Rozdział 7

20.9K 1K 483
                                    

Michael
Pierwszą rzeczą, którą poczułem zaraz po przebudzeniu, był tępy ból głowy. Spróbowałem uchylić lekko powieki, ale zaraz zacisnąłem je z powrotem, kiedy oślepiło mnie światło wpadające przez okno. Jęknąłem cicho i schowałem głowę pod kołdrę, chcąc tylko znowu zasnąć i nie czuć tego przeklętego bólu głowy.
Spróbowałem przypomnieć sobie wczorajszy dzień, ale nie za dobrze mi to szło. Pamiętałem, że spotkałem się z Natanem i wróciłem do domu. Przez parę minut zastanawiałem się, czy nie został u mnie na noc, ale w końcu z niejaką ulgą przypomniałem sobie moment, kiedy zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.
Zaraz jednak ulga zamieniła się w nieprzyjemny ścisk w żołądku, kiedy przed oczami pojawiła mi się niespodziewana wizyta Alana. Z moich ust mimowolnie wyrwało się siarczyste przekleństwo, gdy wracały do mnie wszystkie szczegóły.
Przecież moje wczorajsze zachowanie podchodziło pod molestowanie. Nie miałem pomysłu jak mu następnym razem wyjaśnić swoje zachowanie, ani nawet jak spojrzę mu normalnie w oczy. Jeszcze bardziej dołowała mnie świadomość, jak bardzo mi się to wszystko podobało. Naciągnąłem kołdrę jeszcze bardziej na głowę, marząc tylko o tym, żeby nigdy spod niej nie wyjść i nie musieć mierzyć się z konsekwencjami swojego wczorajszego postępowania.

Alan
W końcu kiedy wróciłem do domu, ojciec i tak zrobił awanturę. Skończyło się jednak tylko na kilkuminutowym gadaniu i moim powtarzaniu tego, co powiedział nauczyciel.
Później mogłem iść spać. Pomimo tego, jeszcze przez jakiś czas nie mogłem zasnąć. Gdy leżałem w łóżku, mimowolnie przypominałem sobie to, co zaszło w domu nauczyciela. Zastanawiało mnie co zamierzał z tym teraz zrobić. W ogóle nie spodziewałem się, że jest do czegoś takiego zdolny. Wcześniej reagował bardzo gwałtownie, gdy próbowałem go całować. To wszystko trochę mnie bawiło, ale kiedy myślałem o swoim zachowaniu, to wydawało mi się ono jeszcze bardziej żenujące niż wcześniej. Starałem się jednak nad tym nie zastanawiać, licząc, że może on nie będzie tego aż tak pamiętał.
Gdy w końcu udało mi się zapaść w sen, miałem wrażenie, że trwał on najwyżej parę minut i znowu musiałem wstawać z łóżka. Zupełnie nic mi się nie chciało, a tym bardziej iść do szkoły, nawet jeżeli miałem dopiero na trzecią lekcję.
Po chwili jednak przypomniałem sobie, że pierwsza była biologia, a oprócz tego mieliśmy mieć jeszcze z Michaelem zastępstwo na ostatniej godzinie.
Z tą myślą zwlekłem się z łóżka i zacząłem się na szybko przygotowywać. Zostało mi niewiele czasu do wyjścia, więc śniadanie zjadłem prawie w biegu, unikając plątającego się pod nogami Huntera.
Parę minut przed odjazdem autobusu wyszedłem z domu, wołając krótkie "pa" do mamy, która jeszcze była w środku i ruszyłem na przystanek. Na szczęście był dosyć niedaleko i zazwyczaj prawie cudem udało mi się zdążyć. Tym razem też byłem na czas.
Do szkoły wszedłem na chwilę przed dzwonkiem, w drzwiach prawie wpadając na Ryana, z którym przez te korepetycje ostatnio w ogóle nie widziałem się po lekcjach. Spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, gdy nagle znalazłem się tuż obok niego, zaraz jednak na jego twarz wypłynął uśmiech.
- Jak zwykle na ostatnią chwilę - stwierdził z rozbawieniem, idąc korytarzem i kierując się w stronę wysokich, granatowych szafek, które stały pod jedną ze ścian.
Korytarz był dosyć zatłoczony przez uczniów, którzy czekali na lekcję, przez co musiałem uważać, żeby na kogoś nie wpaść.
- Sam nie jesteś lepszy - odpowiedziałem z przekąsem, ledwo mijając jakąś niską dziewczynę w okularach.
Już odtworzył usta, żeby mi odpowiedzieć, gdy nagle rozległ się głośny, nieprzyjemny dźwięk dzwonka na lekcję. Wymieniliśmy szybko spojrzenia i wyciągnąłem z kieszeni klucz. Od razu otworzyłem szafkę, po czym wrzuciłem do niej kurtkę. Ryan zrobił to samo, zatrzasnął szafkę z hukiem i ruszyliśmy biegiem w stronę klasy.

Michael
Przesunąłem dłonią po twarzy, kiedy zabrzmiał dzwonek obwieszczający początek trzeciej lekcji. Już od dłuższego czasu zastanawiałem się, jak powinienem się zachowywać przy Alanie i nadal nie doszedłem do żadnej sensownej decyzji. Powinienem zachowywać się jakby nic się nie stało, czy po prostu go unikać? Ale jeśli nagle zacząłbym go ignorować, to pewnie pomyślałby, że robię to, bo czuję się głupio.
A co jak zaczął się mnie bać? - przemknęło mi nagle przez głowę, ale zaraz odrzuciłem tę myśl, mimowolnie lekko się uśmiechając. Nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić, żeby coś takiego przestraszyło tego dzieciaka.
Nagle uświadomiłem się, że już od dobrych paru minut siedzę przy biurku, zamiast zacząć lekcje. Niechętnie zmusiłem się do wstania z krzesła i otworzyłem drzwi do klasy, wpuszczając uczniów do środka.

Niesforny uczeńWhere stories live. Discover now