Pov Ana
Patrzyłam za okno w pociągu i czekałam aż wreszcie przylezą moi przyjaciele.
Nagle drzwi od przedziału gwałtownie się otworzyły a przez nie wszedła cała moja wesoła zgraja debili.
Przez chwilę były przytulasy i gadanie jak to się zmieniliśmy z wyglądu. No bo oczywiście z charakteru to nadal byliśmy walniętymi dziećmi.- No ja wam mówię! Wchodzę sobie do salonu. Patrze.
A tam matka w różowo brązowych włosach wydziera się na przestraszoną fryzjerke!
Myślałam, że umrę tam ze śmiechu! - Po chwili podróży Moony zaczęła nam opowiadać o tym co się u niej działo.- Ale tej kobiecie nic się nie stało? - Spytała zmartwiona Hannah.
- Nie, nie. Była z mężem który ją zabrał bezpiecznie do domu. - Powiedziała Moony na co wszyscy odetchneliśmy z ulgą.
Siedziałam przy stole Gryfindoru i czekałam aż tiara przydzieli pierwszo rocznych.
Gdy już wszyscy siedzieli przy swoich stołach dyrektor jeszcze przypomniał o zasadach.
Zjadłam dwie kanapki i przyjrzałam się nowym gryfonom.
Kilka miejsc dalej ode mnie siedziała blondynka z brązowymi oczami a koło niej siedział chłopak z czarnymi włosami i szarymi oczami.
Patrzyłam tak na nowe twarze aż popatrzyłam się na chłopaka który siedział przede mną.
Miał czarne włosy i brązowe oczy, miał też okrągłe okulary.
Chłopak wyczuwając moje spojrzenie popatrzył się na mnie a po chwili się uśmiechnął.- Hej, jestem Fleamont Potter. - Przywitał się i wyciągnął rękę w moją stronę. Także wyciągnęłam ręke i lekko nią potrząsłam.
- Witaj, Anabel Gryfindor ale mów do mnie Ana. - Chłopak popatrzył się na mnie zdziwiony a kiedy zobaczyłam, że chce zadać pytanie to mu przerwałam.
- Tak, jestem spokrewniona z Gryfindorem. - Uśmiechnęłam się lekko. A chłopak po chwili też się uśmiechnął, miał coś powiedzieć ale prefekt zaczął wołać pierwszo rocznych.
- Do zobaczenia. - Powiedział i wstał od stołu i wyszedł z wielkiej sali z resztą pierwszo rocznych.
- Kto to był? - Spytała się Moony.
- Nowy uczeń. - Odpowiedziałam.
- Trzeba się już powoli zbierać. - Powiedziała Hope siadając obok Moony.
- Macie rację. Tylko ja jeszcze pójdę pospacerować na Błoniach. - Powiedziałam. Wyszliśmy z wielkiej sali, pożegnałam się i powoli zaczęłam iść w kierunku błoni.
Usiadłam pod drzewem, tym pod którym zawsze siedziałam z Tomem. Kiedy tylko w mojej głowie pojawił się obraz tego chłopaka to zachciało mi się płakać.
Mój były najlepszy przyjaciel.
Miał mnie kórwa nigdy nie zostawić.
Nie myśl o nim to przeszłość...
A przeszłość zostawia się w tyle.
Podciągnęłam nogi pod brodę i tak siedziałam do póki nie usłyszałam kroków.- Hej, Ana! Co robisz? - Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Fleamonta.
- Hej. Siedzę sobie. - Uśmiechnęłam się.
- Mogę posiedzieć z tobą?
- Jasne. - Chłopak usiadł obok mnie i zaczął ze mną rozmawiać.
Opowiadał mi o sobie i swojej rodzinie. Świetnie nam się rozmawiało.
Niestety zaczęło się ściemniać, pożegnałam się z Potterem i ruszyłam do wieży Gryfindoru.
Kiedy szłam jednym z korytarzy usłyszałam znajomy głos.
Czy tylko ja muszę wpadać w tarapaty!-... Co o tym sądzisz? - Zajrzałam delikatnie za ściany i zobaczyłam Mulcibera, Malfoya, Elsowa i... Toma.
Czemu po prostu nie przejdę koło nich jakby nigdy nic?
Bo jestem ciekawska. Proste.- Nie podoba mi się to. - Powiedział Riddl patrząc na jakąś kartkę.
- Za dużo tych szlam. - Powiedział Mulciber.
- Stanowczo za dużo. Trzeba coś z tym zrobić. - Zadrżałam słysząc głos Toma.
- Tylko co? - Spytał Malfoy.
- Jak to co? Załatwić. - Zasłoniłam usta by nie krzyknąć.
- A Ana? - Mulciber popatrzył się na Toma.
- Co z nią? - Zapytał i popatrzył się groźnie na przyjaciela.
Josh nie odpowiedział.
Wyszłam z ukrycia i minęłam ich jak gdyby nigdy nic.
Wysłali mi zdziwione spojrzenie ale to zignorowałam.Kiedy weszłam do dormitorium to chwilę pogadałam z dziewczynami a potem położyłam się spać.
Nigdy cię nie zostawię!
I tak prędzej czy później cię nie będzie.
Będziemy zawsze przyjaciółmi!Będziemy niedługo wrogami.
Lubie cię!Tak naprawdę cię kocham ale ci tego nie powiem...
CZYTASZ
Anabelle Gryffindor ↯ Tom Riddle
FanfictionNa podniszczonym, kamiennym parapecie sierocińca Wool's siedział Tom. Za przybrudzoną, spękaną szybą chłopiec dostrzegał dzieci bawiące się na podwórku. Dzieci, które się go bały. Usta bruneta wygięły się w złowieszczym uśmiechu, który zdecydowanie...