęciu.
Naruto spokojnie rozebrał się z płaszcza, a następnie podał go Hinacie. Dziewczyna ukłoniła się lekko z beznamiętnym wyrazem twarzy i sprawnie powiesiła odzienie na wieszaku.
— Owszem — odparł, w końcu przenosząc spojrzenie na opierającą się o ścianę Karin. Czerwonowłosa prychnęła lekko, widać było, że nie jest zbyt zadowolona.
Namikaze mimo tego nie przejmował się kuzynką. Bezczelnie zlekceważył jej istnienie i ruszył w stronę schodów.
Głos Karin jednakże mu na to nie pozwolił:
— Jak możesz tak się zachowywać? — warknęła, kiedy ją już wyminął. — Byłeś tak blisko Uchihy... jesteś tak głupi, kuzynie, czy tylko udajesz?
Przystanął. Błękitne oczy zalśniły wrogo. Stał do kobiety plecami, a jednak i tak wyczuła tę złowrogą aurę. Przegięła, wiedziała o tym.
Odwrócił się powoli, a potem w ułamku sekundy stał tuż przed nią. Dłoń zacisnął na gardle Karin, na co ta jedynie zdążyła stęknąć.
— Nie mogę go jeszcze zabić — szepnął, dalej dziwnie opanowany. — Jeżeli to zrobię, cała rodzina Uchiha wykończy mnie szybciej, niż zdążyłbym powiedzieć swoje imię. A co do przyjęcia...
— To ty jesteś głupia, że się tam pojawiłaś. Myślisz, że lord Hyuuga cię nie widział? Nie bądź naiwna i nie daj się zabić, Karin. — Z każdym kolejnym słowem uścisk robił się luźniejszy, aż całkowicie ręce mężczyzny puściły. Naruto z westchnieniem posłał jej ostatnie zrezygnowane spojrzenie, po czym ruszył ponownie do swojej sypialni.
Czerwonowłosa patrzyła za nim, masując obolałą szyję.
— Twój pan mnie czasem przeraża — osądziła z lekkim uśmieszkiem. Hinata jedynie drgnęła, dalej skrywa w cieniu korytarza. — Mam wrażenie, że zanim śmierć go dopadnie, mnie dopadnie on...
— Śmierć nie dopadnie mojego pana.
Karin drgnęła zdziwiona. Nie posądzała tę kruchą dziewczynę o taką siłę zawartą w głosie.
— Nigdy — dodała sucho.
***
Naruto zmęczony opadł na łóżko. Słowa Karin, wcześniejsza walka i jeszcze spotkanie ze starą wiedźmą doprawdy doprowadziły go do zmęczenia, ale równocześnie do niewyjaśnionej irytacji. Najchętniej wyżyłby się teraz. Znalazł jakieś przystojne, umięśnione ciało i uprawiał dziki seks.
Tyle, że przed oczami miał tylko jedną osobę, która mogła zapewnić mu upojną noc...
Pomimo zmęczenia wstał i udał się w kierunku otwartego okna. Sprawnie wdrapał się na parapet i już po chwili zeskoczył z rynny na ziemię.
Dalej było chłodno i deszcz lekko siąpił. Naruto zacisnął zęby, czując dreszcze na ciele. Zbytnio się tym nie przejął. Już po chwili zmierzał do jednego z pobliskich hoteli.
Dobrze, że po bankiecie, który odbył się w mieścicie, Sasuke zdecydował się pozostać na noc w Konosze.
***
Pukając do drzwi, wiedział, że jest to ryzykowne zagranie. Rzec można — głupota. Niemniej czuł, iż musi to zrobić. Pierzyć się z nim do szaleństwa, bez obaw, bez niepokojących myśli. To dziwne, bo przecież to był jego wróg... jego nemezis.
![](https://img.wattpad.com/cover/106007411-288-k578923.jpg)
YOU ARE READING
Śmiertelne Zagranie || SasuNaru ✔
FanfictionTo już nie jest gra, a prawdziwa walka. Walka o przetrwanie. Ród Uchiha to jeden z najpotężniejszych, arystokratycznych rodów. Mają wszystko - wygląd, pieniądze, władzę... Mają także swoje krwawe sekrety... Zaś Namikaze Naruto to jeden z najlepszych...