[5] ᴛᴇʟᴇᴘoʀᴛᴀcᴊᴀ ɪ czᴇʀᴡoɴᴀ ʟoᴋoᴍoᴛʏᴡᴀ

5.3K 305 97
                                    

ᴀɴᴀʙᴇʟʟᴇ

Kiedy wstałam, za nadal brudnym oknem dostrzegłam pierwsze promienie — wrześniowego już — słońca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy wstałam, za nadal brudnym oknem dostrzegłam pierwsze promienie — wrześniowego już — słońca. Wstałam z białego, metalowego łóżka z cichym skrzypnięciem i przeklinając w duchu tak małą kabinę, wzięłam prysznic. Już czysta nałożyłam prostą, białą koszulę, czarną spódnicę za kolana i również czarne, lakierowane baleriny. Następnie związałam moje rdzawe włosy w wymyślnego warkocza i zadowolona z siebie wyszłam z łazienki. Zauważyłam, że Tom także nie śpi i siedzi na łóżku, uśmiechając się złośliwie.

— Wiesz, że za pięć minut będzie tu profesor Dumbledore?

— To już? Chodź, musimy się zbierać! — rzuciłam, łapiąc kufer i klatkę z moim kougharem.

Szybko zbiegłam na parter, gdzie czekał już uśmiechający się promiennie Albus.

— Złapcie mnie za ramię. — powiedział, a my posłusznie się go chwyciliśmy.

Nagle poczułam dziwne szarpnięcie w okolicach pępka, a świat wokół nas niebezpiecznie zawirował. Gdy wylądowaliśmy na King's Cross, ledwo powstrzymałam odruch wymiotny.

— Co to u licha było? — spytałam.

— Teleportacja. Szczerze mówiąc, dziwię się, że tak dobrze to znieśliście.

— Rzeczywiście, znieśliśmy to świetnie.

— Aby dostać się na peron dziewięć i trzy czwarte, musicie zrobić jeszcze jedną rzecz. — powiedział profesor, puszczając moją uwagę mimo uszu. — Widzicie tę ścianę? Musicie
w nią wjechać. Jeśli się boicie, to pobiegnijcie. — niechętnie przytaknęłam i pobiegłam prosto na ścianę. Mimo wszystko wcale się nie rozbiłam, a przedostałam na wcześniej wspominany peron. Obejrzałam się, chcąc się upewnić, że Marvolo także dotarł.

Zajęliśmy pusty przedział dużej, czerwonej lokomotywy. Wdałam się w miłą pogawędkę z Riddlem, gdy do przedziału wszedł platynowłosy chłopak.

— Czy mógłbym się dosiąść? Wszystkie przedziały są zajęte.

— Oczywiście. — odpowiedziałam z uśmiechem.

— Jestem Cetus Malfoy, a wy?

— Ja nazywam się Anabelle Gryffindor, ale możesz mówić mi Ana, lub Belle. To za to jest Tom Riddle.

Kilka minut później chłopcy zawzięcie dyskutowali, a mnie szczerze mówiąc, zaczynało to nudzić. Postanowiłam więc pochodzić po przedziałach i poznać jakieś ciekawsze osoby.

Pociągiem wstrząsnęło potężne szarpnięcie, najprawdopodobniej jakaś awaria. Nie ustał długo na nogach, które zaczęły plątać się w niestabilnych pozycjach. Pod koniec całego przedstawienia przewróciłam się i dosłownie wpadłam do otwartego przedziału.

— Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło. — wykrztusiłam, czując na sobie spojrzenie fiołkowookiej brunetki, zajmującej siedzenie naprzeciw.

— Nic się nie stało. W sumie samej jest tu trochę nudno. — wzruszyła ramionami. — Tak w ogóle, to jestem Monosceros Black, ale pozostanę przy zdrobnieniu Moony.

— Anabelle Gryffindor, chociaż wolę Ana lub Belle. — odpowiedziałam.

— Gryffindor? Jakim cudem masz nazwisko identyczne z jednym z założycieli Hogwartu? Może jesteś z nim spokrewniona?

— To dość prawdopodobne.

— Najpewniej więc trafisz do Gryffindoru. Tak między nami, to też mam nadzieję się tam znaleźć. — westchnęła.

— Myślę, że masz na to duże szanse.

*

Pociąg zaczął zwalniać, by po chwili zatrzyma się na peronie w Hogsmeade. Z pojazdu wylała się fala uczniów, a ja starałam się zgrabnie ich wymijać, ściskając Moony za rękę.

— Pierwszoroczni do mnie! — zagrzmiał basowy głos należący najpewniej do gajowego Hogwartu, Oggy'ego.

Zgodnie z poleceniem podeszłam do mężczyzny, przy którym zebrała się sprawą grupka, w której nie mogłam dostrzec Toma. Westchnęłam cichutko i wsiadłam do łodzi stojącej przy brzegu jeziora, szczelnie opatulając się szatą. Razem ze mną wsiadła Black, a ja utkwiłam wzrok w lśniącej tafli.


Anabelle Gryffindor ↯ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz