Rozdział 12

16.7K 1K 646
                                    

Dla EMax-Roth, za nieustanne wyczekiwanie na rozdziały ^^

Michael
Na początku po prostu stałem, opierając się o ścianę i czekając aż włączą prąd, ponieważ miałem nadzieję, że nie będzie to trwało długo. 
Jednak pomyliłem się, a po godzinie czekania już tak mnie bolały nogi, że usiadłem na podłodze podobnie jak Alan. Nie dość, że my nie mogliśmy się stąd ruszyć, to jeszcze Sarah nie mogła pojechać na wycieczkę z resztą uczniów bez jednego opiekuna. Chociaż pewnie dzieciaki nie były zbytnio tym przejęte.
Już nawet nie chciało mi się patrzeć na zegarek, ani tak jak Alan robić czegoś na telefonie. Byłem zmęczony już tym wszystkim i po prostu tępo gapiłem się przed siebie, pozwalając moim myślom błądzić, gdzie tylko chciały. A one oczywiście zaczęły zajmować się Alanem i tym wszystkim, co dotychczas udało mu się mi wykręcić. Już rozumiałem te jego wszystkie uśmieszki i to, że był taki zadowolony, kiedy umawiałem się z nim na korepetycje. On prawdopodobnie od początku to planował, a ja nie miałem nawet ochoty się o to denerwować. I tak nic by mi to nic nie dało. 
Kiedy przestałem się o to wkurzać i zaczęło mi zależeć? Kiedy i dlaczego zakochałem się w tym chłopaku? Dlaczego to wszystko musiało być takie skomplikowane? Dla Alana to była tylko zabawa, ale dla mnie nie. Ten fakt chyba mnie najbardziej irytował.

Alan
Po jakiejś godzinie czekania nadal nic się nie działo, a ja już naprawdę miałem tego dość. Nawet przeglądanie internetu w telefonie zrobiło się nudne. 
Zerknąłem w końcu na Michaela, który w dalszym ciągu wyglądał na zamyślonego. Co tak cały czas zaprzątało jego myśli? Patrzyłem na niego przez chwilę, bezsensownie się nad tym zastanawiając. Jednak podczas tego poczułem nagłą ochotę znalezienia się bliżej niego. Siedzieliśmy tu już tyle czasu całkiem sami, a ja nic z tym nie robiłem. Już od ponad tygodnia trzymałem się od niego z daleka i coraz bardziej zaczynało mnie to męczyć. Jednak od razu przypomniało mi się​ to, co stało się ostatnio w klasie. Czy teraz zrobiłby to samo? Chyba nie zaszkodziłoby, gdybym to sprawdził, prawda?
Po chwili westchnąłem i odłożyłem telefon z cichym stukiem na podłogę. 
- O czym tak myślisz, gapiąc się cały czas w ścianę? - spytałem w końcu, z zamiarem zwrócenia jego uwagi. Przecież nie mogłem się teraz tak po prostu do niego przysunąć bez żadnego ostrzeżenia. Nawet jeśli wcześniej to robiłem. 

Michael
Drgnąłem, nagle wyrwany z potoku myśli i spojrzałem w jego stronę. Już nie był zajęty telefonem i patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a mi zajęło chwilę, zanim zrozumiałem jego pytanie.
Milczałem przez moment, zastanawiając się nad odpowiedzią. Czy zbyć go po prostu jakąś wymijającą odpowiedzią i uciąć rozmowę? Sam już nie wiedziałem czy chciałem się z nim zadawać czy nie. Z jednej strony tak byłoby łatwiej, ale z drugiej przebywanie z dala od niego było dziwnie męczące i nieprzyjemne. Pokręciłem lekko głową, zdziwiony stopniem w jakim czułem się od niego uzależniony. 
- O tobie - mruknąłem z końcu z lekkim uśmiechem, będąc ciekawym jego reakcji na moje słowa.

Alan
Gapiłem się na niego przez chwilę z zaskoczeniem, nie takiej odpowiedzi się spodziewając. Sądziłem, że mnie jakoś zbyje, jak to robił zazwyczaj. Powiedział to, żeby mnie wytrącić z równowagi, czy naprawdę tak było? Jakoś trudno mi było w to uwierzyć. Chociaż z drugiej strony wcale nie musiał myśleć o mnie niczego dobrego. Wciąż siedząc, odwrociłem się przodem do niego, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Nie wyglądał jakby żartował, a ja widząc to mimowolnie poczułem jak serce zabiło mi trochę szybciej.
- Tak? - spytałem, unosząc jedną brew. - A co konkretnie? - dodałem po chwili, choć wątpiłem, żeby mi powiedział. 

Michael
Tak jak myślałem, zaskoczyła go moja odpowiedź, ale szybko się z tego otrząsnął. 
Znowu chwilę zastanawiałem się nad jego pytaniem, żeby nie palnąć żadnego nieprzemyślanego głupstwa. Ciekawe czy tylko ja byłem ciągle zajęty myśleniem o nim? 
Spojrzałem na ekran, który przed wyłączniem prądu wyświetlał numer piętra, ale on nadal był pusty i czarny. Jedyną rzeczą, którą teraz zakłócał tę zupełną ciszę był oddech Alana. Reszta dźwięków pozostawała w całkowitym bezruchu, jakby bojąc się zakłócić to milczenie. 
- Że cię nie rozumiem - odparłem cicho, przerywając w końcu wiszący między nami bezgłos.

Niesforny uczeńWhere stories live. Discover now