#27 Zakon

1.5K 98 2
                                    

Pov Ana
Od tego incydentu unikałam Toma. On nawet nie próbował ze mną porozmawiać. Na lekcji eliksirów Slughorn patrzy się na nas smutnym wzrokiem. Choć nie wie o co poszło wie, że o coś poważnego.
Sama nawet przyłapywałam się na patrzeniu na niego. Ludzie w szkole chociaż już się go bali to teraz jak przechodzi koło nich to wszystkie rozmowy milkną.
Raz, przyłapałam go jak patrzy na mnie ze smutkiem ale.... potem to zniknęło.
Pękło jak bańka mydlana. Było. Puf! Nie ma.
Oczywiście ja i reszta nie zostawimy sprawy ze śmierciożercami. Cały czas próbujemy wymyślić sposób. Uzgodniliśmy, że stworzymy podobną grupę, tylko taką która będzie pomagać mugolom i powstrzymać śmierciożerców, ale to nie takie łatwe. Musimy wszystko przygotować.

- Ana, powrót na ziemię. - Sam machała mi ręką przed twarzą. Dopiero po chwili skapnęłam się, że nie słuchałam rozmowy.

- Przepraszam, zamyśliłam się. - Wszyscy siedzieliśmy u puchonów i uzgadnialiśmy sprawy z grupą.

- Rozmawialiśmy o nazwie. - Powiedziała Mija.

- Sądzę, że lepiej będzie jak uzgodnimy inne sprawy. Nazwą zajmiemy się na końcu. - Powiedziałam a reszta pokiwała głowami.

- Może czym się kierujemy? - Zaproponowała Hoope stukając piórem w pusty pergamin.

- Bezpieczeństwem mugoli i czarodziejów. - Powiedziałam a Hoope szybko coś napisała.

- A grupy? - Spytała się Mija.

- Hmm? - Nie zrozumiałam.

- No wiesz. Na przykład ta i ta spece od eliksirów. Ta i ta w walce. No i ktoś musi tym kierować. - Wszyscy potwierdzili jej słowa.

- Mam pomysł. Może zrobimy dwie grupy. W każdej jeden szef. A jedną osoba będzie pomiędzy, czyli nie będzie ani w tej ani w tej grupie tylko będzie dowodzić obiema grupami. - Mark uśmiechnął się.

- To dobry pomysł. Tylko jak będą te grupy.

- Najpierw wybierzmy dowódcę. - Powiedziały bliźniaczki.

- Ja odrazu głosuję na Ane. - Moony założyła ręce na klatce piersiowej.

- Co, ja?! - Moony pokiwała głową.

- Black ma rację. Ana najbardziej się nadaje. - Powiedziła Sam a reszta przytaknęła.

- Bierzesz pracę? - Spytała się Mija a reszta się zaśmiała.

- Pod warunkiem, że ja mogę wybrać tych dwóch kapitanów. - Uśmiechnełam się a reszta pokiwała głowami.

- Moony i Sam. - Dziewczyny były zdziwione ale zgodziły się zostać kapitanami. Pewnie nawet beze mnie by nimi zostały.

Po kilku minutach zostały połączone drużyny.

Drużyna Monny:
Hoope, Mi i Li.

Drużyna Sam:
Hanna, Mija i Mark.

- Została tylko przysięga i nazwa. Hoope mogłabyś zrobić zbiór zasad?

- Jasne.

- A kiedy byś tak skończyła?

- Z pomocą magii to jeszcze dziś.

- Dobra, jutro jest sobota więc poproszę Dropsa żebyśmy spali w tym samym pokoju.

- Dobra. - Wyszłam z dormitorium i ruszyłam w stronę gabinetu Dropsa.
Kiedy byłam w połowie drogi zobaczyłam jak z naprzeciwka idzie Tom ze swoją świtą.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku, on także patrzył mi w oczy. Mijając się oboje delikatnie odwróciliśmy do siebie głowy, ale żadne z nas się nie zatrzymało. Otrząsnęłam się i kontynuowałam wędrówkę do gabinetu Dumbledora.
Cicho zapukałam a po drugiej stronie drzwi usłyszałam zaproszenie. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Drops stał przy oknie, koło klatki z feniksem.

Anabelle Gryffindor ↯ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz