[4] ᴘoᴋᴀᴛɴᴀ

5.4K 336 56
                                    

ᴀɴᴀʙᴇʟʟᴇ

Zgodnie ze wskazówkami, które dostaliśmy od profesora Dumbledore'a dotarliśmy na ulicę Pokątną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zgodnie ze wskazówkami, które dostaliśmy od profesora Dumbledore'a dotarliśmy na ulicę Pokątną. W mojej kieszeni pobrzękiwał złoty kluczyk, przypominający mi o mojej małej fortunie ukrytej w podziemiach banku Gringotta. Czułam się z tym głupio; to nie było fair, że ja odziedziczyłam fortunę, a Tom musiał zadowolić się funduszami szkoły.

— Tom, poszedłbyś ze mną po pieniądze? — zapytałam, nerwowo okręcając kosmyk moich rudych włosów na palcu.

— Oczywiście.

Z ulgą stwierdziłam, że w głosie mojego przyjaciela nie było urazy.

*

Wycieczki po banku Gringotta zdecydowanie nie mogę zaliczyć do najlepszych. Korytarze cuchnęły stęchlizną, a gobliny sprawiały fatalne wrażenie. Na szczęście już się to skończyło, a ja podążałam z Riddlem do sklepu różdżkarskiego. Poprzecierany drewniany szyld wskazał nam, że jesteśmy na miejscu, choćby nie było najładniejsze. Mimo to magiczna aura roztaczająca się wokół niego przyciągała mnie niczym magnes żelazo. Z zaciekawieniem pchnęłam drzwi, które ustąpiły z cichym zgrzytem.

— Dzień dobry. — za moimi plecami rozległ się spokojny głos. — Pierwsza różdżka, tak? Kto pierwszy, panna Gryffindor, czy pan Riddle?

Popchnęłam Toma w stronę sprzedawcy, a gdy posłał mordercze spojrzenie, odpowiedziałam mu słodkim uśmiechem.

— Dasz radę... Tomusiu. — szepnęłam mu do ucha.

Chłopak zacisnął zęby i podszedł do starszego mężczyzny który — jak się okazało — miał na imię Garrick Olivander.

— Ta będzie idealna! — powiedział po kilkunastej próbie dobrania brunetowi różdżki. — Cis i pióro feniksa. Trzynaście i pół cala. Sztywna. Proszę spróbować, no dalej! — ponaglił Toma sprzedawca. Chłopak wziął ją do ręki, a z końca różdżki trysnęło zielone światło.

— Teraz ty, moja droga. — tym razem pan Garrick zwrócił się do mnie.

Niepewnie do niego podeszłam, więc podał mi pierwszą różdżkę. Nie pasowała. Następna także, jeszcze kolejna podobnie. Wypróbowałam już chyba dwadzieścia różdżek, kiedy Ollivander poszedł na zaplecze i wyjął z niego bogato zdobione, drewniane pudełeczko. Podał mi je niepewnie, a ja wyjęłam z niego różdżkę. Kiedy wzięłam ją do ręki, poczułam dziwne mrowienie w koniuszkach palców, a z końca patyka trysnął złoty promień.

— Niesamowite. Doprawdy, niesłychane. — wymruczał bardziej do siebie, niż do mnie.

— Przepraszam, ale co jest takie niesamowite? — spytałam.

— To, że mam przed sobą właścicielkę jednej z najpotężniejszych różdżek na świecie. — uśmiechnął się. — Dąb, dwanaście cali, giętka. A rdzeń... rdzeń wykonany jest z kolca chimery. Do tej pory udało się znaleźć tylko jeden taki. Potężny rdzeń dla potężnej czarodziejki.

*

Kiedy skończyliśmy z zakupami, moją uwagę przyciągnął szyld sklepu ze zwierzętami.

— Chodź, Tom, idziemy! — rozentuzjazmowałam się.

— Mnie jakoś nie ciągnie do zwierząt. — oznajmił chłopak. — Idź sama, ja poczekam.

Weszłam więc do sklepu przepełnionego różnymi stworzeniami. Moją uwagę przyciągnął kot o złotawym futrze i mistycznym wyglądzie.

— Poproszę tego kota. — powiedziałam do sprzedawczyni.

— Kota? — spytała zdziwiona. — My nie sprzedajemy kotów.

— A ten tutaj? — wskazałam moją ulubienicę.

— Było mówić, że chodzi ci o kuguchara.* — oznajmiła. — Trzydzieści galeonów.

Zapłaciłam i wzięłam na ręce zwierzątko, które zamruczało z lubością.

— Jak się masz, Tine?

* — W czasach Toma do kupna kuguchara niepotrzebna była licencja.

Anabelle Gryffindor ↯ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz