Rozdział 3

22.6K 1.2K 841
                                    

Alan
Następnego dnia na lekcji nauczyciel prawie w ogóle na mnie nie patrzył. Nawet pomimo tego, że specjalnie prawie cały czas się na niego gapiłem. Wyglądał, jakby mnie po prostu ignorował. W sumie poprzedniego dnia wyszedłem od niego bez słowa i nie wiedziałem, czy w ogóle miałem jeszcze przyjść na korepetycje. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby je odwołał po tym, co zrobiłem ostatnio.
Czekałem ze zniecierpliwieniem na koniec lekcji, słuchając jego bezsensownego gadania i co chwilę zerkając na zegarek. Gdy w końcu lekcja się skończyła, zacząłem się pakować z ociąganiem tak, by zostać w klasie jako ostatni. Widziałem kątem oka, że większość uczniów od razu rzuciła się w stronę drzwi i wypadła na korytarz. Już po chwili nikogo nie było. Wtedy zarzuciłem plecak na ramię i ruszyłem do biurka, a nauczyciel od razu podniósł na mnie podejrzliwy wzrok. Chyba nie spodziewał się, że będę go napastował w szkole?
Stanąłem przy biurku, patrząc się na niego z rozbawieniem, a po chwili odparłem się rękami o blat, tak że nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie. Na jego twarzy odmalowało się lekkie zaskoczenie.
- W dalszym ciągu mam jutro przyjść na korepetycje, panie psorze? - spytałem po chwili.

Michael
Przyglądałem mu się badawczo przez kilka sekund, starając się odgadnąć jego intencje. Ten błysk w jego oku ani trochę mnie nie uspokoił. Chyba nie zamierzał niczego próbować w szkole? Chociaż po nim chyba wszystkiego mogłem się spodziewać.
Przez dłuższą chwilę walczyłem ze sobą, żeby nie powiedzieć na jego pytanie po prostu ,,nie" i nie zakończyć tych głupich korepetycji. O ile by to było łatwiejsze. Przynajmniej przez jakiś czas, zanim nie musiałbym zacząć kolejnego roku szkolnego, męcząc się z nim i jego lenistwem.
- Niestety - mruknąłem w końcu, znużonym tonem.

Alan
Słyszałem wyraźną niechęć w jego głosie. Ale jednak nie odwołał korepetycji. Ciekawe. Chyba naprawdę chciał się mnie pozbyć.
W każdym razie ja nie zawaham się tego wykorzystać. Jedynym problemem jest to, że teraz pewnie będzie się spodziewać, że mogę go chcieć znowu pocałować - pomyślałem ze znużeniem. W sumie to nadal też nawet nie wiedziałem, czy jest gejem. Mogło się to okazać zupełnie bezsensowne, jeśli naprawdę wolał kobiety. No cóż, przynajmniej było ciekawie.
- Okej - odpowiedziałem krótko, prostując się. - Do wiedzenia - rzuciłem po chwili, ruszając w stronę drzwi.
Nie do końca miałem ochotę to mówić, ale musiałem jakoś uśpić jego czujność.

***

Michael
Wyjąłem klucze z kieszeni i głośno westchnąłem. Nie dość, że skończyłem pracę dopiero o szesnastej, to jeszcze będę musiał użerać z tym dzieciakiem przez pół wieczoru. Świetnie. Nawet piątkowe popołudnie, nie mogło przynieść mi odpoczynku.
Ciekawe co mu dzisiaj wpadnie do głowy - pomyślałem, mając jednak nadzieję, że swoim ostatnim wybuchem wybiłem mu z głowy jakieś podstępy, ale coś czułem, że on się w ogóle tym nie przejął. Utwierdzał mnie w tym fakt, że, kiedy wczoraj pytał się mnie, czy ma przyjść na korepetycje, wcale nie wyglądał na skruszonego.
Po chwili przekręciłem klucze w zamku i wszedłem do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Miałem ochotę zagrzebać się w łóżku i udawać, że mnie nie ma. Wiem, bardzo dojrzale.
Podszedłem do kanapy i rzuciłem torbę obok niej. Nie zastanawiając się zbyt długo, opadłem ciężko na nią i leniwie się przeciągnąłem. Skoro miałem jeszcze godzinę wolnego czasu przed jego przyjściem, powinienem go dobrze wykorzystać - pomyślałem z lekki uśmiechem, układając się na poduszkach.

Alan
Tym razem wróciłem do domu znacznie wcześniej, tak żeby się nie spóźnić. Było trochę po szesnastej, więc miałem jeszcze chwilę czasu. Gdy dawałem psu jedzenie moje myśli krążyły wokół nauczyciela.
Właśnie sypałem suchą karmę do miski, a jedynym odgłosem rozchodzącym się po kuchni był jej grzechot, kiedy uderzała o metal naczynia. Jednak zaraz do pomieszczenia wpadł Hunter, prawie na mnie wpadając i od razu rzucił się na jedzienie. Nie zwróciłem na to większej uwagi, wciąż rozmyślając o korepetycjach.
Przypomniało mi się, jak nauczyciel otworzył mi drzwi bez koszulki. Raczej nie sądziłem, żeby się to się mogło powtórzyć.
Odłożyłem worek z jedzieniem do szafki i nagle wpadł mi do głowy pewnien pomysł. A gdyby tak przyjść do niego wcześniej, kiedy nie będzie na to przygotowany? Co prawda pewnie nie chodzi po domu bez koszulki, ale nie wiedziałem powodu, dla którego nie byłoby warto spróbować go zaskoczyć. Uśmiechnąłem się na tą myśl i ruszyłem biegiem po plecak.

Niesforny uczeńWhere stories live. Discover now