ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

1K 114 14
                                    

Jak już wspomniałam @Trollek28 pobiłam chyba jakiś swój rekord życiowy w pisaniu rozdziałów, albowiem dzisiaj napisałam trzy. To jest drugi, ale za chwilę również postaram się opublikować ten trzeci ;) Mam nadzieję, że cieszycie się z mojego przypływu weny, tak jak i ja :D

Możliwe, że ten rozdział Was zaskoczy... Dajcie znać więc jak wrażenia ;)

Kieliszek z czerwonym płynem przechylił się nieznacznie. Oczy zafascynowane chłonęły ten widok, gdy krew prawie spłynęła na ziemię. Jednakże szybki kolejny ruch ręki i z powrotem szklane naczynie trwało prosto.

— Znowu tam stoi? — zapytał mimochodem, nie zerknąwszy na swego sługę. Ten pochylił się lekko i wyszeptał:

— Tak, mój lordzie.

Lord Hyuuga nie musiał podchodzić do okna, by wiedzieć, gdzie konkretnie się skrywała. Pod osłoną latarni, nieudolnie udawała dziwkę, myśląc, że jest bystrzejsza od niego. Prawdę mówiąc, nawet jego sługa w tej kwestii przewyższał inteligencją tę małą laleczkę.

— Zaczyna mnie poważnie irytować — stwierdził.

Oczywiście zaczerpnął informacji, kim była, jak tylko wyczuł, że ktoś go bacznie obserwuje. Śledzi jego poczynania, zapamiętuje jakie miejsca odwiedza, kogo spotyka. Liczy na jakiś poważny błąd. Ale Hyuuga nie miał zwyczaju takowego popełniać.

— Czegoś oczekujesz, mój lordzie?

Lord w końcu przeniósł spojrzenie na sztywno stojącego mężczyznę w uniformie. Dłonią ów jegomość poprawił zsuwające się z nosa okulary. Kabuto był mu bezwzględnie oddany, a co najważniejsze — również był wampirem.

— Karin, tak ma na imię ta dziewczyna? — zapytał mimochodem, pomimo że nie potrzebował zapewnienia.

— Tak, mój lordzie. Jak głoszą plotki pochodzi z jakiegoś nieprawego łoża. Nie posiada żadnej rodziny — padła bezbarwna odpowiedź. Tylko suche fakty, pomyślał Hyuuga.

— Dobrze, niech ci będzie — machnął od niechcenia ręką. Kabuto uśmiechnął się, tęczówki zaś zalśniły wrogo spod idealnie wyczyszczonych szkieł. — Zajmij się tą dziwką.

Trzy sekundy później Lord Hyuuga przesiadywał sam w ciemnym, nieprzyjazny gabinecie, z myślą, że oto pozbywa się kolejnego natarczywego problemu.

***

Kobieta uśmiechnęła się zalotnie do kolejnego przechodnia. Wyglądał na bogatego i widocznie właśnie wychodził z hotelu, w którym zatrzymał się Lord Hyuuga. Tym lepiej. Jednakże uśmiech zamarł na jej twarzy w tym samym momencie, gdy ujrzała wysuwające się kły.

Była szybka. Lata treningów nie pozwoliły na zastanowienie się, wyprowadzenie z równowagi, zachwianie pewności siebie. Sztylet zalśnił w blasku latarni, gdy wampir doskoczył do niej.

Była szybka, ale nie na tyle, by uniknąć kolejnego, sprawnego ataku. Zęby wbiły się w jej ramie, odrywając fragment skóry.

Warknęła, ale nie pozwoliła sobie opuścić gardy. Bolało jak skurwysyn, czuła, że krew spływa nieprzyjemnie po całej ręce, plamiąc bezczelnie jej ulubioną suknie. Nie zastanawiała się nad tym, adrenalina w jej żyłach i tak sprawiła, że ból nie był na tyle mocny, co w rzeczywistości.

Zamachnęła się, gdy szarowłosy oblizał lubieżnie wargi. Niemniej ze śmiechem zrobił niedbały unik. Bawił się z nią. I po tym wiedziała, że tak oto dobiega jej koniec. A trzydzieści dziewięć nacięć na zawsze pozostanie w tym stanie, nie będzie więcej, ani mniej.

Śmiertelne Zagranie || SasuNaru ✔Where stories live. Discover now