Rozdział 9

16.2K 1K 307
                                    

Michael
Cały czas nie potrafiłem zrozumieć zachowania Alana. Najpierw ciągle wyskakiwał z jakimiś pomysłami, a zaraz po tym jak tydzień temu zostaliśmy sami w klasie i nagle wyszedł, jego zachowanie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nagle zupełnie się uspokoił i zaczął zachowywać się jak normalny uczeń. No dobra, może trochę przesadziłem.
Ale nawet znowu wrócił do mówienia do mnie per "pan". Zupełnie jakby ostatnie dwa tygodnie przestały istnieć.
Myślałem, że poczuję ulgę, że wreszcie dał mi spokój, ale wcale tak nie było. Znowu na moich lekcjach zupełnie się wyłączał i wszystko ignorował. Na korepetycjach też był obecny tylko ciałem, podczas gdy umysł krążył gdzieś daleko stąd.
Starałem się tym nie przejmować i zająć się swoimi sprawami, ale nie mogłem. Kiedy przestawałem się nad czymś skupiać, moje myśli same zaczynały analizować zachowanie Alana. Nie rozumiałem go. Przecież niemożliwe, żeby obraził się o coś takiego. Ale jaki inny miałby cel w tej nagłej zmianie nastawienia? Czy to były jakieś jego kolejne sztuczki? Byłem wściekły na siebie, że się tak wszystkim przejmowałem.
A najgorsze było to, że chyba naprawdę zaczęło mi zależeć na tym przeklętym dzieciaku.

Alan
Od jakiegoś tygodnia starałem się trzymać z daleka od Michaela. Jego zachowanie w klasie mnie zirytowało, ale nie do końca ono było powodem zmiany mojego nastawienia. I wcale nie oznaczało, że zamierzałem mu odpuścić. Byłem ciekawy, co się stanie, jeśli nagle przestanę czegokolwiek próbować. Chociaż dziwnie mi było do niego mówić "panie psorze" i czasem naprawdę trudno mi było się powstrzymać.
Mimowolnie moje myśli co jakiś czas do niego wracały, chociaż starałem się tego unikać. Tak też było na wychowawczej, którą właśnie mieliśmy. Za biurkiem siedziała nasza pani profesor, która uczyła geografii i sprawiała wrażenie jakby zawsze była przemęczona swoją pracą. Miała na pewno ponad trzydzieści lat, ale i tak wyglądała całkiem młodo. Zazwyczaj ubierała się elegancko i prawie nigdy nie chodziła w spodniach, a długie brązowe włosy spinała w kucyk. Na lekcjach zazwyczaj była dosyć surowa.
Nie przepadałem za nią tak samo, jak za resztą nauczycieli, dlatego większość lekcji słuchałem jednym uchem tego, o czym mówiła. Moją uwagę zwróciła jednak, gdy zaczęła mówić o wycieczce szkolnej. Przez maturę zdecydowano, że będzie ona jeszcze jesienią skoro w miejscu do którego jedziemy i tak będzie ciepło. Dla mnie wycieczka w październiku była debilizmem, ale nie zamierzałem się kłócić z całą klasą.
- Jak wiecie oprócz mnie miała z wami jechać pani z chemii - zaczęła mówić zerkając na jakąś kartkę, która leżała na biurku. - Niestety dzisiaj dała nam znać, że nie będzie w stanie się tam z nami udać, bo dostała zapalenia płuc. Na pewno do końca tygodnia nie będzie jej w pracy, a wyjeżdżamy już w środę. - Na jej słowa w klasie rozległ się jęk zawodu. Prawie wszyscy lubili tą panią, która zawsze miała do wszystkiego pozytywne nastawienie. Wychowawczyni ignorując, to kontynuowała:
- Zamiast niej najprawdopodobniej pojedzie z nami profesor Craven. - Gdy tylko to powiedziała, usłyszałem cichy szmer od strony, po której siedziały dziewczyny. Popatrzyłem na nauczycielkę z całkowitym zaskoczeniem. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że naprawdę się na to zgodził. Nigdy nie robił więcej niż musiał, jeśli chodziło o jego pracę.

Michael
Wszedłem nieśpiesznym krokiem przez drzwi główne szkoły, akurat kiedy zabrzmiał dzwonek obwieszczający koniec drugiej lekcji. Zdecydowanie lubiłem, kiedy nie musiałem przychodzić do pracy na ósmą. Skierowałem się w stronę pokoju nauczycielskiego, starając się nie wpaść na żadnego ucznia, zmierzającego na następną lekcję. Na szczęście nie było to trudne, bo z racji tego, że byłem nauczycielem tłum nastolatków, gdy mnie zobaczył, rozstępował się przede mną, jak morze przed Mojżeszem.
Kiedy wszedłem do środka, zastałem tam tylko Caroline i Sarah - wychowawczynię klasy Alana. Ta druga, kiedy tylko mnie zauważyła, wstała od stołu i zawołała.
- O co chodzi? - spytałem, ściągając z siebie cienką, czarną kurtkę.
- Słyszałeś może, że moja klasa jedzie w środę na wycieczkę szkolną? - odpowiedziała pytaniem na pytanie z tajemniczym wyrazem twarzy.
- Tak, słyszałem. I co w związku z tym? - Spojrzałem na nią z zaskoczeniem.
Do czego ona zmierzała?
- To, że Clara ma zapalenie płuc i dyrektor wyznaczył ciebie na zastępstwo - odparła i uśmiechnęła się na koniec, tak jakby przekazała mi wspaniałą wiadomość.
Przez chwilę patrzyłem na nią w milczeniu, zastanawiając się, czy na pewno sobie nie żartowała.
- Co? Nie było nikogo innego? - odezwałem się, modląc się w duchu, żeby to był tylko nieśmieszny żart. Jakim cudem akurat w klasie Alana zachorowała nauczycielka, która miała z nimi jechać?
- Nie. Już powiadomiłam o tym klasę, więc musisz się zgodzić. - Jej ton był niestety zbyt poważny, żeby to, co mówiła, okazało się nieprawdą.
- A co z Caroline? Ona na pewno chętnie pojedzie. - Chwyciłem się ostatniej deski ratunku.
- Mam wtedy szkolenie - powiedziała wesoło, zupełnie jakby bawiła ją ta sytuacja.
Westchnąłem głośno, nie mogąc uwierzyć w to wszystko. Jakim cudem to ja zawsze wkopywałem się w takie bagno?

Niesforny uczeńTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang