#17 Wracamy

1.8K 110 3
                                    

Pov Ana
Wakacje. Dla niektórych czas żeby odpocząć, dla mnie czas największych tortur.
Moony także wyglądała jakby wolała zostać. Westchnęłam cicho.

- Dziewczyny, chodźcie na śniadanie pożegnalne. - Dziewczyny razem ze mną ruszyły w stronę drzwi. Szliśmy korytarzami rozmawiając
i śmiejąc się, po drodze wpadliśmy na resztę, naszej wesołej drużyny.

- Widzimy się po gadaninie Dipeta? - Sam uśmiechnęła się do nas.

- Jasne. Jak skończy gadać odrazu spotykamy się w naszym kochanym kącie. - Odwzajemniłam uśmiech. W tym kącie gadaliśmy na początku
a potem jakoś już tak zostało, niektórzy ludzie nawet przestali na nas się dziwnie patrzec.
Kiedy weszliśmy do WS usiedliśmy przy swoich stołach
i czekaliśmy aż Dipet zacznie gadać.

- W tym roku się bardzo staraliście. Jak już pewnie wiecie puchar quidicza w tym roku idzie w ręce Slytherinu. - Przy domu węża wybuchły głośne oklaski.
Niestety w tym roku tylko nas uczono a za rok zaczniemy grać prawdziwe mecze. - Lecz puchar domu idzie w ręce Gryfindoru. Brawo bardzo się staraliście. Innym domom także gratuluję. - Tym razem przy naszym stole wybuchła radość. Na stołach pojawiło się jedzenie a ludzie zaczęli za sobą rozmawiać. Szybko coś zjadłam i poszłam
z Moony i bliźniakami do naszej miejscówy. Po chwili pojawiła się reszta.

- Wszystko gotowe? - Spytałam się. Oczywiście musieliśmy przygotować specjalne pożegnanie.

- Tak. Wszystko powinno się zacząć za jakieś... - Misia przerwała i popatrzyła na zegarek. - Dwie minuty.

- Dobrze, teraz tylko czekać. - Uśmiechnęłam się. Po tych dwóch minutach przez drzwi wielkiej sali weszły zbroje. Zaczęły rzucać balonami
z kolorową farbą my szybko wyciągnęłyśmy miotły które przedtem schowaliśmy. Wzbiliśmy się w powietrze biorąc do siebie osoby które sobie nie radziły z lataniem.

- WESOŁYCH WAKACJI!! - Krzyknęliśmy i po ataku zbroi bezpiecznie wyladowaliśmy na ziemi. Oczywiście Mcgonagal zaczęła na nas gadać ale już nic nie mogła nam zrobić.
Wyszliśmy z Hogwartu
i ruszyliśmy w stronę pociągu.
Czas minął nam na wygłupianiu się ale niestety wszystko mija. Pożegnałam się i zaczęłam szukać Riddla.

- Tutaj jesteś. - Usłyszałam głos za sobą. Tak się przestraszyłam, że gwałtownie się odwróciłam. Zobaczyłam Riddla. Nic nie mówiąc ruszyłam w stronę śrocińca. Kiedy doszliśmy pod bramę piekieł na spotkanie
z nami wyszła pani Cole z miną skazańca. Taak bardzo się cieszy, że nas widzi.

- Idźcie się rozpakować. - Bez słowa ruszyłam do pokoju mojego i kolesia za mną.
Położyłam walizkę na swoim łóżku i westchnęłam. Usłyszałam jak w okno coś cicho uderza, zobaczyłam Magica. Otworzyłam mu okno i wzięłam list od Moony. Otworzyłam go
i zaczęłam czytać.

Droga Ano!
Jak tam u ciebie? Ja nawet nie zdążyłam wejść do domu a już dostałam ochrzan. Mam nadzieję, że u ciebie jest lepiej.
Moony Black

Szybko napisałam odpowiedź
i podałam ją Magicowi. On odleciał a ja zaczęłam się rozpakowywać. Mogłabym siedzieć w tym pokoju i siedzieć ale niestety musiałam się udać na kolacje. Usiadłam przy stole
i zjadłam jedną kanapkę
i herbatę. Po kolacji poszłam do toalety się umyć i przebrać. Wiedziałam, że nie zasnę ale jak pani Cole wejdzie do pokoju sprawdzić czy śpimy to będę musiała symulować.
Siadłam na łóżku i wzięłam książkę z OPCM i zaczęłam czytać. Czytanie przetrwał mi Riddl wchodzący do pokoju. Usiadł na swoim łóżku i zamyslił się. Kiedy już się znudziłam odłożyłam książkę i położyłam się myśląc co teraz mam robić. Ehh... kiedyś gadała bym
z Tomem a teraz to se mogę patrzeć w sufit. Postanowiłam postarać się zasnąć. O dziwo zasnęłam odrazu.

Sen
Biegnę przez korytarz. Znam ten korytarz... to Hogwart. Wszędzie słychać krzyki, nie wiem co się dzieje. Nawet nie wiem gdzie biegnę. Czuję się jakbym musiała jak najszybciej się tam dostać ale gdzie to nie wiem. Otwieram jakieś drzwi i...

Koniec snu

Obudziłam się i zobaczyłam, że jest środek nocy. Tom spał odwrócony do mnie plecami. Położyłam się na plecach
i zamknęłam oczy. No nie, nie zasnę. Zaczęłam się przewracać na boki ale jak nie zasnęłam tak nie zasnęłam. A niech ten sen szlag strzeli. Ten sen był taki prawdziwy. Westchnęłam cicho. Usłyszałam jak łóżko Toma zaskrzypiało a po chwili położył się do mnie. Odwróciłam się do niego zdziwiona.

- Strasznie się wiercisz, spać ludziom nie dajesz. - Powiedział zaspany i zamknął oczy nie zwracając uwagi na mnie. Odwróciłam się do niego plecami i znów próbowałam zasnąć. Tym razem się udało i nic mi się nie śniło.

Widzę feniksa w płomieniach. On niesie nadzieję i lepsze jutro. Feniks potrafi znów się narodzić z popiołu ale czy ludzie tak potrafią?
Nie.
Ale przecież to Hogwart. Wszystko jest możliwe.

Przepraszam za długą nie obecność ale internet
w telefonie zaczął mnie zawodzić ale na szczęście jest już dobrze. 😊
Dzisiaj krótszy rozdział ale już nie długo postaram się dodać dłuższy😅.

Ciao!!

Anabelle Gryffindor ↯ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz