ᴀɴᴀʙᴇʟʟᴇ
Kiedy wstałam, za nadal brudnym oknem dostrzegłam pierwsze promienie — wrześniowego już — słońca. Wstałam z białego, metalowego łóżka z cichym skrzypnięciem i przeklinając w duchu tak małą kabinę, wzięłam prysznic. Już czysta nałożyłam prostą, białą koszulę, czarną spódnicę za kolana i również czarne, lakierowane baleriny. Następnie związałam moje rdzawe włosy w wymyślnego warkocza i zadowolona z siebie wyszłam z łazienki. Zauważyłam, że Tom także nie śpi i siedzi na łóżku, uśmiechając się złośliwie.
— Wiesz, że za pięć minut będzie tu profesor Dumbledore?
— To już? Chodź, musimy się zbierać! — rzuciłam, łapiąc kufer i klatkę z moim kougharem.
Szybko zbiegłam na parter, gdzie czekał już uśmiechający się promiennie Albus.
— Złapcie mnie za ramię. — powiedział, a my posłusznie się go chwyciliśmy.
Nagle poczułam dziwne szarpnięcie w okolicach pępka, a świat wokół nas niebezpiecznie zawirował. Gdy wylądowaliśmy na King's Cross, ledwo powstrzymałam odruch wymiotny.
— Co to u licha było? — spytałam.
— Teleportacja. Szczerze mówiąc, dziwię się, że tak dobrze to znieśliście.
— Rzeczywiście, znieśliśmy to świetnie.
— Aby dostać się na peron dziewięć i trzy czwarte, musicie zrobić jeszcze jedną rzecz. — powiedział profesor, puszczając moją uwagę mimo uszu. — Widzicie tę ścianę? Musicie
w nią wjechać. Jeśli się boicie, to pobiegnijcie. — niechętnie przytaknęłam i pobiegłam prosto na ścianę. Mimo wszystko wcale się nie rozbiłam, a przedostałam na wcześniej wspominany peron. Obejrzałam się, chcąc się upewnić, że Marvolo także dotarł.Zajęliśmy pusty przedział dużej, czerwonej lokomotywy. Wdałam się w miłą pogawędkę z Riddlem, gdy do przedziału wszedł platynowłosy chłopak.
— Czy mógłbym się dosiąść? Wszystkie przedziały są zajęte.
— Oczywiście. — odpowiedziałam z uśmiechem.
— Jestem Cetus Malfoy, a wy?
— Ja nazywam się Anabelle Gryffindor, ale możesz mówić mi Ana, lub Belle. To za to jest Tom Riddle.
Kilka minut później chłopcy zawzięcie dyskutowali, a mnie szczerze mówiąc, zaczynało to nudzić. Postanowiłam więc pochodzić po przedziałach i poznać jakieś ciekawsze osoby.
Pociągiem wstrząsnęło potężne szarpnięcie, najprawdopodobniej jakaś awaria. Nie ustał długo na nogach, które zaczęły plątać się w niestabilnych pozycjach. Pod koniec całego przedstawienia przewróciłam się i dosłownie wpadłam do otwartego przedziału.
— Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło. — wykrztusiłam, czując na sobie spojrzenie fiołkowookiej brunetki, zajmującej siedzenie naprzeciw.
— Nic się nie stało. W sumie samej jest tu trochę nudno. — wzruszyła ramionami. — Tak w ogóle, to jestem Monosceros Black, ale pozostanę przy zdrobnieniu Moony.
— Anabelle Gryffindor, chociaż wolę Ana lub Belle. — odpowiedziałam.
— Gryffindor? Jakim cudem masz nazwisko identyczne z jednym z założycieli Hogwartu? Może jesteś z nim spokrewniona?
— To dość prawdopodobne.
— Najpewniej więc trafisz do Gryffindoru. Tak między nami, to też mam nadzieję się tam znaleźć. — westchnęła.
— Myślę, że masz na to duże szanse.
*
Pociąg zaczął zwalniać, by po chwili zatrzyma się na peronie w Hogsmeade. Z pojazdu wylała się fala uczniów, a ja starałam się zgrabnie ich wymijać, ściskając Moony za rękę.
— Pierwszoroczni do mnie! — zagrzmiał basowy głos należący najpewniej do gajowego Hogwartu, Oggy'ego.
Zgodnie z poleceniem podeszłam do mężczyzny, przy którym zebrała się sprawą grupka, w której nie mogłam dostrzec Toma. Westchnęłam cichutko i wsiadłam do łodzi stojącej przy brzegu jeziora, szczelnie opatulając się szatą. Razem ze mną wsiadła Black, a ja utkwiłam wzrok w lśniącej tafli.
CZYTASZ
Anabelle Gryffindor ↯ Tom Riddle
FanfictionNa podniszczonym, kamiennym parapecie sierocińca Wool's siedział Tom. Za przybrudzoną, spękaną szybą chłopiec dostrzegał dzieci bawiące się na podwórku. Dzieci, które się go bały. Usta bruneta wygięły się w złowieszczym uśmiechu, który zdecydowanie...